Jan Hartman czuje się niezrozumiany i zaszczuty. Przekonuje, że nie opowiada się za legalizacją kazirodztwa, przenosi tylko na polski grunt niemiecką dyskusję o nieskuteczności kar za ten proceder. – Taka dyskusja prowadzi do oswajania dewiacji – przekonywał Jacek Żalek z Polski Razem.
– To bezprecedensowa sytuacja, polowanie na czarownice – skarżył się Jan Hartman, którego krytykuje się za felieton na temat legalizacji kazirodztwa. – To poważny problem społeczny, bolesny temat – mówił w TVN24
– Proszę zobaczyć, jak duża jest różnica między Niemcami a Polską. Tam profesorowie poruszają ważny temat, ale nie urządza się na nich nagonki, nie wzywa się ich przed komisje dyscyplinarne. W Polsce jest inaczej – skarżył się. – Taki jest los filozofa, by poruszać ważne i bolesne tematy. Nawet, jeśli czasem za to mi się oberwie – mówił.
– W sztuce, poezji, teatrze porusza się temat kazirodztwa, jak widać felietoniście jeszcze nie – oceniał Jan Hartman. – Nie zajmuję stanowiska w tej dyskusji, tylko przenoszę ją na polski grunt – przekonywał. Według krakowskiego naukowca Twój Ruch nie wyrzuci go ze swoich szeregów,
– To w złym stylu prowadzona prowokacja – atakował Jacek Żalek z Polski Razem. – Komisja w Niemczech nie mówi o legalizacji, ale zauważa, że skuteczne nie są kary za kazirodztwo. Ta dyskusja, tak prowadzona, prowadzi do oswajania z dewiacjami, tak jak dyskusja o paramałżeństwach homoseksualnych czy adopcji dzieci – mówił.
Przekonywał też, że jeżeli przyzwoli się na związki kazirodcze, pojawią się głosy za legalizacją pedofilii. Hartman zarzucił Żalkowi manipulację i wykonywania zadania politycznego.