Dlaczego kobieta jest w przedpokoju? Bo ma za długi łańcuch. Ha ha ha. Urwała się na chwilę, czmychnęła od pieczenia, mycia garów, gotowania zup i szorowania piekarnika, szczęściara. To kadr z lat 50. Dzisiejszy wygląda zgoła inaczej. Łańcuchów w nim nie ma, są za to panie. Domu, siebie. Panie, bynajmniej, nieperfekcyjne. Na szczęście.
„Od roku uczę Cię na Facebooku jak nie gotować oraz w jaki sposób nie oporządzać gospodarstwem domowym; zdradzam tajniki kuchni molekularnej i robię wszystko, byś wiedziała, jak dawać w kuchni ciała. Dziś wyciągam do Ciebie pomocną dłoń i dzielę się asortymentem, bez którego Twoje domostwo jest tylko marnym pyłem. Śmiało, rozgość się w moim królestwie. Nie musisz ściągać butów” – pisze na swojej stronie internetowej Magdalena Kostyszyn, autorka bijącego rekordy popularności profilu Chujowa Pani Domu.
Nasze babcie miały niewygórowane oczekiwania wobec mężczyzny: miał nie pić za dużo, przynosić do domu jakieś pieniądze i być trochę ładniejszy od diabła. Wobec siebie wymagały więcej. One szorowały podłogi, lepiły pierogi, rodziły dzieci i prowadziły domy tak, że Perfekcyjna Pani Domu i jej białe rękawiczki byłyby zawstydzone.
Magdalena Kostyszyn, autorka profilu Chujowa Pani Domu na Facebooku prowadzi za to swój dom i profil tak, że pewnie jej babcia byłaby zawstydzona, bo głośno mówi: nie zapomnisz wyłączyć piekarnika, jeśli nigdy go nie włączysz! Zrobiłaś/eś pranie i kisiło się tydzień? Też mi się to zdarzyło! Umyliście okna i są brudniejsze niż przed myciem? Cóż – zdarza się. Użytkownicy Facebooka, zmęczeni powszechnie panującym dyktatem perfekcyjności, pokochali Chujową Panią Domu.
– Pewnej niedzieli kładłam się spać i przypomniałam sobie, że w piątek zrobiłam pranie, które oczywiście nadal leżało w bębnie pralki. Po wyciągnięciu ubrań byłam na siebie wściekła, a z drugiej strony trochę rozbawiona roztargnieniem i opisałam całe zajście na swoim profilu na FB, mianując się Chujową Panią Domu. Moim znajomym bardzo się ten wpis spodobał, ochoczo lajkowali i udostępniali post, więc zachęcona ich entuzjazmem stwierdziłam, że częściej będę publikować wpadki z życia codziennego – mówi Kostyszyn, która na co dzień zajmuje się kreowaniem wizerunku.
I tak właśnie zaczęła pisać o tym, co jej nie wyszło, co w duszącej atmosferze królestwa akuratności okazało się strzałem w dziesiątkę.
Tradycyjny podział ról, utrwalony przez tysiące lat, w którym kobieta przypisana była do sfery domowej jak niewolnica Isaura do zaklętego kręgu, a mężczyzna brylował w sferze publicznej, odchodzi jednak do lamusa. W ciągu ostatnich 50 lat dokonała się rewolucja, wynikiem której jest coraz większa liczba kobiet na uniwersytetach i coraz większa ich reprezentacja w sferze publicznej. Już co piąta Polka zarabia więcej niż jej partner.
O ile długo było tak, że kobiety, coraz bardziej zawłaszczając męski świat zewnętrzny – w latach 80. stukot kobiecych szpilek na korytarzach wywoływał u panów palpitacje serca, bo oto kobiety wdarły się do bastionu mężczyzn – nie chciały oddać domowego królestwa, to dziś to coraz bardziej się zmienia.
Tradycyjnie pojmowany podział ról wynika z płci kulturowej, a więc genderu. – Dziewczynki są wychowywane do bycia miłymi, grzecznymi, niosącymi pomoc, stawiającymi innych na pierwszym miejscu, a chłopcy są trenowani do przebojowości, sukcesu, przywództwa – wyjaśniała w rozmowie z naTemat socjolog z UMK Katarzyna Stadnik, autorka książki "Anielice czy diablice".
Tyle tylko, że teraz te dziewczynki mówią taki tezom „akurat” i robią swoje. Zarobione artystki, menadżerki, prawniczki i dziennikarki nie mają czasu, żeby marnować go na pucowanie rodzinnych sreber. – Nie zamierzam po całym dniu w biurze prasować sterty ciuchów. Dlatego większość moich ubrań prasowania nie wymaga, a jeśli mąż potrzebuje sztywnej koszuli, to zawsze może sobie włączyć żelazko – mówi 35-letnia Edyta. Większość jej koleżanek funkcjonuje tak samo – dużo pracują, a wolny czas wolą poświęcić na kino/czytanie/wyjście/niepotrzebne skreślić.
