Były szef policji generał Marek Papała zginął w wyniku napadu rabunkowego, a zabójcą okazał się świadek koronny Igor Ł. pseudonim "Patyk". Jak to możliwe, że przez 12 lat zwodził funkcjonariuszy organów ścigania? I czy powinniśmy dać wiarę najnowszym rewelacjom prokuratury, skoro dotychczasowego świadka koronnego wsypał… nowy świadek koronny?
"Wersja przypadkowego zabójstwa jest tak kompletnie sprzeczna z różnymi ustaleniami śledztwa, że nie mogę wyjść ze zdziwienia" - napisał na Twitterze Konrad Piasecki, dziennikarz RMF FM. W internetowych komentarzach zdziwienie miesza się z niedowierzaniem. I temu akurat trudno się dziwić, skoro po 14 latach od zabójstwa generała Marka Papały nagle wychodzi na jaw, że oskarżeni gangsterzy są niewinni, a mordercą jest świadek koronny, z którego zeznań przez lata korzystali śledczy.
Złodziej od zawsze
Kto może zostać świadkiem koronnym?
Podejrzany, który zgodził się zeznawać jako świadek w zamian za odstąpienie wykonania na nim kary lub jej złagodzenie.Według zapisów ustawy o świadkach koronnych, status świadka koronnego można otrzymać za zeznawanie w sprawach o zabójstwo, podkładanie, bomb, rozboje, handel narkotykami, kradzieże i przestępstwa skarbowe.
Igor Ł., pseudonim "Patyk", w latach 90. był jednym z najniebezpieczniejszych złodziei samochodowych w Warszawie. Zaczął kraść już jako nastolatek, a potem dołączył do szajki, która na celownik brała luksusowe samochody. Ulubioną metodą "Patyka" i jego kolegów była ta "na stłuczkę". Polegała na tym, że złodzieje sygnalizowali kierowcy, że z jego samochodem jest coś nie tak, a gdy ten się zatrzymał, szybko przejmowali pojazd i odjeżdżali. W taki sposób Igor Ł. i spółka okradli między innymi posłankę Barbarę Blidę i jednego z muzyków "Budki Suflera".
Od połowy lat 90. coraz prężniej działająca grupa "Patyka" była podporządkowana słynnemu gangowi pruszkowskiemu. Aż w końcu nadszedł kwiecień 2000 roku i Igor Ł. wpadł w ręce policji. Szybko zaczął sypać kolegów i już niespełna rok po zatrzymaniu otrzymał status świadka koronnego.
Oprócz tego, że pogrążył byłych współpracowników, odsłonił też kulisy korupcyjnych układów między złodziejami a stołecznymi policjantami, którzy za przymykanie oka na przestępczą działalność otrzymywali wysokie łapówki. Na liście przekupnych funkcjonariuszy znalazł się nawet były kierownik sekcji zwalczającej gangi samochodowe.
Świadek koronny
W 2003 roku "Patyk" znalazł się w centrum zainteresowania oficerów CBŚ, którzy pracowali nad rozwikłaniem sprawy tajemniczej śmierci byłego szefa policji generała Marka Papały. Podczas przesłuchania ujawnił, że był świadkiem zabójstwa Papały. Podobno chciał ukraść auto należące do sąsiada generała i na kilka minut przed tragicznym zdarzeniem robił rozpoznanie na parkingu przed blokiem, w którym mieszkał Papała. Według relacji Igora Ł., w pobliżu stał samochód, a stojący obok mężczyzna kazał mu "spier…..". "Patyk" odszedł, a potem z telewizji dowiedział się o morderstwie.
Dlaczego przez pięć lat milczał? Stwierdził, że bał się o życie. Już wtedy pojawiały się wątpliwości, czy zeznania "Patyka" są wiarygodne. "Trudno było nam ocenić, czy przesłuchiwani świadkowie mówią o tym, co faktycznie widzieli, czy też o tym, co przeczytali w gazetach" - pisał do "Gazety Wyborczej" Zygmunt Kapusta, szef Prokuratury Apelacyjnej w Warszawie.
Wątpliwości nie przeszkodziły jednak w tym, by śledztwo potoczyło się tropem wskazanym przez "Patyka". Dzięki jego zeznaniom przed sądem postawiono Ryszarda Boguckiego (oskarżony o pomocnictwo w zabójstwie) i Andrzeja Z. pseudonim "Słowik.
Oszukał wszystkich?
Jeśli ustalenia łódzkiej prokuratury są prawdziwe, można mówić o znacznych zaniedbaniach organów ścigania, które przez lata nazbyt zaufały "Patykowi". Takiego zdania jest między innymi Janusz Kaczmarek, były minister spraw wewnętrznych. - Do zeznań świadków koronnych trzeba podchodzić z dużą ostrożnością, a w tym przypadku tej ostrożności nie zachowano. Na pewno to swego rodzaju nauka. Przecież w tej sprawie nawet oględziny miejsca zdarzenia były prowadzone w sposób nieprofesjonalny, co potem rzutowało na ciąg dalszy śledztwa - stwierdza w rozmowie z naTemat.
Jego zdaniem w przypadku "Patyka" śledczy nie wzięli pod uwagę tego, że świadkowie koronni zawsze zeznają w oparciu o własne korzyści. - Przypomnę, że nawet sąd amerykański stwierdził, że nie ma związku między zeznaniami świadka koronnego a materiałem dowodowym - dodaje Kaczmarek.
Świadek koronny pogrążył świadka koronnego
Ciekawy jest też fakt, że "Patyk" wpadł dzięki zeznaniom nowego świadka koronnego. Według informacji reportera RMF FM Romana Osicy, jest nim jeden z pomocników "Patyka" i członek ekipy, która miała dokonać kradzieży samochodu Papały. Czy w tym przypadku powinniśmy dać wiarę zeznaniom świadka koronnego?
- Doświadczenie jak widać uczy, że musimy z wielką ostrożnością podchodzić do tych najnowszych informacji. Istotą świadka koronnego jest to, że to nie prawy obywatel, tylko przestępca, który idzie na swoistą umowę z państwem. Elementem przetargowym jest brak kary - mówi Janusz Kaczmarek.
Reklama.
Udostępnij: 32
Janusz Kaczmarek
były minister spraw wewnętrznych
"Do zeznań świadków koronnych trzeba podchodzić z dużą ostrożnością, a w tym przypadku tej ostrożności nie zachowano"