Słowem wstępu, ogromnie cenię sobie Anję Rubik za jej determinację i sukcesy. Jest jedną z pierwszych polskich modelek, którymi mogliśmy się naprawdę poszczycić w świecie wielkiej mody. Jednak sesja "Into the Wild", z październikowego numeru francuskiego Vogue'a, wprawiła mnie w osłupienie. I - niestety - nie w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Modelka wygląda niczym anorektyczka w zaawansowanym stadium choroby.
Lachlan Bailey to naprawdę utalentowany fotograf - nie będę mu odbierać talentu i warsztatu. Jednak to, co oglądam w jego sesji z Anją, która ubrana w obszerne ubrania pozuje w otoczeniu leśnego domku i dziewiczej natury, odbiera mi mowę. Owszem, Rubik jest hipnotyzująca. Owszem, modelki muszą być chude. Owszem, ubrania leżą świetnie. Co jednak nie zmienia faktu, że Anja wygląda na zdjęciach nadzwyczaj niezdrowo. Zwłaszcza na tym, na którym stoi ubrana w ogromny
sweter, z którego wystają jej jedynie kościste nogi.
Bacznie obserwuję świat mody i często dziwią mnie komentarze ludzi, które dotyczą wyglądu modelek. Jedne oskarża się - zupełnie niepotrzebnie - o to, że są zbyt chude i szkodzą tym nastolatkom. Te plus size z kolei wrzuca się do jednego worka z określeniami: "gruba" i "wielka". Człowiekowi nie dogodzisz, zawsze będzie szukał jakiegoś "ale" i możliwości do poprawienia sobie samooceny względem innych. Tym razem jednak jestem skłonna się zgodzić z tym, co piszą ludzie w komentarzach na Facebooku, gdzie modelka wrzuciła zdjęcia - niestety, Anja wygląda, jakby ledwo stała o własnych siłach. Jakby naprawdę niewiele jej brakowało do Isabelle Caro.
I to jest przerażające z dwóch powodów. Jednym jest oczywiście stan zdrowia Anji - bo jak się o nią nie martwić, skoro prezentuje się z przeraźliwie chudymi nogami, wystającymi kolanami i zapadniętymi policzkami? Drugi, to rzecz jasna wpływ, jaki Vogue i popularna modelka wywierają na młode dziewczyny. Bo anoreksja ubrana w kaszmirowe swetry, z modną fryzurą i w ładnych butach może wydawać się atrakcyjna. Bo ta cała otoczka, która jest przyklejona do modelki: piękne ubrania, uwielbienie innych, dzika przyroda, wolność, atrakcyjność - to wszystko jest kuszące. W okresie dojrzewania dążenia do ideału i presja rówieśników mogą być jednak tragiczne w skutkach. Bo komunikat odbierany jest w prosty sposób -"ona coś osiągnęła, ma sławę, przystojnego męża, pieniądze"- "też tego pragnę, muszę się do niej upodobnić", a najłatwiej jest fizycznie. Błędne koło.
I ostatnie słowo: hejt. Komentarze, które pojawiły się pod zdjęciami
Anji, były nad wyraz złośliwe i wredne. Atakowały modelkę, wiele było zbyt ostrych i zwyczajnie nie na miejscu. Mam jednak wrażenie, że dopiero hejt pozwoli nam większe zwrócenie uwagi na problem.