Niesamowite zakończenie sprawy generała Papały. Prawdopodobnie najgłośniejsze zabójstwo lat 90-tych było zabójstwem przypadkowym, a nie zamachem, jak do tej pory sądzono. To najnowsza opinia prokuratury. Jej zdaniem generał policji Marek Papała zginął podczas próby kradzieży jego auta przez kilkuosobowy gang.
Policyjno-prokuratorska grupa śledcza zatrzymała cztery osoby. Wśród zatrzymanych jest Igor Ł., pseudonim "Patyk", który ma usłyszeć zarzut zabójstwa byłego szefa policji.
Igor Ł. to świadek koronny w śledztwie ws. śmierci generała Papały. Zeznał, że na parkingu, gdzie zamordowany został Papała, widział Ryszarda Boguckiego, oskarżonego o współudział w zabójstwie generała. Sam Igor Ł. (pseudonim "Patyk") miał na miejscu zabójstwa kraść samochody.
Śledczy zdobyli jednak dowody, że to "Patyk" strzelał do Papały. A to może oznaczać, że szef polskiej policji zginął przypadkowo, bo na parkingu nakrył złodzieja samochodów.
Generał Marek Papała, były komendant główny policji, został zastrzelony w Warszawie 25 czerwca 1998 roku. Siedział w samochodzie na parkingu przed blokiem, w którym mieszkał. W związku z jego śmiercią przed Sądem Okręgowym w Warszawie toczy się proces dwóch gangsterów: Ryszarda Boguckiego i Andrzeja Z., pseudonim "Słowik".
Jeśli prokuratura ma rację, to okaże się, że lata śledztwa w których badano wersję zamachu na zlecenie na szefa policji, były ślepą drogą. Nie byłby to sukces organów śledczych. Z drugiej strony, czy można uwierzyć, że śmierć generała Papały była tak prozaiczna. Po prostu w czasie szamotaniny ze złodziejem samochodów.