
Wspomnienie z dzieciństwa? Niekoniecznie. Zmywalne tatuaże powracają. Można je zobaczyć na pokazach mody i rękach warszawskich hipsterów, a nawet w jednej z kampanii Diora.
REKLAMA
Złote strzałki Diora i gumy z tatuażami
Jakiś czas temu Dior wypuścił serię limitowanych tatuaży. Były złote i srebrne, wyglądały idealnie na opalonych modelkach i zastępowały biżuterię. Nie tylko jako błyszczące piórka czy napisy na stopach, lecz także w roli bransoletek i pierścionków. Żeby je zrobić, nie trzeba było iść pod igłę - wystarczyło zapłacić 120 dolarów i potraktować go pod wodą. A jeśli się znudził, po prostu go zmyć. Wszystko brzmi świetnie, a najbardziej odstraszająca w tym wszystkim była cena.
Jakiś czas temu Dior wypuścił serię limitowanych tatuaży. Były złote i srebrne, wyglądały idealnie na opalonych modelkach i zastępowały biżuterię. Nie tylko jako błyszczące piórka czy napisy na stopach, lecz także w roli bransoletek i pierścionków. Żeby je zrobić, nie trzeba było iść pod igłę - wystarczyło zapłacić 120 dolarów i potraktować go pod wodą. A jeśli się znudził, po prostu go zmyć. Wszystko brzmi świetnie, a najbardziej odstraszająca w tym wszystkim była cena.
Na taki tatuaż można (i warto) zdecydować się z dwóch powodów. Przede wszystkim, jego wykonywanie jest krótkie i nie sprawia bólu - wystarczy przycisnąć naklejkę zmoczoną gąbką, lodem lub dać pod strumień wody. No i to świetna opcja dla ludzi, którzy chcieliby sprawić sobie coś takiego, jednak obawiają się, że prawdziwy tatuaż szybko im się znudzi lub ulegną sezonowej modzie i będą musieli nosić nieszczęsny chiński napis na łopatce do końca życia. Owszem, istnieją zabiegi, które mogą go usunąć, jednak są bolesne i drogie.
Moda znowu pozwala na szaleństwa, po kilku sezonach szarości, dresowych sukienek i jednakowych T-shirtów, znów królują szaleńcze wzory i kolory, których nie powstydziłaby się sama Anna Dello Russo. Dlatego takie tatuaże to nie wstyd. Zmywalne wzory nie są już zarezerwowane tylko dla pucułowatych dzieciaków biegających po osiedlu. Korzystają z nich blogerki, filmowcy, projektanci mody i hipsterzy.
Sztuka na ramieniu
Nie trzeba jednak odkładać na naklejane złote piórko Diora czy przeszukiwać paczki z chipsami, aby sprawić sobie tymczasowy tatuaż. Nie musi on też być kiczowaty i słabej jakości. "Tatuaże Zmywalne" to polski projekt, który zajmuje się tworzeniem i sprzedażą takich cudeniek.
Nie trzeba jednak odkładać na naklejane złote piórko Diora czy przeszukiwać paczki z chipsami, aby sprawić sobie tymczasowy tatuaż. Nie musi on też być kiczowaty i słabej jakości. "Tatuaże Zmywalne" to polski projekt, który zajmuje się tworzeniem i sprzedażą takich cudeniek.
-Cztery lata temu, podczas jednej z imprez, zaczęliśmy się tatuować. Śmiejemy się, że wszystko zaczęło się od malinki - bo właśnie ten wzór był jednym z pierwszych, który wykonywaliśmy jako "Tatuaże Zmywalne". Cały projekt jest trochę taką naszą zabawową częścią pracy - opowiada Radek, który wraz z kilkoma osobami tworzy "Tatuaże Zmywalne". Nie są oni jednak nowicjuszami na rynku, wcześniej bowiem produkowali ogromne ilości tatuaży dla dużych firm, jednak dopiero od jakiegoś czasu postanowili zmienić trochę kierunek swojej działalności.
