
Tomasz Terlikowski przyjął zaproszenie do programu Kuby Wojewódzkiego i z miejsca ściągnął na siebie krytykę prawicowych komentatorów. Najpierw wyzywał go od "chamów", "buraków" i "bluźnierców", a teraz do niego idzie? – dziwią się. Przypominają też, że oburzały go występy duchownych na Przystanku Woodstock. O co mu więc chodzi: o ewangelizację czy lans?
Nie wszystkich przekonał. Marcin Makowski, do niedawna dziennikarz katolickiego serwisu Deon.pl, zarzucił mu granie pod publiczkę. – Czyli Pan tam idzie ewangelizować, a nie promować swoją osobę. Proszę zacząć pisać felietony do "Playboya". Przecież jeśli jedna osoba się nawróci, będzie warto – napisał.
Poza tym, tak jak Przystanek jest dla naczelnego Fronda.pl siedliskiem łza, tak uosobieniem zła był do tej pory (i jest?) Kuba Wojewódzki. Terlikowski nie raz nazywał go "bluźniercą", choćby wtedy, gdy dziennikarz w studiu Radia Rock próbował udawać... krzyż.
Czy z takim zachowaniem nic się nie da zrobić? Czy możliwe jest napisanie pozwu przeciwko wydawcy tego programu? Czy Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji nie powinna zasądzić kary za tego rodzaju bluźnierstwa? Czy znalazłby się ktoś, kto zdecydowałby się to zrobić? Mam wrażenie, że to bluźnierstwo (a nie jest ono jedyne) wymaga stosownej odpowiedzi. Takiej odpowiedzi, żeby Panom na przyszłość odechciało się bluźnić i obrażać wyznawców Jezusa Chrystusa.
