Sezon na maratony trwa. Ten najbliższy - organizowany przez PZU już w ten weekend. I pojawiają się pytania - jak się do takiego wydarzenia przygotować. O ile “zawodowi” biegacze doskonale wiedzą, jak zadbać o formę, o tyle amatorzy mogą mieć z tym problem. A przykład żeli energetycznych jest tego świetnym przykładem.
Co to jest?
Na wstępie warto wyjaśnić, czym taki żel energetyczny jest. Tym bardziej, że mowa w tym artykule także o amatorach i to do nich przede wszystkim kierowany jest tekst. Taki żel to nic innego jak cukier plus dodatki, których połączenie ma spełnić jedną, ważną funkcję - dać nam kopa energii! Dietetyk sportowy Justyna Mizera wyjaśnia, co dokładnie składa się na taki suplement diety:
Z opinii pani Justyny jasno wynika, że taki żel jest sporym zastrzykiem energii. Pytanie zatem - kiedy my tego zastrzyku potrzebujemy? Podczas biegania, na przykład w parku czy w czasie maratonu?
Energia w żelu - świetna podczas maratonów
Kto biega, ten wie, a kto nie wie, temu szybko wyjaśnimy, że energia ze spożywanego w ciągu dnia jedzenia, wystarczy nam spokojnie na godzinny bieg. Czy to po parku, przed domem czy po lesie. Żele energetyczne przy tego typu wysiłku fizycznym są zbędne. Świetnie natomiast sprawdzają się przy pół-maratonach czy maratonach.
Mój redakcyjny kolega Łukasz Trybulski – prywatnie zapalony biegacz i maratończyk - przyznaje, że żele energetyczne świetnie sprawdzają się podczas długich biegów, ale zwraca uwagę na bardzo ważną rzecz - takie żele trzeba wypróbować, ale przed startem w maratonie! Dlaczego?
Zaskoczeni? Łukasz udziela także innej, cennej wskazówki dla tych, którzy zdecydują się na ten produkt podczas udziału w biegu:
Czy żel jest zdrowy? To pytanie skierowałem do naszej pani dietetyk Justyny Mizery, bo skoro można, tak jak wspomniał Łukasz Trybulski, postawić na energetyczną klasykę, czyli banan i ciemną czekoladę, to po co sięgać po żel energetyczny? I najważniejsze - czy to się naszemu zdrowiu opłaca?
Pamiętajmy zatem, że jeżeli chcemy postawić na żel energetyczny, to zwracajmy szczególną uwagę na jakość. Cena powinna nam ją sygnalizować. Mizera zdradza jeszcze jedną, ale jakże ważną wskazówkę, którą powinniśmy kierować się podczas kupowania żelu - im mniej składników - tym lepiej i zdrowiej.
Reklama.
Justyna Mizera, DIETETYK
Taki żel to nic innego, jak węglowodany o różnym czasie przyswajania, łączone z witaminami oraz dodatkiem kofeiny, a niekiedy i tauryny. Zadaniem takiego żelu jest szybkie dostarczenie nam energii, kofeina pełni ważną rolę, bo obudza układ nerwowy, a na przykład tauryna opóźnia zmęczenie.
Łukasz Trybulski
Żele energetyczne, jak sama nazwa wskazuje, mają nas naładować energią w czasie biegu. A właściwie ją uzupełnić. Powinno się je stosować jedynie przy dłuższych dystansach (półmaraton czy maraton). Na 5 czy 10 km są po prostu zbędne, bo wysiłek dla organizmu nie jest aż tak duży. Jeśli zdecydujemy się na korzystanie z żelów, to należy je wcześniej sprawdzić na treningu. Kupowanie ich bezpośrednio na start w zawodach może się źle skończyć, bo nie wiemy jak zareaguje na nie nasz organizm. A szukanie krzaków na trasie nie należy do przyjemnych.
Łukasz Trybulski
Watro też pamiętać, że w czasie startu nie pochłaniamy ich od razu w całości. Racjonujemy małymi porcjami co parę km. Jeśli ktoś nie jest do nich przekonany - choć warto ich spróbować choćby 2-3 razy w parku na długim wybieganiu, to zawsze pozostaje klasyczny zestaw banan i ciemna czekolada.
JUSTYNA MIZERA, DIETETYK
Takie żele energetyczne nie są szkodliwe, pod warunkiem, że tolerujemy chociażby półpłynną formę takiego suplementu. Wiem, że zdarzają się u niektórych kolki. Trzeba także pamiętać, że żele różnią się między sobą. Czasem zawierają dobre węglowodany, a czasem to skrobia czy glukoza. Jeżeli więc taki żel to koszt dwóch złotych, to nie oszukujmy się - nie będzie to jakościowo dobry produkt.