Rosyjski „biały konwój” z pomocą humanitarną wjechał na terytorium Ukrainy, choć Kijów nie wydał mu zgody na przekroczenie granicy. Z relacji świadków wynika, że konwój jest eskortowany przez separatystów. Rosyjskie MSZ potwierdziło, że konwój wjechał na Ukrainę i zmierza w stronę Ługańska.
– Odpowiedzialność za bezpieczeństwo kolumny z pomocą humanitarną na terytorium, które czasowo nie znajduje się pod kontrolą Ukrainy, spoczywa wyłącznie na Federacji Rosyjskiej – oświadczył Andrej Łysenko, rzecznik Rady Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony Ukrainy, którego cytuje stacja TVN24. Na terytorium Ukrainy wjechało dotąd co najmniej 100 rosyjskich ciężarówek.
Informację o przekroczeniu przez konwój ukraińskiej granicy potwierdziło rosyjskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych, ostrzegając jednocześnie przed podejmowaniem jakichkolwiek prób „sabotowania tej misji humanitarnej”. Rosja wyjaśniła, że konwój wjechał na Ukrainę bez zgody jej władz, ponieważ Kijów opóźniał przygraniczne formalności.
– Strona rosyjska postanowiła działać. Nasz konwój, przewożący pomoc humanitarną, zaczyna kierować się ku Ługańskowi – oznajmiło rosyjskie MSZ. Służba Bezpieczeństwa Ukrainy stwierdziła, że samowolny wjazd konwoju oznacza „bezpośrednią inwazję” Rosji na Ukrainę. Według niej kierowcy ciężarówek to osoby przeszkolone do obsługi sprzętu wojskowego, jaki Rosja przekazała separatystom.
Rosyjski konwój dotarł do granicy z Ukrainą ponad tydzień temu. Cześć wchodzących w jego skład ciężarówek została skontrolowana przez ukraińską straż graniczną. Sprawdzone ciężarówki przewoziły m.in. kaszę, wodę, sól i lekarstwa.
Tymczasem w obwodzie ługańskim separatyści zestrzelili w piątek ukraiński śmigłowiec MI-24. Piloci maszyny zginęli.