
Wyglądał na zwykłego pluszaka, ale okazał się misiem-szpiegiem. Kubusia Puchatka z podsłuchem w brzuchu przyniósł do zielonogórskiego żłobka jeden z podopiecznych. Autorką pomysłu była jego mama, która chciała sprawdzić czy dziecku nie dzieje się żadna krzywda. Teraz kobieta ma problemy z prawem.
REKLAMA
Dzieci bardzo emocjonalnie związane są ze swoimi zabawkami, dlatego często zabierają je ze sobą do żłobka. Zatrudnione w nich opiekunki są już do tego przyzwyczajone, co postanowiła wykorzystać jedna z mam. Pracownica żłobka w Zielonej Górze w pluszowym Kubusiu Puchatku znalazła nadajnik, który wystawał z pleców rozprutej zabawki. O całej sytuacji poinformowała policję, która zabezpieczyła nietypowy dowód przestępstwa.
Matka w tarapatach
Zdaniem policji, kobieta złamała artykuł 267 kodeksu karnego, czyli bezprawnie uzyskała dostęp do informacji dla niej nieprzeznaczonej. Matce dziecka grozi kara grzywny, a nawet pozbawienie wolności do lat dwóch.
Zdaniem policji, kobieta złamała artykuł 267 kodeksu karnego, czyli bezprawnie uzyskała dostęp do informacji dla niej nieprzeznaczonej. Matce dziecka grozi kara grzywny, a nawet pozbawienie wolności do lat dwóch.
Oskarżonej kobiety w rozmowie z dziennikarzami broni Zbigniew Fąfera, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Zielonej Górze.
Ja stoję na stanowisku, że tu nie ma żadnego przestępstwa. Zauważmy, że są takie przedszkola, które mają stały monitoring i rodzic logując się w domu lub pracy na jego stronę widzi, co dzieje się z dzieckiem. To logiczne, że oczekujemy pełnej informacji na ten temat .
– Jest to szczególnie uzasadnione, jeśli w zachowaniu lub wyglądzie malucha coś nas zaniepokoi. Mogą to być zadrapania albo siniaki. W tym przypadku ma też znaczenie, że matka nie udostępniała takiego nagrania nikomu postronnemu, ani nie opublikowała go w internecie – dodaje. Na forach dyskusyjnych rozgorzała dyskusja. Głosów za i przeciw jest niemal tyle samo.
Zrozumieć rodzica
Wyjątkową czujność rodziców można z pewnością tłumaczyć zalewem doniesień medialnych o przypadkach nadużyć w przedszkolach i żłobkach oraz historiami nieodpowiedzialnych, czy wręcz agresywnych opiekunów i opiekunek dzieci. Pojawiały się bowiem przypadki wiązania dzieci, bicia, a nawet trucia gazem. Coraz więcej osób decyduje się także zamontować w domu kamery, dzięki którym można na bieżąco śledzić, co dzieje się z dzieckiem i jak zachowuje się niania.
Wyjątkową czujność rodziców można z pewnością tłumaczyć zalewem doniesień medialnych o przypadkach nadużyć w przedszkolach i żłobkach oraz historiami nieodpowiedzialnych, czy wręcz agresywnych opiekunów i opiekunek dzieci. Pojawiały się bowiem przypadki wiązania dzieci, bicia, a nawet trucia gazem. Coraz więcej osób decyduje się także zamontować w domu kamery, dzięki którym można na bieżąco śledzić, co dzieje się z dzieckiem i jak zachowuje się niania.
Bez łamania prawa
Dzieci w wieku przedszkolnym same mogą powiedzieć rodzicom, jeśli w przedszkolu dzieje się coś nie w porządku. Gorzej z tymi, które nie potrafią jeszcze mówić. By nie łamać prawa, rodzicom pozostaje obserwacja dziecka i wzmożona czujność.
Dzieci w wieku przedszkolnym same mogą powiedzieć rodzicom, jeśli w przedszkolu dzieje się coś nie w porządku. Gorzej z tymi, które nie potrafią jeszcze mówić. By nie łamać prawa, rodzicom pozostaje obserwacja dziecka i wzmożona czujność.