
Baza, fluid, korektor i puder. Cień szary czy może jednak beżowy? Do tego maskara, kredka, pomadka, róż. Tyle tego, że aż się w końcu odechciewa. A gdyby tak dopracowany makijaż na wielkie wyjście był gotowy w kilka sekund, tylko za pomocą kliknięcia? Jak zdaje się mówić Nobomichi Asai, wcale nie jest to takie niemożliwe.
REKLAMA
Mówiąc o makijażu przyszłości, myślało się raczej do tej pory o jego stronie wizualnej. Czy kobiety będą nosić soczewki w soczystych kolorach, malować sobie monstrualne brwi i usta, a może oryginalne wzory na twarzy? Opcji i pomysłów tyle, ile makijażystów. Zawsze jednak pod uwagę brało się standardowe kosmetyki - albo chociaż coś na ich zasadzie. Ale snuto też plany, że może nawet w ogóle makijaż nie będzie potrzebny.
I z podobnego założenia wyszedł Asai, tworząc swój krótkometrażowy film pokazujący mapping na kobiecej twarzy. Mapping oznacza proces nakładania obrazu 2D na trójwymiarowy obiekt, dzięki któremu dany przedmiot jest modelowany i zyskuje nowe cechy wizualne, zupełnie, jakby realnie się zmienił. To wszystko dzieje się z twarzą modelki.
Nieumalowana kobieta siada przed projektorem, a na niej wyświetlany jest film, który zmienia jej twarz. Rozjaśnia skórę, dodaje brwi, zmienia kolor tęczówki. Parę sekund później rysuje na niej mroczny makijaż, i wypełnia nawet oczy, chociaż modelka ma zamknięte powieki. Za chwilę jej twarz oblewa metaliczna ciecz, a ona sama traci skórę i zmienia się w robota. Wszystko to wygląda niesamowicie realistycznie.
Czy podobnie będzie wyglądał makijaż przyszłości? Będzie elektroniczny i każda z kobiet zacznie nosić projektor na przykład w pierścionku? Zobaczymy. Jedno jest pewne - film robi wrażenie i inspiruje niesamowicie.
