
Reklama.
"Jeśli Czarzasty potwierdzi swoją pozycję w wyborach do Sejmu albo do europarlamentu, to może stać się mocnym kandydatem na szefa lewicy". Wie Pan, kto to powiedział?
Wiem, bo czytałem ten tekst.
Aleksander Kwaśniewski w "Newsweeku". Dostrzega Pan w Czarzastym konkurenta politycznego?
Nie. Włodzimierz Czarzasty jest jednym z moich współpracowników, podobnie jak duże grono przewodniczących i członków władz SLD.
Kolejny cytat: "Myślę, że już w najbliższą sobotę Czarzasty przetestuje możliwość wejścia do władz SLD" - mówi jeden z polityków partii.
O tym, kto będzie we władzach, nie decyduje ten czy drugi polityk, tylko 100 delegatów, którzy będą na sali. Będzie tak, jak postanowią delegaci.
Włodzimierz Czarzasty jest jednak człowiekiem o dużych ambicjach politycznych. Za jakiś czas może ubiegać się o fotel przewodniczącego SLD. Z tekstu Aleksandry Pawlickiej zresztą to wynika.
Jak ktoś nie ma ambicji politycznych, to niech się nie zajmuje polityką. Jak ktoś nie ma ambicji, niech się nie zajmuje biznesem. Jak ktoś nie ma ambicji, to znaczy, że nie żyje.
Kim, według Pana, jest Janusz Palikot?
Bogatym antyklerykałem.
Wspomniany Aleksander Kwaśniewski kilka dni temu na swoim blogu w naTemat napisał: "Niech Palikot w sprawie więzienia CIA przestanie robić ze mnie i Leszka Millera dobrego i złego policjanta. Więzień nie było, była współpraca wywiadowcza między Polską a Stanami Zjednoczonymi".
Nic dodać, nic ująć.
Nie ma Pan wrażenia, że tym wpisem Kwaśniewski zdystansował się od współpracy z Januszem Palikotem?
Nie wiem. Dawno nie rozmawiałem z Aleksandrem Kwaśniewskim.
Palikot po raz kolejny, tym razem w Krakowie, zapowiedział polityczne transfery. Według niego z SLD przejdzie jedna osoba, z PO dwie.
Jak Palikot mówi, że ktoś do niego przejdzie, to znaczy, że mówi.
Może to jego taktyka polityczna. Co jakiś czas zapowiada transfery i media to relacjonują.
Dziwię się, że media dają się jeszcze na to nabierać. To ich sprawa.
Wejdzie Pan w koalicję z Platformą Obywatelską i Polskim Stronnictwem Ludowym? Niektórzy politycy, jak Eugeniusz Kłopotek, mówią, że jest to możliwe.
Koalicja PO-PSL ma wystarczającą większość. Będzie to koalicja, która dotrwa do końca kadencji. Nie ma takiego planu.
A gdyby ją straciła? Wspomoże Pan wtedy Donalda Tuska?
Posłowie PO nie przejdą do ugrupowania, które ma 6 proc. w ostatnim badaniu CBOS. Jak się tworzy koalicje, to najważniejsza jest spójność programowa. Nie widzę takiej spójności między PO a SLD.
Wystartuje Pan w wyborach prezydenckich w 2015 roku?
Nie mam takiego zamiaru.
Kto więc będzie kandydatem lewicy?
To się okaże za 2 lata.
Może wspólnym kandydatem lewicy będzie Janusz Palikot.
Nie, bo Palikot nie jest lewicą.
Jakie plany ma SLD na najbliższe kilka miesięcy? W sobotę zjazd, wybór władz. Co dalej?
Potem rozpoczynamy przygotowania do pierwszej ważnej dla nas kampanii, jaką są wybory do samorządu terytorialnego w 2014 roku.
Coś więcej? Konwencje, wyjazdy w Polskę?
To codzienność. To coś, co robiliśmy, robimy, i będziemy robić. Będziemy też nagłaśniać i realizować nasz program, który przyjmiemy za parę dni. Na kongresie 28 kwietnia.
Jakie pomysły SLD ma na reformę finansów państwa? Zakładam, że Sojusz opowiada się za podwyżką podatków dla najbogatszych.
