Ksawery Dunikowski podczas pracy. Wbrew powszechnym wyobrażeniom nie był piewcą PRL - wielu dziełach zawarł prawdziwe przesłanie
Ksawery Dunikowski podczas pracy. Wbrew powszechnym wyobrażeniom nie był piewcą PRL - wielu dziełach zawarł prawdziwe przesłanie Polska Kronika Filmowa
Reklama.
Burza w Olsztynie
W dwóch kolumnach przedstawia on żołnierza radzieckiego, czołgi, krowy i motywy industrialne. W najprostszej interpretacji pomnik pokazuje zwycięstwo wyzwalających tereny Prus żołnierzy radzieckich i to, co po nich nastało, świetlany czas PRL. Sprawa jest bardziej skomplikowana, bo badacze twórczości Ksawerego Dunikowskiego uważają, że autor pomnika w wielu podobnych dziełach przemycał treści, które urągały władzy. Niczym w słynnym Kodzie Leonarda da Vinci – wystarczy spojrzeć na dzieło z dystansem i sprawy wyglądają zupełnie inaczej.
– Pomnik nawiązuje do idei łuku triumfalnego, którego Dunikowski nie zamyka, stąd jest on bardziej karykaturą łuku. Łuk triumfalny był stawiany zwycięzcom, zatem autor nie zgadzał się z nazwaniem Armii Radzieckiej bohaterami. Sowiecki żołnierz, ubrany raczej jak łachmyta, w walonkach, nie ma broni. To anty-bohater – interpretuje Andrzej Maciejewski, olsztyński polityk Kongresu Nowej Prawicy i fascynat historii.
logo
Kod Dunikowskiego: To nie pomnik wdzięczności, ale ołtarz ofiarny. Żołnierz radziecki, "łachmyta" bez broni zwraca oczy ku kościołowi. Fot. Tomasz Waszczuk / Agencja Gazeta
Dodaje, że przestrzeń między kolumnami przypomina ołtarz ofiarny. – Dunikowski używając materiałów ze zburzonego Mauzoleum Hindenburga pod Olsztynem zawarł tam dwóch polskich zaborców. – Pomnik nie sławi Armii Radzieckiej, to przestroga przed dwoma odwiecznymi wrogami Polski – dodaje Maciejewski.
Kod Dunikowskiego
Czy Ksawery Dunikowski projektując pomnik w 1949 roku mógł wiedzieć o zbrodniach i gwałtach, jakich dokonała Armia Radziecka w Olsztynie? Pomimo poddania miasta, zostało ono splądrowane, a część budynków podpalona. Miotaczami płomieni wyzwoliciele podpalili szpital psychiatryczny z 500 pacjentami. Ofiary zakopali w zbiorowych mogiłach. Może dlatego radziecki żołnierz z pomnika wznosi wzrok w stronę pobliskiej wieży Kościoła Najświętszego Serca Pana Jezusa?
logo
Zwycięzca czy antybohater? fot. Tomasz Waszczuk / Agencja Gazeta
– Kod Ksawerego Dunikowskiego istnieje i, co ciekawsze, nikt nie zabrał się na serio do jego zbadania i odszyfrowania – mówi z rozmowie z naTemat prof. Lechosław Lameński, kierownik Katedry Sztuki Nowoczesnej W Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. – Choć uznawano go za artystę związanego z władzą, tak naprawdę nie tworzył ku chwale tylko robił tak jak uważał za sprawiedliwe.
W 1949 roku władze PRL nadały Dunikowskiemu Order Budowniczego Polski Ludowej, świadomie i z premedytacją czyniąc z rzeźbiarza sztandarowego artystę socrealizmu. Chodziło o to, że Dunikowski już przed wojną zdobył międzynarodowe uznanie, miał uwiarygadniać Stalina, Bieruta i elity władzy PRL. Życiorys Ksawerego Dunikowskiego pasował do Polski Ludowej jak pięść do nosa.
