Plakat polecający warszawiakom kandydaturę Piotra Guziała
Plakat polecający warszawiakom kandydaturę Piotra Guziała Fot. Adam Stępień / Agencja Gazeta

W czerwcu walczący o fotel prezydenta stolicy Piotr Guział reklamował się plakatami z hasłem "Miasto Społeczne Warszawa". Problem polega na tym, że identycznie nazywa się realizowany od 2009 roku projekt fundacji Pracownia Badań i Innowacji Społecznych „Stocznia”. – Ani sam kandydat, ani nikt z jego sztabu wyborczego nie uzgadniał z nami brzmienia swojego hasła wyborczego – poskarżyła się „Stocznia”.

REKLAMA
W liście skierowanym na ręce Guziała pracownia podkreśliła, że projekt „Miasto Społeczne Warszawa”, poświęcony historii stołecznych społeczników, jest przez nią realizowany od 2009 roku.
– Nawet jeśli wykorzystanie naszego hasła nie jest świadomym plagiatem ze strony pana Piotra Guziała, to warto zwrócić uwagę, że sprawdzenie, czy tak brzmiące hasło już istnieje, nie wymagało wielkiego wysiłku. Po wpisaniu hasła „Miasto Społeczne Warszawa” w wyszukiwarkę Google nadal pierwsze kilka wyników to odnośniki do stron związanych z naszym projektem – napisano w opublikowanym na stronie "Stoczni" oświadczeniu.
Guział, obecny burmistrz Ursynowa, nie skontaktował się jednak z pracownią. Nie odpowiedział nawet na jej list, który wysłano w połowie czerwca.
Pracownia poinformowała więc, że zamierza „bronić nazwy projektu (…) przed zawłaszczeniem i upolitycznieniem”. Przyznała jednak, że środki prawne, z jakich może korzystać, są niezwykle skąpe. Pracownia nie zastrzegła bowiem hasła „Miasto Społeczne Warszawa”.
Piotr Guział odpowiada
Komentując sprawę, Piotr Guział wyjaśnił, że hasło zostało jednorazowo wykorzystane w kampanii wizerunkowej Warszawskiej Wspólnoty Samorządowej (WWS). – Kampania pokazywała, że WWS to grupa bezpartyjnych samorządowców, którzy widzą Warszawę jako miasto społeczne, którzy na pierwszym miejscu stawiają mieszkańców – wyjaśnił burmistrz Ursynowa.
Guział podkreślił, że zbieżność haseł była przypadkowa. – Nie wiedzieliśmy, że istnieje taki projekt. Nie mieliśmy złych intencji – zapewnił. Burmistrz dodał, że list fundacji trafił do niego w chwili, gdy kampania była już w toku. Co więcej, jego autorzy spotkali się z przedstawicielami WWS i nie zgłaszali wówczas żadnych pretensji. Guział, który przypomina, że hasło nie zostało nigdzie zastrzeżone, uznał więc, że sprawa jest zamknięta.
Burmistrz zauważył przy tym, że opublikowanie oświadczenia fundacji (opublikowano je 21 sierpnia, dwa miesiące po napisaniu listu) zbiegło się w czasie z początkiem kampanii wyborczej, która poprzedza tegoroczne wybory samorządowe.