Ministerstwo Gospodarki przygotowało projekt ustawy prawo kosmiczne, która ureguluje do tej pory zaniedbane kwestie związane ze z działalnością polskich firm i instytucji w przestrzeni kosmicznej. Co ważne, nowe przepisy mają skupić się nie na tym, co państwo może, a czego nie w tej dziedzinie, ale na przedsięwzięciach komercyjnych. Polska w końcu na poważnie bierze się za prywatyzację kosmosu.
Skoro mamy już uczelnię, która będzie kształciła ekspertów od zarządzania przestrzenią kosmiczną oraz 60 firm i kolejnych 50 instytucji badawczych zajmujących się tą dziedziną gospodarki to nadszedł najwyższy czas, aby i prawo poszło za rozwojem technologii. Ma to zapewnić ustawa prawo kosmiczne, nad którą pracuje Ministerstwo Gospodarki.
- Kluczowe jest uregulowanie rejestracji wysyłanych obiektów - powiedział "Gazecie Wyborczej" Jakub Ryzenko, ekspert zajmujący się polityką kosmiczną i współautor założeń do ustawy. - Państwa już dzisiaj mogą swobodnie działać, a chodzi o to, żeby jasne zasady miały też podmioty prywatne - wyjaśnił.
Bez rejestracji nie polecisz w kosmos
Jedną z kluczowych kwestii z punktu widzenia komercyjnych przedsięwzięć jest jasny stan prawny odnośnie wynoszenia różnych obiektów na orbitę. Jak zakłada MG, zostanie utworzony Krajowy Rejestr Obiektów Kosmicznych, w którym trzeba będzie zarejestrować każdy lot w przestrzeń kosmiczną.
Aby firma mogła przeprowadzić tego typu operację będzie musiała uzyskać zgodę resortu gospodarki oraz zaświadczenia z MON i MSZ, że działania przedsiębiorstwa nie zagrażają bezpieczeństwu i nie wadzą naszej polityce zagranicznej. Oprócz tego trzeba będzie przestawić jeszcze kilka kwitów, w tym kosmiczne OC i oświadczenie, że na pokładzie wynoszonego obiektu nie ma jądrowej. Każdy lot będzie też zgłaszany do ONZ.
Skoro każdy lot ma być ubezpieczony to w razie wypadku ktoś będzie musiał wypłacić odszkodowania. Projekt zakłada, że odpowiedzialność ponoszą w równym stopniu wszystkie podmioty pracujące nad wyniesieniem danego obiektu. Roszczenia będą ograniczone tylko do wysokości ubezpieczenia, ponieważ w innym wypadku prywatne firmy nie podejmowałyby się aż tak ryzykownych przedsięwzięć.
Kto skorzysta na nowym prawie?
Uregulowanie kwestii związanych z eksploracją i komercjalizacją przestrzeni kosmicznej to dobry sygnał dla polskich firm opracowujących kosmiczne technologie. W Polsce działa 60 tego typu przedsiębiorstw. Zajmują się głównie projektowaniem łazików i innych maszyn przydatnych w badaniu planet oraz asteroid, silników rakietowych oraz sztucznych satelitów.
Jak twierdzi Paweł Wojtkiewicz ze Związku Pracodawców Sektora Kosmicznego, globalny rynek kosmiczny jest w tej chwili wart 300 mld dol. Udział polskich firm w tym rynku jest na razie skromny, ale nie niezauważalny. W latach 2007-2012 polskie firmy i uczelnie zrealizowały na zlecenie Europejskiej Agencji Kosmicznej 45 projektów o łącznej wartości 11,5 mln euro. W zeszłym roku podpisano kolejne osiem umów opiewających łącznie na 5 mln zł.
Prace nad prawem kosmiczny są związane także z powstaniem Polskiej Agencji Kosmicznej. Parlament jeszcze debatuje nad szczegółami, ale na przełomie roku możemy się spodziewać, że ta agencja wystartuje. Ma ona koordynować wszystkie projekty badawcze i komercyjne związane z przestrzenią kosmiczną.
Państwa straciły monopol na podbój kosmosu
W Polsce nadal wiele inicjatyw związanych z technologiami kosmicznymi jest prowadzonych albo przez instytucje finansowane całkowicie z budżetu państwa i unijnych funduszy, albo prywatne firmy działające na zlecenie rządu czy Europejskiej Agencji Kosmicznej.
Na świecie jednak, państwa straciły już monopol na podbój kosmosu. SpaceX, firma założona przez miliardera Elona Muska, zatrudnia w tej chwili 3 tysiące osób i prowadzi dwa ogromne projekty. Pierwszy polega na dostarczaniu zaopatrzenia na Międzynarodową Stację Kosmiczną za pomocą rakiet skonstruowanych przez inżynierów SpaceX.
Drugi natomiast to świeża sprawa. Firma Muska w kooperacji z Boeingiem wygrała przetarg na "dowożenie" kosmonautów do ISS. Kontrakt zlecony przez NASA jest wart prawie 7 mld dol. Już niedługo kosmonauci będą latać w kosmos nie starymi wahadłowcami, lecz nowoczesnymi statkami zaprojektowanymi i zbudowanymi przez prywatne firmy. One też będą zajmować się całą obsługą lotów. NASA będzie dzięki temu mogła skupić się na działalności naukowej.
Odważne pomysły kosmicznych startupów
To, co robi SpaceX może wydawać się czymś zupełnie konwencjonalnym w porównaniu do innych firm z sektora kosmicznego, które mają wsparcie miliarderów, którzy zdobyli swoje fortuny na biznesach technologicznych. Larry Page i Eric Schmidt z Google zainwestowali w spółkę Planetary Resources, która zajmuje się opracowaniem technologii wydobycia minerałów i surowców z asteroid, które albo krążą wokół Ziemi, albo przelatują nieopodal.
Jeff Bezos, twórca Amazona, natomiast chce uczynić podróże w kosmos tańszymi i bardziej dostępnymi. Nad tym właśnie pracuje założona przez niego spółka Blue Origin. Jeden ze sztandarowych projektów firmy to statki kosmiczne pionowego startu i lądowania.
Na turystyce kosmicznej chce także zarabiać kontrowersyjny Brytyjczyk Richard Branson. Jego firma Virgin Galactic cały czas usilnie pracuje nad statkami, które mogłyby zabierać ciekawskich turystów na orbitę Ziemi. Podobno będzie to możliwe już w przyszłym roku, ale tego typu zapowiedzi słychać od kilku lat i za każdym razem data pierwszego komercyjnego lotu Virgin Galactic jest odkładana w czasie.
Ciekawy pomysł na biznes ma holenderska firma Mars One. Mianowicie planuje ona do 2025 roku założyć kolonię na Marsie. Już w tej chwili ma wyselekcjonowaną grupę kilkudziesięciu osób, które w 2023 roku polecą na Czerwoną Planetę i zaczną ją kolonizować. Warto zaznaczyć, że Mars One oferuje bilet tylko w jedną stronę.
Prywatyzacja kosmosu jest już faktem. Można żartobliwie powtarzać historie o sprzedawaniu działek na Księżycu, ale postęp technologi kosmicznych dokonuje się na naszych oczach i rynku wartego 300 mld dol. duże europejskie państwo po prostu nie może ignorować.