
Wychowanek sióstr z Kongregacji Miłosierdzia im. Boromeusza domaga się od zakonu i siostry Bernadetty milion złotych zadośćuczynienia i comiesięcznej rentę 2,5 tys. zł. – Ta kwota musi być odczuwalna ekonomicznie, bo zadośćuczynienie ma pokazać rozmiar krzywdy i ją wynagrodzić – przekonuje adwokat ofiary.
REKLAMA
Historię molestowanych dzieci w Ośrodku Wychowawczym Sióstr Boromeuszek w Zabrzu, w kwietniu tego roku opisał "Duży Format". Wówczas wyszło na jaw, że siostra Bernadetta i siostra Franciszka znęcały się nad dziećmi psychicznie i fizycznie.
Miały je również na noc zamykać w pokoju na klucz z dorosłymi mężczyznami, którzy dopuszczali się gwałtów na dzieciach. Gdy wiadomość o tym dotarła do zakonnic, zignorowały całą sprawę. W 2010 roku Sąd Rejonowy w Zabrzu uznał obie kobiety za winne. Siostra Bernadetta odsiaduje dwa lata więzienia (trafiła za kratki dopiero w tym roku), a druga oskarżona dostała wyrok ośmiu miesięcy w zawieszeniu.
Teraz jedna z ich ofiar – Paweł, domaga się wysokiego zadośćuczynienia. – To nie jest trudna sprawa - molestowanie, przemoc fizyczna i psychiczna zostały już udowodnione. Teraz musimy stanąć na wysokości zadania i zrobić wszystko, aby wynagrodzić pokrzywdzonemu te cierpienia. Pomoc prawna osobom potrzebującym to jedno z zadań adwokatury – przekonuje w "Wyborczej" adwokat chłopaka.
źródło: "Gazeta Wyborcza"
