Uśmiechnięte kobiety bez hidżabów, półnadzy mężczyźni na brzegu basenu, luksusowe auta, prywatne samoloty, drogie alkohole, ekstrawaganckie imprezy – tak bawią się młodzi teherańczycy. Facebookowa strona #richkidsofteheran ze zdjęciami bogatych mieszkańców stolicy pokazuje Iran, jakiego nie znamy.
Założona raptem kilka tygodni temu strona wzbudziła zainteresowanie mediów na całym świecie, głównie dlatego, że stoi w jawnej opozycji do tego obrazu Iranu, jaki funkcjonuje na Zachodzie – zamkniętej teokracji, w której policja religijna może ukarać młodych ludzi za nagranie przeróbki pochodzącego z moralnie zgniłego Zachodu utworu „Happy”, co zresztą miało miejsce w ubiegłym miesiącu.
Tu mamy młodych, bogatych i pięknych ludzi, którzy bez cienia skrępowania chwalą się swoim wystawnym – i kosztownym – stylem życia. W kraju, w którym alkohol jest nielegalny, a kobieta może zostać aresztowana za pokazanie się publicznie z gołą głową, powstaje profil, na którym widać kobiety bez hidżabów i ludzi popijających drinki.
To dziwi, choć jak tłumaczą ci, którzy Iran i Teheran dobrze znają, nie ma w tym nic szczególnego.
Robert Czulda, który w Iranie bywa często i ma tam wielu przyjaciół, dodaje, że ten profil to dowód na to, iż w Iranie mieszkają normalni, młodzi ludzie, którzy kochają swój kraj i swoje miasto, ale chcą mieć takie same życie jak ich rówieśnicy za Zachodzie. – Zwróćmy też uwagę, że stolica jest zawsze inna, bardzie liberalna – podkreśla jednak.
Podobnego zdania jest były dziennikarz Max Fuzowski, który w Iranie bywa co roku – Bliski Wschód to jego pasja. Zaznacza on, że profil nie jest niczym wyjątkowym, bo to, co pokazują na nim młodzi teherańczycy, należy do sfery prywatnej, która w tym kraju jest ściśle oddzielona od tej publicznej.
– Ten profil w jakimś stopniu jest wyjątkowy, ale nie szokująco inny od tego, co można zobaczyć w Teheranie, bo w sferze prywatnej takie obrazki są dość powszechne. Są imprezy czy koncerty w zamkniętych przestrzeniach, o których informacje rozprzestrzeniają się tylko w gronie znajomych. Ale to wciąż kraj, w którym wyjście przez kobietę bez chusty na ulicę grozi aresztowaniem – mówi.
Na zasadę rozdziału sfery prywatnej od publicznej zwraca uwagę także Robert Czulda. – Kobiety w przestrzeni publicznej zachowują się inaczej, niż we własnych domach czy domach przyjaciół – mówi.
Szok, który przeżywa mieszkaniec Zachodu na widok zdjęć, wynika w dużej mierze z tego, że mamy wypaczony obraz Iranu i żyjących w nim ludzi.
– Ktoś, kto był w tym kraju kilkakrotnie wie, że takie zdjęcia to nic szczególnego. Nie sądzę, żeby miał to być wielki manifest polityczny, może chcą po prostu pokazać światu: zobaczcie, jesteśmy normalni, żyjemy normalnie, bawimy się tak, jak wy. Bogata młodzież chce też chyba po prostu poszpanować – podkreśla dr Czulda.
O ile w przypadku założonej przez irańską dziennikarkę Masihę Alinejad strony „My stealthy freedom”, gdzie kobieta publikuje zdjęcia Iranek bez chust, wymowa polityczna była oczywista, to tutaj trudno mówić o wolnościowych dążeniach, które legły u podstaw pomysłu. Faktem jest jednak, że w ostatnim czasie, głównie za sprawą nowego rządu, można mówić o pewnym obyczajowym poluzowaniu. W czym ono się przejawia?
– Kobiety noszą kolorowe rajstopy, czasem getry odsłaniające łydki, jednak to, co widzimy na zdjęciach #richkidsofteheran, to totalna hipsterka, prawdopodobnie wielu z tych młodych ludzi ma rodziców, którzy dorobili się robiąc interesy dzięki wpływom w konserwatywnych warstwach rządowych– mówi Fuzowski. Opowiada, że nie oznacza to, że teherańskim hipsterom wszystko wolno.
