Wojciech Smarzowski jest właśnie w trakcie realizacji filmu o wydarzeniach na Wołyniu w czasach II wojny światowej. Dochodziło tam do pogromów Polaków przez Ukraińców i akcji odwetowych na ludności ukraińskiej. Zdaniem Ukraińców, film polskiego reżysera może źle wpłynąć na stosunki polsko-ukraińskie. Krytycy nie są oszczędni w słowach potępiając dopiero powstający obraz.
Film „Wołyń” Wojciecha Smarzowskiego dopiero powstaje, ale już budzi skrajne emocje. Polscy kresowiacy cieszą się, że po latach milczenia w PRL oraz po 1989 roku ktoś w końcu pokaże to, co działo się na Wołyniu w latach 40. XX wieku. Ukraińcy twierdzą natomiast, że będzie to „prawdziwa szkoła nienawiści”.
– Nie znam scenariusza, ale znam paru świetnych aktorów ukraińskich, którzy dostali zaproszenie do grania w filmie i, mimo gorących sympatii dla Polaków, po przeczytaniu swych ukraińskich ról odmówili udziału. Powiedzieli, że to prawdziwa szkoła nienawiści. To dla mnie wystarczający dzwonek alarmowy – mówi w rozmowie z „Newsweekiem” ukraińska pisarka Oksana Zabużko.
Jeszcze ostrzej o filmie Smarzowskiego wypowiada się Andrij Lubka, także ukraiński literat. Jego zdaniem po premierze tego obrazu „w stosunkach polsko-ukraińskich cofniemy się o 10 lat”.
Ukraiński pisarz twierdzi, że po obaleniu rządów Wiktora Janukowycza i przejęciu władzy przez prezydenta Poroszenkę i premiera Jaceniuka polski rząd mógłby na drodze dyplomatycznej postarać się o godne upamiętnienie ofiar rzezi wołyńskich. Do tej pory jest to temat tabu.
- Po filmie [nadal - przyp. red.] to będzie niemożliwe, zacznie się sezon nowych oskarżeń z każdej strony, zniechęci to ludność na Wołyniu, bo ich dziadków będzie uważać się za zbrodniarzy, więc sami wieśniacy nie pozwolą budować pomników pomordowanym. Władza centralna nie będzie mogła nic zrobić, bo zacznie się kampania do wyborów samorządowych. Film może być genialny, ale teraz tematowi Wołynia zrobi tylko źle - tłumaczy Lubka.
Wojciech Smarzowski zapewnia, że przy pracach nad scenariuszem konsultował się z różnymi środowiskami, także z Ukrainy. Nie zamierza jednak ukrywać, że skoro jest Polakiem to film będzie kręcony z innej perspektywy niż polska. Odpiera także zarzuty, że film powstaje w nieodpowiednim momencie.
– A co to znaczy właśnie teraz? Nigdy nie było dobrego czasu, żeby ten film nakręcić, ani za komuny, ani po 1989 roku. Teraz przydarzył się ten Majdan, nie wiadomo, jaka będzie sytuacja na Ukrainie, kiedy skończymy pracować – przekonuje reżyser. Dodaje, że będzie to film „o miłości w czasach nieludzkich” oraz, że nakręci go „najuczciwiej, jak potrafi”.
Premiera filmu „Wołyń” Smarzowskiego jest planowana na wiosnę 2016 roku. Jedną z głównych ról zagra Arkadiusz Jakubik.
Kiedy usłyszałem, że będzie taki film i kto go kręci, to pierwszym pomysłem było sprawdzić, kto finansuje produkcję: Gazprom osobiście czy przez Janusza Korwin-Mikkego? Bo dzisiaj jest na rękę tylko Rosji.Czytaj więcej