Separatystyczne nastroje w Europie musiały doprowadzić do tego, by o niepodległość zawalczyła kolejny raz także hiszpańska Katalonia. Tamtejsze autonomiczne władze właśnie postanowiły, że już 9 listopada o niepodległej przyszłości zadecyduje referendum. Głosowanie miałoby być jedynie wstępem do konsultacji na temat oderwania Katalonii od Hiszpanii, ale władze w Madrycie nie zamierzaj biernie przyglądać się działaniom separatystów.
Dekret w sprawie referendum podpisany przez prezydenta Generalitatu Katalonii Artura Masa już w poniedziałek powinien trafić do hiszpańskiego Trybunału Konstytucyjnego. Sam wniosek w tej sprawie pozwala gabinetowi premiera Mariano Rajoya pokrzyżować plany zorganizowania referendum na początku listopada, gdyż moc obowiązująca dekretu zostanie zawieszona.
To marzenie się nie spełni
Hiszpańscy konstytucjonaliści nie mają jednak wątpliwości, że ostatecznie Trybunał Konstytucyjny i tak uchyli prawo otwierające Katalończykom furtkę do niepodległości. Po pierwsze, ten akt prawny dąży do naruszenia niepodzielności terytorialnej. Poza tym, zgodnie z hiszpańską konstytucją w referendach muszą mieć prawo udziału wszyscy obywatele kraju, a nie tylko danego regionu.
Problem Hiszpanii z separatyzmem jest jednak znacznie bardziej złożony niż w większości państw Unii Europejskiej. Kataloński separatyzm kończy się od dawna tylko na kolejnych działaniach politycznych i stopniowym zwiększaniu autonomii. Nowy wybuch separatystycznych nastrojów w Europie w Madrycie największe obawy budzi z myślą o Kraju Basków, gdzie dopiero jesienią 2011 roku ETA ogłosiła zawieszenie działań terrorystycznych przeciwko Hiszpanii. I wielu obawia się, że szybko może do nich wrócić.