Prof. Jan Hartman udzielił wywiadu Robertowi Mazurkowi, w którym znów prowokuje katolików. Tym razem stwierdza, że ci powinni postawić mu pomnik, ponieważ ma liczne zasługi w walce z kościelnymi patologiami. Kiedy Mazurek próbuje pokazać, że niektórzy czują się urażeni jego wypowiedziami odpowiada: „To bardzo źle o nich świadczy”.
Jan Hartman twierdzi, że nie lubi skandali. Jego zdaniem, nikt ich nie lubi. Nie przeszkadza mu to jednak w odpowiedzi na późniejsze pytanie stwierdzić, że należy mu się pomnik ufundowany przez polskich katolików.
- Bronię Kościoła przed pedofilią kleru, jego zachłannością i pychą. Za to katolicy powinni postawić mi pomnik - twierdzi krakowski filozof. - Jest zupełnie oczywiste, że jeśli ktoś jest prawdziwym katolikiem, to powinien mnie popierać - dodaje.
Twierdzi również, że bardzo wielu katolików i księży dziękuje mu za jego działalność. - Piszą do mnie e-maile gorąco wspierają - zauważa i dodaje, że dostaje dziesiątki takich listów.
Zapytany przez Roberta Mazurka czy pozwie tygodnik „Wprost” za okładkę, na której widnieje obejmujący nastolatkę (to fotomontaż), a poniżej znajduje się napis „Kazirodztwo jest ok”, odpowiada, że proces będzie na pewno. Początkowo chciał iść na ugodę z pismem, ale naczelny odrzucił taką możliwość, więc spotkają się w sądzie.
Dlaczego Jan Hartman chce walczyć w sądzie z „Wprost”? Ponieważ czuje, że została zaatakowana jego rodzina - filozof ma nastoletnią córkę. Sam twierdzi, że w swoich wypowiedziach i działaniach nikogo nie obraża.
Gdy Robert Mazurek zauważa, że niektórzy ludzie mimo wszystko czują się dotknięci tym, co mówi i pisze Jan Hartman, ten odpowiada następująco: „To bardzo źle o nich świadczy. Powinni wspierać mnie w tym, żeby tępić masową pedofilię w Kościele!”. Twierdzi, że po prostu mówi otwarcie o patologiach trawiących polski Kościół i nie czuje się skandalistą.
A o wywołanie skandalu wokół swojego felietonu o kazirodztwie oskarża polityków Twojego Ruchu. - Histeryczne krzyki, że dopuściłem się skandalu, mają swoje źródło w partii. Jego zdaniem, trwa na niego nagonka. Czy jej częścią jest wyrzucenie z partii? - dopytuje Robert Mazurek.
Źródło: „Rzeczpospolita”
Reklama.
Jan Hartman
Nigdy nikogo nie obrażałem, nie szkalowałem, dla pieniędzy nie kłamałem, żadnego dziecka nigdy, w żaden sposób nie skrzywdziłem.
Jan Hartman
Na pewno wyrzucenie z Hartmana z Twojego Ruchu jest dla partii dużo bardziej szkodliwe niż mój felieton. Media rzuciły się na mnie i okrzyknęły propagatorem kazirodztwa. To jest właśnie nagonka.