
Reklama.
Na ostatnie spotkanie zarządu PO z niecierpliwością czekali wszyscy, bo to właśnie na nim miała zapaść decyzja o tym kto zastąpi Donalda Tuska w roli premiera Polski. Jak opisuje we "Wprost" Agnieszka Burzyńska, nastroje na zarządzie były "wyśmienite". Pojawiły się butelki koniaku, wznoszono toasty za Tuska, nazywanego w partii "kierownikiem".
Premier zaczął od "groźnego" wystąpienia na temat sytuacji międzynarodowej. Tusk przywołał słowa Jose Manuela Barroso (byłego szefa KE), któremu Putin powiedział, że może zająć Kijów w 24 godziny. – Nie można tego wykluczyć – przestrzegał premier. I dodawał, że m.in. w związku z tym konieczne było jak najszybsze wyłonienie nowego szefa rządu.
Zgodziła się z nim Hanna Gronkiewicz-Waltz, która przy okazji dyskusji o nowym premierze miała wygłosić mowę o papieżu. – Żebyśmy nie byli jak Kościół polski po śmierci papieża. Aby nie było kryzysu przywództwa, powinniśmy jak najszybciej postawić na lidera. I powinna być nim Ewa – stwierdziła prezydent Warszawy.
Źródło: Wprost.pl