- Emerytura to wolność – mówi Hanna Nowakowska. 62-letnia prezeska fundacji „Ja Kobieta” czerpie z niej pełnymi garściami. Podróżuje po świecie, jest Superbabcią i prowadzi portal internetowy. Wolny czas spędza w kinie, w filharmonii albo na kolacjach z przyjaciółmi. Ze smartfona korzysta pewnie sprawniej niż ja. I jest zaprzeczeniem wszystkiego, co kojarzy nam się ze słowem „emerytura”.
Drzwi otwiera zadbana i elegancka blondynka. Dyskretny makijaż, czarna sukienka za kolano, jedwabna apaszka i nienaganne maniery. Kiedy fotograf robi sesję zdjęciową, ja zastanawiam się jak bardzo słowo „emerytka” do niej nie pasuje. Po godzinie rozmowy zastanawiam się też, czy przypadkiem chciałabym się z nią zamienić.
***
Hanna Nowakowska dokładnie pamięta moment, w którym zaczęła się jej emerytura. – Nie nastawiłam wieczorem budzika. Następnego dnia obudziłam się i poczułam ulgę. Nie musiałam biec do pracy, nic robić, miałam czas dla siebie. Wtedy zaczęła się moja wolność – wspomina żartobliwie. Nie czuła strachu, pustki ani obaw o przyszłość, bo pani Hanna dokładnie wiedziała co będzie robić na emeryturze. Zaplanowała to już dziesięć lat wcześniej.
***
Jest rok 1997. Pani Hanna pracuje w rządowej agendzie do spraw zdrowia, współpracuje z Bankiem Światowym i WHO. Zajmuje kierownicze stanowisko. I jest w swoim żywiole, bo praca zawsze była ważna w jej życiu. - Kiedy zaczęła się u nas restrukturyzacja, miałam do wyboru: pracować dalej na gorszych warunkach albo przejść na emeryturę. Wybrałam to drugie, choć nie byłam całkiem przekonana do tej decyzji. I dziś wcale jej nie żałuję – mówi.
Już wtedy poważnie myślała o założeniu fundacji. – Wiedziałam, że za chwilę wejdziemy do Unii Europejskiej i pojawi się mnóstwo dotacji i funduszy. Pomyślałam, że dobrze będzie pozyskać te pieniądze i wydać je na promowanie równouprawnienia i zdrowia kobiet – wyjaśnia. Kto jak kto, ale pani Hanna wiedziała jak to się robi. Skończyła orientalistykę na UW, a później cztery kierunki studiów podyplomowych z zarządzania i biznesu na SGH. Miała wiedzę, doświadczenie i umiała je wykorzystać.
Zalążkiem fundacji „Ja Kobieta” były babskie spotkania, które odbywały się w mieszkaniu. Czasem u niej, innym razem u koleżanek. – Każda z nas miała jakieś pytania. Jedna się rozwodziła, innej urodziły się wnuki... Z czasem ta „grupa wsparcia” zaczęła się rozrastać i dojrzałyśmy do zarejestrowania fundacji – opowiada Hanna Nowakowska – Wiedziałam, że na emeryturze poświęcę jej swój czas i uwagę.
***
Dziś „Ja Kobieta” jest prężnie działającą instytucją i realizuje kilka dużych projektów rocznie. Pani Hanna jest koordynatorką „Szkoły Superbabci i Superdziadka”: – Większość z nas zdążyła już zapomnieć jak się wychowuje dzieci. A świat poszedł do przodu. Więc organizujemy spotkania i szkolimy seniorów: w co się bawić z wnukami, jak korzystać ze smartfona, jak budzić kreatywność u dziecka, jak spędzać z nim wolny czas, jak zdrowo się odżywiać. To ogólnopolski projekt i cieszy się naprawdę dużym zainteresowaniem – mówi. Pani Hanna też skończyła taką szkołę i dziś jest certyfikowaną Superbabcią. Wiedzę może wykorzystać w praktyce, bo często opiekuje się dwójką swoich wnucząt. 2-letni Marcel i 6-letnia Zuzanka mieszkają po sąsiedzku. - Kiedy mój syn z żoną wychodzą wieczorem, ja przejmuję opiekę i wymyślamy jakieś kreatywne zabawy. Wnuki to prawdziwy skarb – mówi pani Hanna, pokazując zdjęcia maluchów w portfelu.
