Roman Giertych doprowadził do sądowego zakazu sprzedaży tygodnika "Wprost". Nie będzie można sprzedać go tak długo, aż zakończy się proces wytoczony przez mecenasa w sprawie o naruszenie dóbr osobistych. Zdaniem Jacka Żakowskiego, wyrok ten jest precedensowy i radykalny, ale słuszny.
Jacek Żakowski: Powiem szczerze, że jest to radykalna decyzja. Wydaje się też, że precedensowa. Ale uprawianie tego rodzaju dziennikarstwa wiąże się z ryzykiem prawnym. Myślę, że "Wprost" poszedł bardzo daleko w sensacyjnym dziennikarstwie, które z pewnością nie zawsze było odpowiedzialne. Wydawca wystawił się na takie ryzyko, a decyzja sądu jest zdecydowanie mieszcząca się w ramach państwa prawa.
Można by myśleć o jakiejś innej formie zabezpieczenia, na przykładu ubezpieczeniu wydawcy na wypadek przegrania takiego procesu. Wtedy ubezpieczyciel sam oszacowałby ryzyko jakie musi ponieść. Jeśli wydawca jest w miarę pewny swoich racji, to powinien takie ubezpieczenie przedstawić w drugiej instancji, składając zażalenie na decyzję sądu. Interesy obu stron muszą być zabezpieczone.
Myśli Pan, że istniało realne zagrożenie, że to pismo zostanie sprzedane?
Cały model biznesowy Point Group jest bardzo dziwny i na łamach mediów był wielokrotnie analizowany. Wydaje mi się, że Giertych dbając o swój interes musiał brać taki wariant pod uwagę.
A czy wyobraża Pan sobie, że Roman Giertych przejmie "Wprost"? W rozmowie z naTemat mówił wczoraj, że cieszy się z wyroku sądu, bo woli samemu sprzedać ten tytuł.
Ja to raczej traktuję w kategoriach żartu, ale to nie jest wykluczone. W cywilizowanym biznesie, ubezpieczenie wydawcy od odpowiedzialności cywilnej byłoby optymalnym rozwiązaniem i wtedy nie groziłoby przejęcie. Byłby to problem ubezpieczyciela.
Niektórzy twierdzą, że wyrok sądu potwierdza zasadność zarzutów Giertycha.
Ja też mam takie wrażenie. Jeżeli sąd po analizie przedstawianych argumentów przyznaje tak poważne zabezpieczenie powództwa, to znaczy że wstępnie się do tego powództwa przychyla, co nie determinuje oczywiście wyroku.
Roman Giertych, zwany ostatnio "adwokatem władzy" pokazał, że jest ostrym graczem?
Nie tylko że jest ostrym graczem, ale też że wie, co mówi. Ta decyzja sądu oznacza, że jego wniosek nie jest bezsensowny, wbrew temu, co twierdziła redakcja. Czy jest aż tak sensowny, jak uznał sąd, to inna sprawa. Ale widać, że wniosek nie był "od czapy", a Giertych to nie jest facet, który lata w kosmosie i gada głupoty. To na pewno jest na jego korzyść.
A czy ta decyzja nie dokłada cegiełki do martyrologii tygodnika "Wprost"?
Prawica ma to do siebie, że opiera swoją tożsamość na martyrologii. W jakimś stopniu może to być tak interpretowane, ale też może być inaczej. Ja bym się skłaniał ku temu, że to potwierdza niską jakoś pracy dziennikarzy "Wprost".
Sylwester Latkowski nazywa ten wyrok absurdalnym i niebezpiecznym. Pan nie dostrzega w nim żadnych zagrożeń? Sam Pan wspomniał, że jest to wyrok "radykalny".
Wyrok nie jest specjalnie surowy, jeśli wydawca nie ma żadnego zabezpieczenia dla swoich działań. Konsekwencje mogą być niedobre, przynajmniej z punktu widzenia wolności słowa, ale moim zdaniem konieczne było to zabezpieczenie. Szpitale i wiele innych instytucji mają zabezpieczenie, tak samo brokerzy itd. Raczej widziałbym w tym zaniedbanie wydawcy, który nie zabezpieczył się na wypadek błędu dziennikarzy. Wydawca "Wprost" musi się liczyć z takimi wyrokami, jeśli akceptuje nieodpowiedzialne dziennikarstwo.
Zmieniając temat, czy ma Pan jeszcze wątpliwości, że marszałek Ewa Kopacz zostanie premierem?
Donald Tusk tyle razy nas zaskakiwał powołując inne osoby niż te, których nazwiska funkcjonowały na "giełdach". Oczywiście mam wątpliwości, ale też myślę, że przesłanki personalne są bardzo istotne. Czy Pani Kopacz jest typem lidera, który będzie w stanie zbudować nową Platformę? Uważam za uzasadniony pogląd, że platforma w swoim obecnym kształcie przeżywa wewnętrzny kryzys.
Jest pytanie, czy obecna marszałek Sejmu, która ma wiele zasług, choćby związanych ze sprawą smoleńską, czy sprawą szczepień, w które nie dała się wpuścić, ale też ma słabsze karty w postaci swojej kadencji na stanowisku ministra zdrowia, przekonuje nas jako kandydat na odnawiającego formację polityczną lidera. Nie jestem o tym przekonany. Ale wielu polityków, w tym Donald Tusk, którzy obejmowali stanowiska, pokazywali, że do nich dorastają.