
Kiedy przed czternastu laty pierwszy raz szedł do firmy na rozmowę kwalifikacyjną, nie miał zbyt wielkiego pojęcia o branży, a markizy bardziej kojarzyły mu się z popularnymi ciastkami niż elementami osłony okien. Dzisiaj Radosław Borkowski nie skończył jeszcze 36 lat, a już pełni funkcję dyrektora zarządzającego Somfy, polskiego oddziału francuskiego potentata na rynku napędów do bram, rolet i markiz a sama firma dzięki olbrzymiej inwestycji w fabrykę w małopolskich Niepołomicach – jest drugim po Amazonie inwestorem zagranicznym w Polsce.
REKLAMA
Co dla jednych jest polskim uosobieniem „American Dream” dla samego Borkowskiego jest dowodem na to, że ciężka praca popłaca. Choć i trochę szczęścia w życiu też się przyda.
Na poziomie bardziej biznesowym, korporacyjnym to też przykład mozolnego, ale konsekwentnego budowania kadry zarządzającej. Bo kiedy z końcem sierpnia z Somfy odchodził jego dotychczasowy, wieloletni dyrektor zarządzający Jacek Gromniak, we francuskiej centrali nie poszukiwano na gwałt nowego menadżera, nie zatrudniano firmy headhunterskiej która byłby w stanie znaleźć równie rzutkiego i obiecującego menadżera.
Zmiana warty odbyła się płynnie i niezwykle spokojnie. Francuscy szefowie mieli już swojego kandydata na następcę od dawna. Więcej. Oni już od lat szykowali Radosława Borkowskiego na tę funkcję, inwestowali w jego rozwój, współfinansowali nawet studia MBA. I nikomu nie przeszkadzało, że nie ma skończonych ani studiów technicznych, ani charakterze biznesowym, a do firmy trafił jako nieopierzony 22-latek po studiach humanistycznych.
- Żadne studia nie pomogą jeśli się nie ma tego czegoś, jeśli się tego nie czuje. W naszej firmie pracuje teraz chłopak, który od lat osiąga najlepsze wyniki sprzedaży, a z wykształcenia jest nauczycielem historii i WOS-u – podkreśla Radosław Borkowski. - Biznesu uczymy się obserwując, pracując. Z całą pewnością trzeba też mieć trochę szczęścia. Ja rosłem cały czas z firmą. I dostałem możliwość ciągłego dokształcania się.
Somfy, jak wiele światowych korporacji w ciągu 60 lat tradycji wypracowało spójny system kształtowania swoich kadr wyższego szczebla. Sam Borkowski regularnie był uczestnikiem Somfy Academy, gdzie wyselekcjonowani przez działy HR pracownicy uczą się wybranych zagadnień z dziedzin w których się specjalizują.
- To takie małe MBA, gdzie w gronie kolegów z całego świata mieliśmy warsztaty z pracy pod presją, zarządzania markami, trendami, wpływ konkurencji, analizy – przypomina Radosław Borkowski.
Borkowski obejmuje stery w polskim Somfy w przełomowym dla tej firmy momencie. Oczekiwania są bardzo duże, bo i rynek napędów i sterowań do bram, rolet i żaluzji już teraz rozwija się bardzo dynamicznie, ale ciągle to nic w porównaniu z rynkami zachodnimi (Francja ma sprzedaż na poziomie 15 krotnie wyższym, a mała Holandia – ośmio, dziewięciokrotnie wyższym od Polski).
- Mam jednak przekonanie, że już w najbliższej przyszłości Polska stanie się bardzo kluczowym rynkiem jeśli chodzi o produkcję osłon wewnętrznych i okien. Nasze firmy z tej branży już teraz rozwijają się bardzo szybko, produkują olbrzymie ilości okien, osłon i nie boją się wchodzić na rynki zachodnie. I często wygrywamy tam konkurencję oferując konkurencyjne ceny krótkie terminy dostaw – podkreśla Radosław Borkowski.
Sytuacja Somfy w Polsce zmieniła się diametralnie jeszcze z jednego powodu. Do rodziny Grupy Somfy (do której należy także Somfy Sp. z o.o.) dołączyła w czerwcu tego roku fabryka Sopem w Niepołomicach (woj. małopolskie). To jedna z najważniejszych inwestycji w tym roku w Polsce. Jej wartość docelowo ma wynieść 120 mln zł. Sama powierzchnia produkcyjna zakładu jest imponująca, bo wynosi aż 10 000 mkw., kolejne 2000 to biura, zaś cały teren należący do SOPEM to 85 000 mkw.
Fabryka już teraz każdego dnia wytwarza 2400 napędów elektrycznych do żaluzji zewnętrznych, krat sklepowych i okien. Pod koniec tego roku dziennie będzie w stanie produkować 10 000 silników, a w 2020 roku po rozbudowie fabryki nawet dwa razy tyle. To oznacza, że docelowo moce produkcyjne będą na poziomie 4 milionów silników rocznie.
– Przed nami ciągle bardzo długa droga, choćby dlatego że świadomość produktu nie jest taka jak byśmy sobie tego życzyli. Ale potencjał i możliwości rozwoju są ogromne. Czeka nas niezwykle ekscytujący czas – mówi Radosław Borkowski.