Coraz więcej kobiet, zajętych pracą zawodową i realizowaniem siebie w rozmaitych relacjach, ma w głębokim poważaniu stopień nabłyszczenia podłogi, wychodząc z założenia, że tylko nudne kobiety mają nieskazitelnie czyste domy. Dowód? Facebookowy profil Chujowa Pani Domu w krótkim czasie zyskał ćwierć miliona fanek i fanów, a kubki i koszulki z napisem „ChPD” sprzedają się jak świeże – kupione w kawiarni na rogu, bo na pewno nie upieczone własnoręcznie – bułeczki.
Autorka, podobnie jak ci, którzy lajkują i udostępniają jej posty, gwiżdże na to, że, jak podkreślają socjologowie, „kobiety i mężczyźni mają kulturowo przypisane inne role”. Jej pogardę dla stereotypowych wyznaczników tego, co męskie i żeńskie, widać także w nazwie profilu – nie nazwała go „nie najlepsza”, „zagubiona” czy”alternatywnie dobra”, tylko bardzo wprost. Po męsku, bo w świecie ChPD to, co typowo kobiece i typowo męskie pozamieniało się miejscami.
Zmianę, przynajmniej na poziomie deklaracji, widać także w badaniach. W 2006 roku CBOS podawał, że przygotowaniem posiłków zajmuje się 75 proc. kobiet i tylko 18 proc. mężczyzn. Mniej więcej taka sama dysproporcja dotyczyła innych zajęć domowych – prania, prasowania, zmywania naczyń, robienia codziennych zakupów. Siedem lat później dało się zauważyć, że „na poziomie ogólnospołecznym preferencje w zakresie modelu rodziny ewoluują w kierunku relacji coraz bardziej egalitarnych". Prawie połowa ankietowanych wyraziła aprobatę modelu, w którym kobieta i mężczyzna w porównywalnym stopniu angażują się w sprawy rodzinne i zawodowe.
– Zazwyczaj przy poruszaniu kwestii dotyczącej sfery domowej, to jest sprzątania, gotowania czy prania, to kobiety są tymi, którym zostaje przypisana ta sfera. Warto byłoby się zastanowić, dlaczego tak jest. Przecież tzw. obowiązki domowe nie wymagają jakiegoś super genu czy nie wiadomo jakich umiejętności, którymi dysponują tylko kobiety. Warto tu podkreślić: mężczyźni wcale nie są gorsi i na pewno sprostaliby wyzwaniom, jakie czekają ich w domu – mówi Aleksandra Magryta z Feminoteki.
Pewnie tak, choć są i tacy – jak jeden z fanów ChPD – którym zdarza się suszyć włosy odkurzaczem. I dobrze – ani kobiety, ani mężczyźni nie muszą być idealni, jednocześnie będąc ciasno uwięzionymi w gorsecie stereotypów. Rewolucja trwa, choć Kostyszyn nazywa ten proces raczej ewolucją.
Dodaje, że istotne tu jest uwolnienie się od poczucia, że skoro jestem kobietą i nie potrafię gotować, to widocznie coś jest ze mną nie tak. – Bo może i w kuchni daję ciała, ale za to jestem perfekcyjną matką/narzeczoną/kobietą – mówi. Ponad 250 tys. internautów jest takiego samego zdania.
W czasach, w których media kreują perfekcyjne życie (idealne żywoty postaci serialowych z nienagannym wyglądem i nieskazitelnymi mieszkaniami), mówienie na głos i bez cienia skrępowania o tym, że coś nam się nie udało było dla ludzi zaskoczeniem, ale jednocześnie w dość szybki sposób ułatwiało im utożsamianie się z tym. Hej, przecież właśnie tak wygląda prawdziwe życie – odpisywali.
Aleksandra Magryta, Feminoteka
Problemem jest socjalizacja , w wyniku której kobiety i mężczyźni zostali przypisani do sztywnych ról płciowych. Pewne jest, że czysta kuchnia nie jest szczytem marzeń kobiety. Pod tym samym podpisaliby się pewnie i mężczyźni. Po co powielać ograniczające i krzywdzące poglądy na życie, skoro realizując wzorce partnerskie, a więc niestereotypowe, możemy zapewnić sobie większy komfort życia?
Magdalena Kostyszyn
Myślę, że taka rewolucja trwa już od dawna, ale do tej pory kobiety wpędzone w stereotyp płci uważały, że o swoich domowych antytalentach powinny raczej milczeć. Dopiero przy babskich pogaduchach wychodziło na jaw, ile nerwów kosztuje nas mycie okien i że wcale nie jesteśmy takie idealne, jak wszyscy myślą.