WHO chce, by z e-papierosów trzeba było korzystać na podobnych warunkach, co z tradycyjnych papierosów.
WHO chce, by z e-papierosów trzeba było korzystać na podobnych warunkach, co z tradycyjnych papierosów. Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta

Wygląda na to, że szybko zakończy się renesans e-papierosów. Swoboda korzystania z elektronicznych gadżetów dla palaczy wkrótce może zostać mocno ograniczona. Apeluje o to Międzynarodowa Organizacja Zdrowia (WHO), której wytyczne zwykle dość szybko adaptowane są przede wszystkim do prawa panującego w krajach członkowskich Unii Europejskiej.

REKLAMA
Postulaty WHO są dość proste. Międzynarodowi eksperci zajmujący się zdrowiem chcą po prostu zrównać e-papierosy z tradycyjnymi wyrobami tytoniowymi. Przede wszystkim chodzi o to, by z elektronicznych papierosów nie można było korzystać w miejscach publicznych, gdzie obowiązuje zakaz palenia.
Wśród specjalistów z WHO nie ma również cienia wątpliwości, że najwyższy czas ograniczyć dostępność e-papierosów osobom niepełnoletnim. W większości państw wciąż brakuje bowiem odpowiednich przepisów, które uniemożliwiałby sprzedaż e-papierosów najmłodszym. Z roku na rok gadżety dla palaczy coraz bardziej stają się więc normą nawet na szkolnych korytarzach.
O wiele przyjemniej się je też kupuje, bo nie ma żadnych szczególnych wymagań dotyczących opakowań i reklam. Z których można dowiedzieć się nawet, że e-papierosy są podobno... dobre dla zdrowia. WHO apeluje, by ten proceder się zakończył, a elektroniczne papierosy były reklamowane w bardzo ograniczony sposób i oznaczone odpowiednią informacją o szkodliwości palenia.
Ostateczne ustalenia w tej sprawie mają zapaść na szczycie WHO, który zaplanowano już na wrzesień w Moskwie.
Źródło: BBC