
- Tak zaprezentowana praca dziennikarki może jest seksowna w telewizji, ale dla kobiet jest destrukcyjna i trudna - grzmi Meredith Shiner, reporterka polityczna z Waszyngtonu, pracująca dla Yahoo News. Jak podkreśla, życie kobiet z mediów znacznie różni się od tego, co widzowie zobaczyli w "House of Cards".
REKLAMA
Zoe Barnes to młoda reporterka, która traci pracę w swojej wymarzonej redakcji i musi szybko znaleźć tematy, które pozwolą jej stać się istotną postacią politycznego życia. "Pomaga" jej w tym główny bohater Frank Underwood, z którym Barnes zaczyna mieć romans. Oboje czerpią z tego korzyści: ona dostaje newsy, on robi tak zwane polityczne "wrzutki", czyli podrzuca mediom wygodny dla niego temat.
Meredith Shiner postanowiła zaprotestować przeciwko temu, w jaki sposób została ukazane życie dziennikarki politycznej. - To obraźliwe kiedy na podstawie serialu zakładacie, że skoro w dany sposób zachowują się jego bohaterowie, to tak samo robią ludzie w prawdziwym życiu - mówi Shiner w rozmowie z "Huffington Post".
Dziennikarka podkreśla, że właśnie często porównywana jest do Zoe Barnes. Wiele osób też, jej zdaniem, traktuje to jako idealny pretekst do zagajenia. - "Oh, jesteś zupełnie jak postać grana przez Kate Marę" - cóż, nie jestem. Moje życie, głównie po ukończeniu koledżu, ale i teraz, to praca do późna, powroty na kanapę, jedzenie na wynos i oglądanie koszykówki - wyjaśnia różnice Meredith Shiner.
Reporterka dodała, że być może fani "House of Cards" nie mają intencji obrażenia dziennikarek, porównując je do Zoe Barnes, być może nawet uważają, że to dobry sposób nawiązania kontaktu, ale zapewne żadna kobieta nie chciałaby być postawiona w takiej sytuacji.
Źródło: Huffington Post
