Tygodnik "wSieci" przedstawił Sławomira Starostę z Fundacji Wolontariat o Równości jako "edukatora seksualnego". To manipulacja
Tygodnik "wSieci" przedstawił Sławomira Starostę z Fundacji Wolontariat o Równości jako "edukatora seksualnego". To manipulacja Fot. Facebook

Sławomir Starosta, szef wydawnictwa pornograficznego i organizator próby bicia rekordu seksualnego, stoi za edukatorami seksualnymi, "którzy wchodzą do szkół i seksualizują dzieci" – napisał tygodnik braci Karnowskich. To grubymi nićmi szyta manipulacja. Starosta zasiada w radzie Fundacji Wolontariat Równości, która rzeczywiście prowadziła zajęcia w szkołach, ale o biedzie. Seksem nigdy się nie zajmowała. Tyle że dla przeciwników edukacji o seksie prawda się nie liczy.

REKLAMA
Dyskusja o edukacji seksualnej wróciła, bo do Sejmu właśnie trafił projekt przewidujący karanie, nawet więzieniem, tych, którzy uświadamiają dzieci i młodzież. Środowiska prawicowe uznają ich za "osoby demoralizujące młodych pod osłoną prowadzenia edukacji" i oskarżają, że działalność edukatorów prowadzi do "wystawiania dzieci na pastwę pedofilów".
Z biznesu porno do szkół?
Kiedy więc, jak nie teraz, wytoczyć najcięższe "działa" i pokazać "dowody" na udowodnienie tezy, że edukatorzy to dewianci? Z takiego założenia wyszedł tygodnik "wSieci" publikując artykuł przedstawiający "całą prawdę" o edukatorach seksualnych. Dziennikarka tygodnika Marzena Nykiel przyjrzała się Fundacji Wolontariat Równości, która w ubiegłym roku organizowała w warszawskich szkołach warsztaty.
Na jaki temat? Nykiel pisze o "koncepcji seksualizacji dzieci i młodzeży". O celach edukatorów najlepiej zaś mają świadczyć sylwetki trzech osób z władz fundacji.
To m.in. Mariusz Drozdowski, czyli Jej Perfekcyjność.
Marzena Nykiel

Przyznaje, że jest fanem gejowskiej pornografii, którą kolekcjonuje. Uwielbia 'szczupłych, młodych chłopców', a na Facebooku podaje się za 'opiekuna młodych chłopców odwiedzających jeden z warszawskich klubów'. W jego wypowiedziach można znaleźć przychylną ocenę tzw. pozytywnej pedofilii, choć próbuje się teraz od nich odciąć

Najwięcej wątpliwości budzi jednak obecność w Radzie Fundacji Sławomira Starosty, współtwórcy największego w Polsce wydawnictwa pornograficznego Pink Press, założyciela gejowskich i pornograficznych portali internetowych. "Jego firma organizuje Międzynarodowe Targi Erotyczne, znane z bicia seksualnego rekordu świata" – podkreśla Nykiel.
Wniosek jest prosty. Kto seks-edukuje polskie dzieci? M.in. producent filmów porno. "Wobec tego trudno się dziwić, że pod obywatelskim projektem ustawy sprzeciwiającym się edukacji seksualnej dzieci 'STOP pedofilii' podpisało się ćwierć miliona osób. Gdyby rodzice wiedzieli, kto za tą edukacją stoi – podpisów byłoby wielokrotnie więcej" – można przeczytać w tygodniku Karnowskich.
Bieda zamiast seksu
Problem z tym tekstem jest taki, że nie ma on wiele wspólnego z prawdą. Po pierwsze i najważniejsze, Fundacja Wolontariat o Równosci nie ma nic wspólnego z edukacją seksualną. W czerwcu ubiegłego roku organizowała np. "tydzień równości" - akcję na rzecz przeciwdziałania wykluczeniu dyskryminacji. Tematy: np. wykluczenie ze względu na status materialny.
– Warsztaty dotyczyły biedy i ich związek z edukacją seksualną był zerowy. Poza tym Sławek Starosta nie bierze udziału w zajęciach. Zawsze zatrudniamy trenerki i trenerów z certyfikatami – mówi naTemat Mariusz Drozdowski.
"Tydzień równości" to nie tylko zajęcia w szkołach. Zorganizowano np. dyskusję "Służba zdrowia dla wybranych?" oraz pokaz filmu "Nietykalni" (w ramach dnia poświęconego osobom z niepełnosprawnościami). Gdzie tu seks? Najwyraźniej dla przeciwników edukacji seksualnej liczy się tylko to, że szkolne warsztaty luźno można połączyć z osobami takimi jak Starosta.
Ocena jego działalności to już osobna kwestia. – Jeśli chodzi o jego związek z branżą pornograficzną, to już przeszłość. Wydawcą był dawno temu. Nie mamy z tym problemu – dodaje Drozdowski.
Edukacja, nie indoktrynacja
Prawicowym dziennikarzem można tylko zaproponować, by przyjrzeli się prawdziwym edukatorom seksualnym, np. tym z grupy "Ponton". Tyle że tu takich sensacji nie znajdą.
– Zazwyczaj zgłaszają się do nas do pracy młode kobiety, przede wszystkim studentki kierunków humanistycznych takich jak psychologia, pedagogika, często też studentki psychologii ze specjalizacją seksuologia. Także robiące fakultety dotyczące np. zapobiegania przemocy na tle seksualnej – opowiada o edukatorkach "Pontonu" Aleksandra Józefowska, koordynatorka grupy.
Aleksandra Józefowska

Wykształcenie kierunkowe nie jest u nas podstawowym wyznacznikiem. Mamy szkolenia i warsztaty dla osób, które dołączają. One uczą się od seksuologów, ginekologów, trenerek kompetencji interpersonalnych. To, co dla nas bardzo ważne, to wiedza (pedagogiczna, psychologiczna, seksuologiczna), ale zależy nam także na tym, by osoby, które chodzą do szkół, same były w młodym wieku, bo to gwarantuje dobry kontakt z młodzieżą.

Odrzuca zarzut o indoktrynację. Grupy nie interesuje, czy ktoś działa np. w organizacji LGBT, czy nie. – Nie pytamy na rozmowie kwalifikacyjnej o przynależność do organizacji. To ich sprawa – podkreśla.