Rosjanie porwali estońskiego oficera kontrwywiadu na estońsko-rosyjskim pograniczu.
Rosjanie porwali estońskiego oficera kontrwywiadu na estońsko-rosyjskim pograniczu. Fot. Aripaev.ee

NATO zapowiada lepsze zabezieczenie wschodnich rubieży Sojuszu, a tymczasem Rosjanie coraz swobodniej poczynają sobie na NATO-wskich granicach. Estończycy właśnie poinformowali, że z ich terytorium Rosjanie porwali funkcjonariusza kontrwywywiadu.

REKLAMA
- Dziś Gruzja, jutro Ukraina, pojutrze Państwa Bałtyckie - przewidywał już w 2008 roku prezydent Lech Kaczyński. I wydaje się, że ten czarny scenariusz realizuje się coraz bardziej. W piątek o agresji ze strony Rosji nie informowali bowiem już tylko Ukraińcy, a należąca do NATO i Unii Europejskiej Estonia.
W okolicach przejścia granicznego Luhamaa na pograniczu estońsko-rosyjskim Rosjanie niespodziewanie zaczęli zakłócać łączność, by później pod ostrzałem granatu dymnego porwać stamtąd oficera estońskiego kontrwywiadu.
Natychmiast w tej sprawie rząd w Tallinie postanowił wezwać ambasadora Rosji. Estończycy na razie starają się też podkreślać, że za porwaniem funkcjonariusza stoją "obywatele Rosji", a nie rosyjskie służby.
Biorąc jednak pod uwagę strategię inwazji dokonywanych przez Rosję w ostatnich latach trudno nie obawiać się, że incydent w Estonii nie jest elementem realizacji planu podobnego do tych, które zastosowano w Gruzji i na Ukrainie.
Źródło: aripaev.ee