Lenin, który był diabłem
Pochodził ze zubożałej szlachty. Jego ojciec Mieczysław pracował jako nadkonduktor kolei warszawsko-wiedeńskiej. Nie był artystą z głową w chmurach. Niesterowalny, krnąbrny, krewki bandyta. W 1905 roku w warszawskiej restauracji pokłócił się z malarzem Wacławem Pawliszakiem, wyciągnął pistolet i zastrzelił przeciwnika na miejscu. Podczas okupacji był więźniem niemieckiego obozu koncentracyjnego Auschwitz, gdzie trafił po aresztowaniu w 1940. Uczestniczył w tamtejszym ruchu oporu organizowanym przez Witolda Pileckiego.
logo
Lenin Dunikowskiego też nie pasował to oficjalnych wizji wodza rewolucji. Muzeum Rzeźby Orońsko
Po wojnie oficjalnie Dunikowski nie krytykował nowego ustroju. Wyraz swemu rozgoryczeniu dawał wyłącznie w osobistych notatkach i twórczości. I tak w 1949 roku „zrewanżował się” władzy popiersiem Lenina wysłanym na konkurs do Moskwy. – Wodzowi rewolucji nadał groźny, niemal demoniczny charakter, podkreślony nie tylko rysami twarzy, ale również chropowatą fakturą – opisuje prof. Lameński. Lenin-demon wzbudził polityczną konsternację i Dunikowski musiał tłumaczyć się z tego, co miał na myśli. – To był moment kiedy wódz pomyślał o rewolucji – miał odpowiedzieć artysta.
Karzeł z wielką łapą
To prawdopodobnie Dunikowskiemu zawdzięczamy fakt, że Polska jest jedynym krajem obozu socjalistycznego, gdzie nie powstał pomnik Stalina. W 1953 roku Bolesław Bierut zorganizował konkurs za kilkunastometrowy monument Stalina, mający stanąć u wejścia do Pałacu Kultury i Nauki. Wzięli w nim udział wybitni twórcy Alfons Karny, Marian Wnuk i Ksawery Dunikowski.
W zachowanym do dziś projekcie szczególne znaczenie odgrywały ręce wodza. Lewą dyktator trzymał pod bokiem. Prawa, z rozpostartą dłonią, miała spocząć na piersi. Ostatecznie, w gotowym projekcie, ręka znalazła się na piersi, ale dłoń zwinęła się w pięść.
Kiedy Dunikowski odsłonił swój projekt publika złożona z aparatczyków aż jęknęła z zawodu. – Co to za karzeł z wielką łapą!? – krzyczał Włodzimierz Sokorski, ówczesny minister kultury. Henryk Urbanowicz, uczestnik pokazu, wspominał to wydarzenie w Gazecie Polskiej: – Rzeźbiarze starali się pokazać Stalina jako nauczyciela, wielkiego wodza lub dobrotliwego ojca i myśliciela. Dunikowski przedstawił zupełnie odmienny projekt. Zbudowany z wielkich bloków granitu, grubo ciosanych. Wielkie nogi-buty deptały ziemię. Postać, która przeważnie była uchwycona na wydechu, tym razem nabrała pełną pierś powietrza, wydęła lekko policzki i obojętna, groźna - pluła, pluła na cały świat!
logo
Fot. Wikimedia Commons / Benedykt Jerzy Dorys / Almanach Fotografiki Polskiej, WAiF Warszawa 1959
Prof. Lechosław Lameński: – Bierut miał osobiście zwrócić się do Dunikowskiego o przeprojektowanie swojej wizji. Jednak ten upierał się przy swoim. Wizja „karła z wielką łapą” nie mieściła się, na szczęście, w świadomości Bolesława Bieruta i członków Komitetu Centralnego PZPR, konkurs pozostał więc nierozstrzygnięty. Gdyby nie twarda postawa artysty, mielibyśmy w Polsce nie tylko monument Stalina w Warszawie, ale także w wielu innych miastach – mówi historyk sztuki.