– Byłem kiedyś na imprezie w pewnej galerii sztuki, wchodziło się przez garaż, następnie trzeba było przejść przez podwórze, za którym znajdowała się willa chroniona przez rosłych panów. Miejsce, gdzie była impreza, było doskonale wygłuszone. W pewnej chwili dje zniknęli, muzyka ucichła, zgasły światła, bo rozeszła się fama, że o wydarzeniu mogła dowiedzieć się policja – mówi.
To właśnie o nich piszą lokalne gazety pod nagłówkami krzyczącymi o „ukrytym życiu bogaczy”. Ci, którzy publikują swoje zdjęcia z ferrari w tle, to, jak uważają komentatorzy, ludzie ściśle powiązani z elitami rządzącymi i finansowymi – ludźmi, którzy zrobili fortuny na handlu ropą czy robieniu zagranicznych przelewów (na które w Iranie jest embargo). Nie muszą bać się policji obyczajowej.
Niektórych zdjęcia oburzają. Jak w mieście, w którym 50 proc. ludzi żyje poniżej granicy ubóstwa, można tak epatować bogactwem i rozrywkowym stylem życia? – pytają? To dlatego w odpowiedzi na #richkidsofteheran powstał profil #poorkidsofteheran, publikujący zdjęcia tych dzieci, które nie mają gdzie mieszkać i co jeść.
Twórcy #richkidsofteheran zareagowali natychmiast i na swojej stronie napisali:
Rewolucji na razie nie będzie. – Nie sądzę, żeby z powodu tych zdjęć doszło do rozruchów. Do protestów, bardzo szybko stłumionych, doszło dwa lata temu, kiedy gwałtownie spadła wartość waluty – wówczas protestowała biedota. W czasie Zielonej Rewolucji pięć lat temu wybuchły z kolei protesty o proweniencji inteligencko-studenckiej. Jednak to rewolucji ogólnospołecznej na razie nie dojdzie. W Iranie toczy się normalne życie – konkluduje Fuzowski.
Dr Katarzyna Górak-Sosnowska z SGH uważa jednak, że pewnych śladów buntu w tej akcji można się dopatrzeć. – Młodzi hipsterzy z Teheranu byli już także przedmiotem badań antropologicznym właśnie ze względu na swoistą kulturę buntu – trochę jest to bunt przeciw obowiązującym w Iranie normom obyczajowym (ponoć można określić nastroje polityczne po tym, jak dużo włosów wystaje kobietom spod chust), a trochę przeciw wizerunkowi Iranu na świecie, który został mocno nadszarpnięty przez Ahmedineżada i te wszystkie sankcje – wyjaśnia.
Badaczka podkreśla, że #richkidsofteheran to z jednej strony manifest polityczny, z drugiej - po prostu kaprys bogatych dzieciaków. –I to i to. Natomiast ciekawe jest to, że interesujemy się właśnie bogatymi dzieciakami z Teheranu - tak jakbyśmy z góry zakładali, że wszyscy chodzą tam szarzy i smutni, bo taki mają klimat (polityczny) –konkluduje dr Górak-Sosnowska.
Reklama.
dr Robert Czulda, politolog, miłośnik Iranu
Nam na Zachodzie wydaje się, że Iran to hermetyczna teokracja, w której żyją tylko ludzie bardzo religijni, zamknięci, pogrążeni w swojej kulturze. Owszem, to jest wizerunek, który forsuje sam Iran, jednak nie jest on zgodny z prawdą. Zachód jest tu przedstawiony jako zdemoralizowany, zgniły, a tej dekadenckiej kulturze przedstawiony jest szanujący dobre obyczaje i religię Iran.
#richkidsofteheran
Kochamy nasz Teheran. Nie chcemy w żaden sposób poróżnić biednych i bogatych. Chcemy tylko pokazać światu, jak piękny jest Teheran i jego mieszkańcy. Bliski Wschód zawsze jest w centrum negatywnej uwagi, a my chcemy pokazać, że wcale taki nie jest. Nasza strona w żadnym razie nie ma wydźwięku politycznego czy jakichkolwiek złych intencji. Nigdy nie sądziliśmy, że znajdzie się w centrum zainteresowania mediów całego świata.