Dla finansów i gospodarki najważniejszy jest wzrost PKB. Na kongresie przedstawimy kilka propozycji, które mieszczą się w terminie "gospodarka". Chcemy, żeby te podstawowe hasła, które będziemy tam przedstawiać, składały się z 4 słów: praca, edukacja, zdrowie i gospodarka.
Pierwszą turę wyborów prezydenckich we Francji wygrał Francois Hollande. To jednak bezbarwny kandydat. Nicolas Sarkozy w publicznych wystąpieniach wypada dużo lepiej. Kandydatem socjalistów miał być zresztą Dominique Strauss-Kahn.
Dobrze, że nie jest Pan Francuzem i nie będzie Pan głosował. Ja życzę Hollandowi zwycięstwa. Wszystko wskazuje na to, że to on będzie przyszłym prezydentem Francji.
Stosunki na linii Warszawa-Paryż byłyby lepsze, gdyby prezydentem Francji został Hollande?
Nie wiem, czy byłyby lepsze. Jest pewna zadra. Kiedy Hollande był w Polsce, miałem okazję się z nim spotykać. Donald Tusk nie znalazł jednak czasu na spotkanie się z nim. Być może kiedyś prezydent Francji nie znajdzie czasu dla premiera Tuska.
To błąd, że Donald Tusk nie spotkał się z Francoisem Hollandem?
Oczywiście. To bardzo poważny błąd.
Zazwyczaj prezydent spotyka się z prezydentem, a premier z premierem. Hollande spotkał się z Bronisławem Komorowskim.
W 2001 roku byłem zwykłym posłem i szefem opozycyjnego klubu parlamentarnego. Przed wyborami we Francji przyjęli mnie ówczesny prezydent i premier Francji.
Od drugiej rocznicy katastrofy smoleńskiej widzimy radykalizację języka w polskiej polityce. Antoni Macierewicz mówi o wojnie z Rosją, Jarosław Kaczyński niemalże wprost o zamachu.
Jeżeli to jest zamach, to zamach na rozum Polaków. Niewątpliwie jakaś część opinii publicznej w pewnym sensie poległa w tym zamachu.
Pana zdaniem nie ma przesłanek sugerujących, że mogło dojść do zamachu?
Nie ma żadnej przesłanek. To zwykłe brednie. Odpowiedź na to, co się stało, jest zawarta w obiektywnym i rzetelnym raporcie komisji Jerzego Millera.
Część lewicowych publicystów stawia mocną tezę, że PiS jest partią antysystemową.
Oczywiście. PiS tego nie ukrywa. Jarosław Kaczyński mówi wręcz, że Polska nie jest Polską, dopóki PiS nie obejmie władzy w Polsce.
Pana zdaniem Prawo i Sprawiedliwość nie ma szansy na przejęcie władzy?
Nie ma i jestem z tego powodu bardzo rad.
W sytuacji zapaści gospodarczej PiS może dojść do władzy.
To nieprawdopodobne. PiS nigdy samodzielnie nie zdobędzie w Polsce władzy. Nie będzie miał też zdolności koalicyjnej. Jest partią opozycyjną i już zawsze nią będzie.
Jarosław Kaczyński wzywa Zbigniewa Ziobro do powrotu. Były minister sprawiedliwości odpowiada, że przecież są razem, jako PiS i Solidarna Polska. Roman Giertych w rozmowie z Agnieszką Kublik twierdzi, że całe zajście to początek końca Solidarnej Polski.
Też tak sądzę. Apel Kaczyńskiego nie był skierowany tylko do Zbigniewa Ziobro. To był apel do utraconego elektoratu. Kaczyński zachęca do powrotu do Prawa i Sprawiedliwości. To może okazać się skuteczne.
Śp. Lech Kaczyński zasługuje na pomnik?
Lech Kaczyński ma już wielki pomnik w swojej krypcie na Wawelu. Jestem zwolennikiem, żeby powstał pomnik pamięci wszystkich poległych. Każda z tych osób zasługuje na szacunek.
Czyli Lech Kaczyński nie powinien mieć pomnika?
Nie. Lech Kaczyński zginął razem z wieloma osobistościami politycznymi. Był kiepskim prezydentem, który nie zasługuje na pomnik.