Teresa Piotrowska nie będzie, tak jak robili to jej poprzednicy w MSW, zajmowała się służbami specjalnym. Miała sama poprosić o przekazanie tych zadań komu innemu. To nie tylko dowód na kompetencje następczyni Bartłomieja Sienkiewicza, ale i na to, jak dużym problemem jest dzisiaj sytuacja służb specjalnych w Polsce.
Służby specjalne to od lat gorący kartofel, który przerzucają sobie politycy. Mają świadomość, że to obosieczna broń, która nie tylko służy do obrony przed zagrożeniami, ale i może ich zranić. Nawet śmiertelnie. – Teresa Piotrowska, nowa minister spraw wewnętrznych zrezygnowała z nadzoru nad służbami – dowiedział się Robert Zieliński z tvn24.pl. – Sama prosiła, by zajął się tym ktoś inny – powiedział "Gazecie Wyborczej" człowiek z otoczenia Ewy Kopacz.
Przerwana reforma
To nie tylko idzie pod prąd zwyczajowi, według którego służby nadzorowali kolejni szefowie MSZ, ale i stawia pod znakiem zapytania reformę, którą przygotował Bartłomiej Sienkiewicz na polecenie Donalda Tuska. Zakładała ona ograniczenie uprawnień i obowiązków Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego i likwidację stanowiska Koordynatora ds. Służb Specjalnych i zastąpienie go Komitetem Rady Ministrów ds. Służb Specjalnych.
Teraz sprawa jest w zawieszeniu, co pokazuje tylko, jak bardzo rząd i PO nie mają pomysłu na służby. – Niezależnie czy dobry, czy zły, ale był pomysł – zauważa Robert Zieliński. – Widać, że premier Kopacz nie podziela entuzjazmu Sienkiewicza.
"Bez tej ustawy Polska zostanie bez służb specjalnych"
Nasz rozmówca zwraca uwagę, że rząd ma ze służbami poważniejszy problem. – Wyrok Trybunału Konstytucyjnego dał rządowi 18 miesięcy na zbudowanie ram prawnych regulujących inwigilację, kontrolę operacyjną. Bez tego Polska przestanie mieć służby specjalne. Niestety pomimo czterech miesięcy od wyroku, nie widzę żadnej pracy, ani u Sienkiewicza, ani u nikogo innego – dodaje Zieliński.
Niewiele wskazuje, by nowego ducha miałby tchnąć Jacek Cichocki. Który był już i sekretarzem rządowego Kolegium ds. Służb Specjalnych i ministrem spraw wewnętrznych. Z tego ostatniego stanowiska odwołał go Donald Tusk.
Bezsilność wobec państwa w państwie
Żeby zreformować służby trzeba nieprawdopodobnej siły, energii i mocy przebicia. – Na taśmach "Wprost" Sienkiewicz mówił, że nie może nic zmienić nawet w BOR, najmniejszej ze służb, a co dopiero w innych służbach – przypomina Zieliński.
A pomysł na służby trzeba mieć. Bo to niemal państwo w państwie. Tylko sama ABW będzie miała do dyspozycji w 2014 roku niemal pół miliarda złotych.Służba zatrudnia ok. 5 tys. osób, zakłada po 600 podsłuchów rocznie. Nieco mniejsze, choć również potężne jest Centralne Biuro Antykorupcyjne. Dysponuje ponad 100-milionowym budżetem, zatrudnia 800 funkcjonariuszy, a liczba podsłuchów w 2012 r. zbliżyła się do 200. Nieco w cieniu pozostaje Agencja Wywiadu, następczyni UOP-u. Ma do dyspozycji prawie 150 mln zł.