Na co dzień obowiązki Superbabci łączy z funkcją redaktor naczelnej portalu kobieta50plus. Sporą część dnia spędza przed komputerem, odpisując na maile, redagując teksty i decydując, co ma pojawić się na stronie. Zagląda na fanpage fundacji „Ja Kobieta” na Facebooku, dyskutuje z użytkownikami, nadzoruje kolejne projekty fundacji.
A co robi, kiedy nie pracuje? Pochłania książki, choć już ich nie kupuje. - Są horrendalnie drogie, więc - w ramach oszczędności - odkryłam zalety biblioteki, którą mam w pobliżu – tłumaczy pani Hanna. Wieczory zazwyczaj spędza na mieście. Chodzi do teatru albo do kina. – Lubię Kinotekę i Feminę, wolę kina studyjne od multipleksów – wyjaśnia. Ma karnet w Filharmonii Narodowej. I często spotyka się w gronie sprawdzonych przyjaciół: - Mam taką swoją grupę, znamy się jeszcze ze studiów. Robimy wieczorki tematyczne, np. z kuchnią indyjską. Wychodzimy do restauracji albo gotujemy w domu, jemy, pijemy rozmawiamy – mówi Pani Hanna.
Przed emeryturą dużo podróżowała i to się nie zmieniło. Wyjeżdża za granicę przynajmniej raz w roku. Zazwyczaj siadają wspólnie, w gronie przyjaciół i wędrują palcem po mapie. Planują, gdzie chcieliby pojechać i co zwiedzić. Ostatnio byli w Maroku, kolejna wycieczka szykuje się do Portugalii. W domu Hanny Nowakowskiej jest sporo przewodników i książek podróżniczych. – Lubię poznawać i czytać o miejscach w których byłam, albo takich, które dopiero mam odwiedzić – wyjaśnia.
Pani Hanna nie musi zbytnio przejmować się wysokością świadczeń emerytalnych. Jej budżet stwarza pole manewru. To dlatego, że pracowała długo i na kierowniczych stanowiskach, więc odprowadzała spore składki. Poza tym sama zadbała o swoją przyszłość: zaczęła oszczędzać i przygotowywać się finansowo do emerytury wiele lat wstecz. - Mój poziom życia nie zmienił się zanadto. Ale jestem raczej rozsądna i nie wydaję pieniędzy bez potrzeby. Gotuję sama, w domu i wykorzystuję sezonowe warzywa i owoce. Mam trzydzieści pomysłów na oryginalne dania z kalafiora – śmieje się. Na emeryturze odkryła też radość z uprawiania własnego ogródka. Pieli, podlewa, hoduje kwiaty, nawet trawę kosi sama. W domu, oparta o regał z porcelaną, stoi ręczna kosiarka.
Pani Hanna nie narzeka ani na zdrowie, ani na formę fizyczną. W zasadzie, w ogóle nie narzeka. Cieszy się życiem. Wie jak zadbać o siebie, wie jak się zdrowo odżywiać. – Mój wizerunek świadczy o mnie i jako prezes fundacji muszę dobrze wygladać. Wiek nie zwalnia kobiety z dbania o siebie. Poza tym, kiedy wychodzimy gdzieś całą rodziną, myślę że mojemu synowi jest przyjemnie widząc, że nie wyglądam jak zapuszczona staruszka – stwierdza.
Hanna Nowakowska, mimo 62 lat, wygląda i czuje się dużo młodziej. I przyznaje otwarcie: - Dopiero na emeryturze znalazłam czas na wszystko, na co dotychczas mi go brakowało.
A tym, którzy też chcieliby się cieszyć emeryturą, radzi przygotować się wcześniej. Jak?
Po pierwsze: oszczędzaj. Nawet po 100 zł. Niech to będą małe kwoty, ale odkładane regularnie.
Po drugie: odkryj swoje pasje. Dokształcaj się, czytaj, zdobywaj wiedzę. Znajdź to, co daje Ci radość. W przeciwnym razie na starość będziesz tylko siedzieć na ławeczce i narzekać.
I po trzecie: dbaj o relacje z ludźmi.Bo okaże się, że na emeryturze zostaniesz sam jak palec.