-Tatuaże produkujemy hurtowo od dziesięciu lat, a mniej więcej w 2010 roku otworzyliśmy się na klientów detalicznych, czyli na osoby, które po prostu chcą kupić sobie jednostkowo na przykład set tatuażowy. Najpierw jednak produkowaliśmy naprawdę spore nakłady na wszelkiego rodzaju imprezy, czy też jako dodatki do gazet albo chipsów. Nasza drukarnia, połączona z firmą reklamową, obsługiwała - i dalej zresztą obsługuje - blisko dwadzieścia krajów Unii Europejskiej, a miesięcznie produkujemy od dwóch do trzech milionów tatuaży - przyznaje.
Co jednak ciekawe w ich tatuażach, to to, że za stosunkowo niewielką cenę można umieścić na swoim ciele kawałek niezłej sztuki. Ze "Zmywalnymi" bowiem współpracuje wielu artystów - między innymi Coco Mayaki, Katarzyna Widmańska i Taxi Taxi.
-Na naszej stronie można znaleźć pełną rozpiskę artystów, którzy współpracują z nami przy projekcie. Są to najczęściej graficy, ale można też spotkać tu projektantów mody czy fotografów, którzy stworzyli swoje własne wzory.
Ciocia w tatuażach i Fashion Week
Są ciekawe,, oryginalne i indywidualne. Takie tatuaże produkuje się kilkoma metodami druki, a wzory są takie, jakie stworzą artyści lub wymarzą sobie kupujący. No i to chyba jedyna firma na świecie, która nie ma określonego minimum zamówienia. Chcesz mieć tylko jeden kartonik? Śmiało - wybieraj ulubione wzory. Chętnych nie brakuje.
Są ciekawe,, oryginalne i indywidualne. Takie tatuaże produkuje się kilkoma metodami druki, a wzory są takie, jakie stworzą artyści lub wymarzą sobie kupujący. No i to chyba jedyna firma na świecie, która nie ma określonego minimum zamówienia. Chcesz mieć tylko jeden kartonik? Śmiało - wybieraj ulubione wzory. Chętnych nie brakuje.
-Były otwarcia różnych lokali, imprezy towarzyskie czy wieczory panieńskie, juwenalia, a nawet Fashion Week. Nasze tatuaże można było zobaczyć między innymi na pokazie duetu Paprocki&Brzozowski, a potem w Berlinie u Dawida Tomaszewskiego. Dostajemy też sporo zamówień z teatrów, bo w końcu zamiast malować postaci albo charakteryzować aktorów, można w kilka minut nałożyć tatuaże. Nasze grafiki można było również zobaczyć w kilku filmach krótko i pełnometrażowych - opowiada Radek. Kto kupuje takie tatuaże? Najczęściej ludzie młodzi, dwudziestoparoletni.
-Reguły jednak nie ma, bo każdy może sobie taki tatuaż zamówić. Bywają hipsterzy, artyści, blogerki i dzieciaki, ale nawet też starsze osoby. Moja siedemdziesięcioletnia ciocia uwielbia je i sama się tatuuje. Reakcja jest różna, od zachwytów po zdziwienie. Ludziom przypomina się dzieciństwo i ręce obklejone tatuażami z gum do żucia. Jest przy tym dużo zabawy, bo takie tatuaże można zrobić wodą, lodem czy nawet śliną, co zawsze wywołuje jakiś uśmiech. Ciekawie odbierają je osoby z prawdziwymi tatuażami. Często podchodzą do naszych stoisk na różnych targach czy imprezach modowych i z początku są nastawieni sceptycznie, bo w końcu te tatuaże są zmywalne. Często jednak decydują się na ich kupno, bo w sytuacji, w której rodzice tatuują się z dziećmi, zdarza się często, że pociechy też chciałyby mieć taki - dodaje.
Czy nowa moda spowoduje odstępstwo od tradycyjnych tatuaży? Pewnie nie. Ale zawsze można znowu poczuć się jak dziecko, gdy dmucha się na kartonik i odlicza piętnaście sekund, aby czaszka idealnie wyszła na nadgarstku. No i dać sobie trochę zaszaleć.