Donald Tusk nie chciał mieć nic wspólnego ze służbami specjalnymi. Nieustannie bał się podsłuchów, nie kontaktował się z biznesmenami, niemal nie wychodził do restauracji i stronił od tajnych dokumentów – opisywał w "Newsweeku" Michał Krzymowski. Była jesień 2012 roku, dopalały się zgliszcza Amber Gold. Ta afera mocno uderzyła w rząd, w Tuska osobiście i w służby obarczane opieszałością w informowaniu o zagrożeniu. Co powtórzyło się przy tzw. taśmach "Wprost"
Bez wizji
Nic dziwnego, że politycy boją się, że służby są wykorzystywane przez nadzorców do zbierania haków na konkurencję, ale i na ludzi ze swojego otoczenia, by nie opłacało im się dybać na obecne przywództwo.
Czy poradzi sobie z nimi stary-nowy koordynator? Gdy obejmował tę funkcję po raz pierwszy w 2008 roku. nie miał w tej kwestii żadnego doświadczenia, wcześniej pracował w Ośrodku Studiów Wschodnich, rządowym think tanku zajmującym się byłym ZSRR. Mimo tego zbiera poprawne recenzje, choć głównie za styl pracy. Ale to może nie wystarczyć.
Lepszy rydz niż nic
– Jest otwarty, potrafi słuchać, także głosów krytycznych, na pewno funkcjonowanie służb nie jest dla niego nowe – mówi Stanisław Wziątek z SLD, członek sejmowej komisji ds. służb specjalnych. – Pytanie, czy będzie w stanie pogodzić wszystkie działania, przecież nadal jest szefem Kancelarii Premiera – wskazuje.
Nie ma jednak wątpliwości, że nawet przepracowany Cichocki poradzi sobie lepiej, niż Piotrowska. – Nie zna się, nie ma wiedzy i kompetencji, nie zajmowała się tym nigdy – wylicza Wziątek. – Dla służb tego rodzaju chaos jest nie do zaakceptowania, bo nie może być tak, że ten, kto przy zmianie rządu pierwszy wstanie, będzie się nimi zajmował – atakuje.
Chaos
– Mam gorzką satysfakcję, bo mówiłem ministrowi Sienkiewiczowi, że jego plany podporządkowania służb pod MSW nie są dobre – dodaje poseł SLD. – Ale pani premier jako formalnie nadzorująca służby też nie ma zbyt rozległej wiedzy o ich funkcjonowaniu, więc Cichocki lepiej się nimi zajmie niż ona albo pani Piotrowska – dodaje.
Obecne zamieszanie narusza jeszcze jedną ważną zasadę: im ciszej wokół służb, tym lepiej. – Nie można co chwilę zmieniać koncepcji. Jak te służby mają się czuć w takim chaosie? – pyta poseł SLD. – Zmiany Sienkiewicza idą do kosza, a służby były już angażowane w ustalenia dotyczące form współdziałania i innych szczegółów. I po co to było? – dodaje.
Zagrożone bezpieczeństwo
Jeszcze jedną zmarnowaną przez PO szansą na uporządkowanie służb, rozchwianych po rządach PiS, było oddanie ich Pawłowi Grasiowi. Już w latach 90. przez kilka miesięcy doradzał Jerzemu Buzkowi ws. obronności i bezpieczeństwa państwa, później, już jako poseł PO, pracował w Komisji ds. Służb Specjalnych, był nawet jej przewodniczącym. Tajemnicą poliszynela było (i jest) jego zafascynowanie służbami, ale kiedy miał się nimi zajmować zawodowo, jako pełnomocnik rządu ds. bezpieczeństwa, musiał zrezygnować po dwóch miesiącach.
Cichocki raczej zajmował się administrowaniem, niż reformowaniem. Inaczej niż Sienkiewicz, który pracował w Urzędzie Ochrony Państwa od założenia tej instytucji, dosłużył się tam stopnia kapitana. Jednak jego reformy rozbiły się o nadmierną skłonność do rozmawiania przy wódce Bieługa w restauracji Sowa&Przyjaciele.
Wyzwań przed służbami i ich nadzorcą jest multum i jeśli Cichocki nie obudzi w sobie głęboko uśpionego reformatora, bezpieczeństwo państwa może być zagrożone. Nasze bezpieczeństwo.