
Polska historiografia przeżywa renesans – kolejne pozycje o II RP czy o PRL-u trafiają na listy bestsellerów. Wszystko właściwie za sprawą jednego człowieka, Sławomira Kopra. To on stoi za takimi hitami jak „Życie prywatne elit II RP”, „Kobiety w życiu Mickiewicza” czy „Skandaliści PRL”. Bo Polaków nie interesuje wielka polityka, umowy, układy i demonstracje, ale tajemnice alkowy, skandale i ploteczki z życia idoli z dzieciństwa.
Bez wątpienia więc wymyślona przez Kopra seria okazała się sukcesem. Biorąc pod uwagę, że dotychczas ukazało się w niej sześć książek, każda znalazła ponad 15 tys. nabywców. Biorąc pod uwagę cenę (prawie 40 zł) to prawdziwa żyła złota. Biznes zwietrzyła też konkurencja, która nagle zaczęła publikować książki o podobnej tematyce i o podobnym rozłożeniu akcentów, takich jak “Celebryci tamtych lat”, “Seksbomby PRL”.
– Nie potrafimy opowiadać o historii, bo większość książek o niej to daty, ciężkie fakty, polityka. Ja tego unikam, bo historia to ludzie, o których dotychczas właściwie nie opowiadaliśmy. Przez ostatnie 25 lat napisano morze rzeczy o polityce w PRL-u, a to była znakomita epoka jeśli chodzi o kulturę. I na tym chcę się skupić, to pokazać – wyjaśnia Koper.
Ale chociaż konkurencja rośnie, wydawnictwo i autor nie zamierzają rezygnować z bestsellerowej serii. Dlatego w serii o elitach PRL-u ukaże się jeszcze siedem lub osiem pozycji – dowiadujemy się w wydawnictwie Czerwone i Czarne. Po szpiegach PRL-u przyjdzie czas na "Stracone pokolenie PRL-u", opowiadające o ludziach, którzy mieli potencjał by stać się wielkimi gwiazdami, ale im się nie powiodło.
Skoro jest popyt, musi być i podaż. I to ogromna. "Wielcy szpiedzy w PRL" to już piąta książka tego autora w 2014 roku. Tempo przygotowywania kolejnych pozycji jest więc niespotykane u jakiegokolwiek historyka. A to niewątpliwie musi odbijać się na jakości pracy. I rzeczywiście w "Szpiegach" sporo jest obszernych cytatów z innych źródeł, także popularnych książek o podobnej tematyce, zabrakło za to nakreślenia tła i dokładniejszego nakreślenia realiów epoki.
Czytam książkę Sławomira Kopera z serii "Dwudziestolecie międzywojenne", część "Kresy Południowo-Wschodnie". Niestety, widać jak na dłoni, że autor pisał, żeby jak najszybciej mieć z głowy. Książka ma 130 stron, a o dwudziestoleciu może ze 30. Kojarzy mi się to ze słabymi magisterkami, "mydło i powidło". Czytaj więcej
Przekonuje, że tempo pracy nie odbija się na jakości. – Przede wszystkim należy pisać i pracować, a nie medytować. Dedykuję to wszystkim kolegom po fachu. Poza tym świat przyspieszył, większość źródeł mam w ułamku sekundy na ekranie. Poza tym nie spisuję źródeł, tylko je fotografuję. Piszę 12-14 godzin dziennie, w soboty, w niedziele. Napisałem 30 książek, pierwszą książkę o PRL pisałem 6 miesięcy, już następną 2,5 miesiąca – opisuje Sławomir Koper.
