Posadzili drzewa jakby park rósł tam od 20 lat, trawę rozłożyli z rolek, ostatnie ekipy budowlane rozstawiają sztuczne ścianki i wstawiają szyby w witrynach. Wśród 170 sklepów, Zara, Calvin Klein, WKruk, Vistula, Grycan, Coffeshop i co najmniej kilkadziesiąt innych marek, które do tej pory nie były obecne w Olsztynie. Trudno się dziwić, że Galeria Warmińska zanim jeszcze została otwarta, ma już 21 tys. fanów na Facebooku. Ale ma też też antyfanów.
– Ktoś tu chyba zwariował. Dla kogo się to otwiera. Od lat pracuję na umowie zlecenie. Stale, udaje mi się zarobić jakieś 1600- 1800 złotych. Nie kupię koszuli za 200 złotych w Zarze czy Vistuli i widzę że moich znajomych też raczej nie stać - pisze do naTemat Piotr, fotograf z Olsztyna.
I ma trochę racji. - Mamy najwyższe bezrobocie i najniższe płace w Polsce – przedstawia region oficjalny serwis Invest in Warmia i Mazur. Reklamując “tanią siłę roboczą” chce zachęcić duże firmy do lokowania zakładów produkcyjnych na Warmii i Mazurach. Ale co dla inwestorów jest zaletą, dla handlowca może okazać się poważną wadą.
Inwestor się boi
Inwestorem Galerii Warmińskiej jest Dariusz Miłek, miliarder, założyciel sieci sklepów obuwniczych CCC. Zapytałem go, czy nie obawia się o frekwencję i czy mieszkańcy będą dysponować odpowiednio grubymi portfelami jak na cenniki delikatesów, modnych sklepów i kawiarni z latte za 13 zł.
– Czy ja się boję? Ja zawsze się boję. Dwa lata temu otwierałem galerię w Kielcach i okazało się, że choć było to drugie takie centrum w mieście, ruch jest. Nawet tam, gdzie jest nie najlepiej w sensie zamożności są tacy, którzy dobrze zarabiają i odwiedzają centra handlowe – mówi w rozmowie z naTemat Dariusz Miłek.
Biznesmen jest właścicielem trzech dużych (ponad 100 tys. m2 powierzchni) galerii handlowych w rodzinnym Lubinie oraz Kielcach. To jego drugi, oprócz tanich butów CCC, biznes warty dziś ponad miliard złotych. Kilka lat temu postanowił inwestować w miastach polski B. Dostrzegł tam niszę – sporą grupę średniozamożnych osób, którymi nie zaopiekował się wielki handel.
W Olsztynie i regionie jest około milion osób Z których część jeździła na zakupy do Warszawy i Gdańska. O ssaniu na znane marki świadczy to, że istnieje tam wiele firm wożących na zamówienie meble i gadżety ze sklepów Ikea w Warszawie i Gdańsku.
Dariusz Miłek mówił już, że na swoje centra handlowe nie patrzy jak na inwestycje, która musi przynieść zyski lada dzień. – To raczej moja polisa ubezpieczeniowa na starość. Bardzo stabilny biznes, gdzie pieniądze wpadają jak do skarbonki – mówił.
Ubodzy, bez pracy
Jeśli tak, to na zwrot z inwestycji będzie musiał sporo poczekać. Złe wiadomości pokazuje bowiem lokalny GUS. W regionie jest zarejestrowanych 100 tys. bezrobotnych, wśród nich największa grupa to osoby w wieku 24-35 lat – w bogatych aglomeracjach to zazwyczaj wierni fani shoppingu. Do tego prawie co czwarta rodzina jest zagrożona ubóstwem. Poziom dochodu na mieszkańca to 1077 zł – 200 złotych mniej niż wynosi średnia w Polsce.
Lubin, gdzie od 5 lat działa jego Cuprum Arena, to gmina, w której dobre zarobki w KGHM wywindowały statystyczną płacę do ponad 6 tys. zł miesięcznie. – Pomimo statystycznego realnego bogactwa uważam, że w Lubinie i tak zwycięża kultura „pół litra i schabowego”. Ludzie mają pieniądze i powiedzmy że jeszcze kupią sobie kilkuletniego mercedesa, ale potrzeb wyższych: ładnego I modnego ubrania się, czy wyjścia do restauracji nie odczuwają – mówi rozczarowany handlowiec.
Do sklepu na spacer
Po wielkim boomie budowy galerii handlowych statystycznie mamy teraz najwięcej metrów kwadratowych niż w bogatej Europie. Po latach prosperity na rynku handlowym w Polsce doczekaliśmy się 400 galerii handlowych i w sumie 11 mln mkw. powierzchni. Eksperci podsumowują, że ze wskaźnikiem 285 metrów kwadratowych na tysiąc mieszkańców bijemy na głowę Niemców oraz europejską średnią 226 mkw.
Ekonomiści łamią sobie głowy nad tym fenomenem. Czy rzeczywiście staliśmy się wystarczająco bogaci i potrzebujemy, aż tylu sklepów? Z odpowiedzią przychodzą Ganna Levytska z SGGW i Edyta Kwiatkowska z Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego. Gdy przebadały zachowania bywalców centrów handlowych, okazało się, że spory odsetek to kibice “kapitalizmu i konsumpcji”. 14 procent odwiedzających centra handlowe przychodzi tam żeby obserwować innych ludzi, co dwudziesta osoba po prostu na spacer, a 16, 6 proc. nic nie kupuje tylko zapoznaje się z trendami.