Mało która barwa niesie za sobą tyle znaczeń i takie historie, co czerwień. Ognistą sukienkę z dumą nosiła Rita Hayworth, krwawe kostiumy były znakiem rozpoznawczy Ziggy'ego Stardusta, a Marilyn Monroe nie rozstawała się z czerwoną szminką. To władza, seksapil, prestiż i rewolucja. Czerwień, uznawana za kolor kolorów, z impetem powraca do szaf i na wybiegi.
Czerwone suknie zaprosił na wybieg w latach 60. Valentino Garavani. Dziś także inni projektanci chętnie sięgają po ten kolor - pojawia się on co kilka sezonów i teraz właśnie przechodzi swoją drugą młodość. Jest wszędzie! Czerwieni nie szczędziła na przykład w swojej kolekcji jesień/zima 2014 z linii Red Label boska Vivienne Westwood. Pokazała ubrania bardziej ogniste niż jej - jeszcze do niedawna - charakterystyczna ruda czupryna. Komplety z przerysowanymi kołnierzami, sukienki, swetry, szorty, spodnie, spódnice i płaszcze. Fantazja na temat czerwieni pojawiła się na każdym możliwym elemencie garderoby i przybrała różne formy - od kardynalskiej, poprzez szkarłatny, do przygaszonego rdzawego. Całość zwieńczyły pomalowane na czerwono usta modelek.
Nie inaczej ma się sytuacja w baśniowej kolekcji Dolce&Gabbana. Wśród eleganckich, koronkowych kreacji i zdobionych płaszczy, nie zabrakło mocnej czerwieni na kapturach, okryciach wierzchnich i sukniach. Włoski dom mody zresztą do czerwieni ma ogromną słabość, co świadczy o tym między innymi kolekcja sprzed kilku sezonów, pełna przepychu: królewskiej barwy przetykanej drogocennymi kamieniami i złota.
Czerwień pojawiła się też na wielu innych wybiegach i przyjęła przeróżne postacie. Dumnie chodzi w dresie A.F. Vandevorst, w garniaku Stelli McCartney i włóczkowym swetrze Miu Miu. Wszędzie czerwone detale i to nie tylko na ubraniach, lecz także paznokciach i ustach.
Nie trzeba jednak wybierać się do projektantów, aby zaczerwienić swoją szafę. Wiele mniejszych sklepów i sieciówek ma w swoich ofertach coraz więcej czerwonych ubrań i dodatków. I - co najważniejsze - decydując się na takowe, wcale nie musisz się w żaden sposób ograniczać. Istnieje ogromna wariantywność, więc jeśli nie lubisz spódnic, możesz wybrać spodnie, a okulary zamienić na kapelusz. Ubrać się ogniście od stóp do głów lub postawić tylko na drobny akcent. Wszystko zależy od ciebie i twoich preferencji, a pewne musi być tylko jedno - aby czerwień dawała zamierzony efekt, musisz jej zaufać i być dumna, że masz ją na sobie. W końcu nie byle kto ulubił sobie ten kolor!
Czerwień z dumą nosiły kobiety, które uznawane są dziś za ikony. Nie bały się z nią eksperymentować i nadawać osobistego charakteru. W krwistych sukienkach pokazywała się Marilyn Monroe - w filmach i życiu prywatnym nie stroniła od czerwieni, a szkarłatna szminka wydawała się wręcz stworzona z myślą o niej. Podobnie sytuacja miała się z Brigitte Bardot, która w młodości swój tupet i charyzmę podkreślała intensywną barwą ubioru.
Czerwieni nie opierały się też kobiety o innych kolorach włosów niż blond. Pamiętacie kultową suknię Givenchy, którą miała na sobie Audrey Hepburn w "Zabawnej buzi"? A kreację Julii Roberts w "Pretty Woman"? Albo rysunkową Jessikę Rabbit z "Kto wrobił królika Rogera"? No właśnie.
Chcesz przekonać się do czerwieni, ale obawiasz się mnogości interpretacji i jej siły? Zacznij od szminki, która pięknie dopełni Twój makijaż, nie tylko wieczorem. Potem spróbuj z dodatkami - torebką, szalikiem albo parą okularów. A może bielizną? Szybko przekonasz się do swetrów, sukienek czy nawet płaszczy. Żaden inny kolor bowiem tak nie dodaje pewności siebie i nie podkreśla urody, jak czerwień. Dowiedziono to nawet naukowo, ale to już zupełnie inna bajka.