
Zanim do Margaret Thatcher przylgnęło określenie "Żelazna Dama", była ona znana z bezkompromisowości i śmiertelnej skuteczności w partii. Premierem została dopiero trzy lata później – kiedy ukute przez radzieckich dziennikarzy określenie już na dobre funkcjonowało w świadomości Brytyjczyków. Dziś to określenie, będące synonimem pragmatyzmu i skuteczności, stosowane wobec działających w polityce kobiet, zaczyna pojawiać się w kontekście premier Ewy Kopacz. Pytanie, co to w ogóle oznacza?
Włoski dziennik "Corriere della Sera" nazwał właśnie Ewę Kopacz Żelazną Damą. Włochom zaimponowało to, że w chwili, kiedy Europę ogarnął paniczny strach przed grypą H1N1, jako jedyna z europejskich ministrów zdrowia Kopacz oparła się lobby firm farmaceutycznych i nie zamówiła szczepionek. Za tę decyzję w Brukseli zgotowano jej owację na stojąco. Pokazała siłę i stanowczość, to może być jednak za mało, by już wróżyć jej świetlaną polityczną przyszłość jako szefowej rządu. Dlaczego? Bo każde przywództwo, także polityczne, rodzi się w działaniu.
Premier Kopacz do tej pory nie miała takich doświadczeń. Owszem, jest jedną z kluczowych osób w partii rządzącej, posłanką, ministrem zdrowia czy Marszałkiem Sejmu, ale wynikało to przede wszystkim z faktu, że w kolejnych stadiach swej aktywności politycznej wykazywała się bystrością i bezwzględnością w aktywności partyjnej, jak również była „podczepiona” pod silnego patrona: szefa partii.
Jej polityczna droga rozpoczęła się od Unii Wolności, z której przeszła do Platformy Obywatelskiej. Wspinała się po szczeblach partyjnej kariery, później kolejno zostając szefową komisji zdrowia, ministrem zdrowia i marszałkiem Sejmu, czyli de facto drugą osobą w państwie. Jak jednak zaznaczają obserwatorzy polskiej sceny politycznej, jej kariera nabrała tempa dopiero wtedy, gdy jej protektorem został Donald Tusk.
Teraz jednak stoją przed nią zupełnie inne wyzwania niż wtedy, kiedy obejmowała resort zdrowia czy stanowisko marszałka Sejmu – musi narodzić się jako silna liderka i świadoma własnych celów przywódczyni.
Prawdziwy lider potrafi sprawić, żeby machina rządowa i partyjna na niego pracowały, a nie być zakładnikiem wewnętrznych podziałów czy interesów różnego rodzaju podmiotów biznesowych. Taką szansę ma premier Ewa Kopacz, bo obejmuje partię scentralizowaną, ukierunkowaną na realizację zadań wyznaczonych przez przewodniczącego. Jednocześnie zostaje premierem rządu większościowego, nie targanego głębszymi wewnętrznymi sprzecznościami.
Na tę chwilę ja nie wiem, co Ewa Kopacz chce osiągnąć w polityce, jaką ma wizję Polski. Pod tym względem Ewa Kopacz jest postacią enigmatyczną, która właściwie nie wypowiada się na temat swoich poglądów. Jako ministra zdrowia, z jednej strony wycofała rozporządzenie swojego poprzednika, które nakładało na szefów szpitali – w przypadku, jeśli powoływali się na klauzulę sumienia – obowiązek podpisania umowy z innym szpitalem, gdzie pacjentki mogłyby dokonać aborcji, z drugiej – w sprawie zgwałconej 14-letniej Agaty z Lublina podjęła ważną decyzję, wskazała dziewczynce szpital, gdzie mogła legalnie usunąć ciążę. Ale jakie ma poglądy na aborcję? Nie wiem.
Podczas posiedzenia rady politycznej PiS Kaczyński mówił, że nowy rząd będzie „kontynuacją, a może nawet pogorszeniem tego, co było dotychczas, i który z całą pewnością niczego nie zmieni”. Wyzwania są duże, bo choć z pewnością dostanie wotum zaufania dzięki stabilnej koalicji, to ma zaledwie rok, by nie tylko przedstawić program, którym "kupi" wyborców, ale także go przeprowadzić.
Oczywiste jest, że przywództwo Ewy Kopacz będzie konfrontowane ze sposobem rządzenia Donalda Tuska. Ale to nie jedyne źródło odniesień. – Będą także porównania do premier Hanny Suchockiej. W tym porównaniu bez wątpienia doświadczenia polityczne nowo desygnowanej pani premier są bogatsze od premier Hanny Suchockiej, która w momencie obejmowania urzędu była znana jedynie w wąskich gremiach i była odbierana jako osoba niedecyzyjna, której niejako do pomocy oddelegowano Jana Marię Rokitę jak szefa Urzędu Rady Ministrów – mówi dr Zaleśny.
Politolodzy przekonują, że mityczna Żelazna Dama to po prostu ktoś, kto rządzi twardą ręką, ale przede wszystkim ma taki program polityczny, który pozwala na wprowadzenie potrzebnych zmian i ich konsekwentne realizowanie. – To, czy Ewa Kopacz jest taką osobą, okaże się, kiedy usłyszymy jej expose i później, kiedy zobaczymy, jak się z zawartych w nim planów wywiązała – dodaje Wanda Nowicka.
