Jestem wstrząśnięta. Reporterka „Do Rzeczy” tajnym, sobie tylko znanym sposobem przeniknęła do środowiska polskich feministek. Jak wiadomo, jest to jedna z tych pilnie strzeżonych twierdz, do których dostęp mają tylko nieliczni. Ale udało się po niebezpiecznej misji zapisywania się na studia w dziekanacie. Przeprowadziła półroczne śledztwo (sic!) na studiach genderowych, a jego wstrząsające wyniki o inwigilacji „Sekty Gender” (tytuł z okładki) opisuje na sześciu stronach. Co odkryła?
Ano że feministki wcale nie są brzydkie, stare i nieszczęśliwe. Niektóre, o zgrozo, nawet mają dzieci! Mało tego, czasem do tych dzieci dzwonią! Teraz ich sabat będzie musiał je wykluczyć za niesubordynację, być może odbędzie się też specjalny sąd kapturowy, w którym zasiądą prof. Małgorzta Fuszara i prof. Magdalena Środa. Że na studiach genderowych są też panowie, że w polskim środowisku feministycznym dużo mówi się o macierzyństwie, że „gender to dziedzina obciążona wieloma stereotypami nie tylko związanymi z rolą kobiet i mężczyzn w sferze seksualnej, ale także dotyczącymi orientacji seksualnej, wpływu kultury na nasze zachowania”. Co tam Woodward, co tam Bernstein! Co tam Wallraff! Niewińska, głupcze!
Gender na wysokich obcasach Jestem też rozczarowana. Miałam nadzieję, że ktoś w końcu obnaży tego genderowego szatana, a tu nawet nie ma porządnie domalowanej gęby. Ot, wytarte argumenty bez większego polotu. Orgii – nie było, palenia barchanów – nie było, instrukcji, jak demoralizować młodych – nie było. Mamy za to takie obserwacje:
Szok!
„Warto też w sobotę przed przyjściem na zajęcia zajrzeć do kiosku i zaopatrzyć się w nowy numer 'Wysokich Obcasów'” – pisze autorka o tym, co jest w dobrym tonie wśród studentów gender. Niegłupie.
I znowu – trzęsienie ziemi, że w kraju, w którym kobiety wciąż zarabiają o 17 proc. mniej niż mężczyźni, ktoś się chce tych wymysłów uczyć i zrozumieć mechanizmy, które do tych nierówności doprowadziły.
Feministki o macierzyństwie. Niepojęte. Dowiadujemy się też, że „podczas wielu genderowych imprez eksploatowany jest temat seksu i seksualności”. To jest odkrycie na miarę Pulitzera.
„Gender studies na macierzyństwo patrzą dość podejrzliwie” – czytamy. Otóż nic bardziej mylnego. Dla polskiego feminizmu kwestia macierzyństwa, zwłaszcza w ostatnich latach, jest bardzo istotna, co nie znaczy, że wszystkie polskie feministki mają do niej jednakowe podejście. Bo, niespodzianka, w feminizmie jest kilka nurtów, o czym szpieg „Do Rzeczy” najwyraźniej nie wie. Wyrabianie sobie na ten temat zdania i próby ferowania wyroków ostatecznych po kilku wykładach są w najlepszym razie zabawne.
A Aleksandra Magryta z Feminioteki, która była koleżanką red. Niwińskiej na roku na owych studiach, mówi tak: – Agnieszka Niewińska faktycznie była studentką na Gender Studies w poprzednim roku akademickim, ale była osobą zupełnie nieaktywną – typ „szarej myszki”. Jej reportaż jest tak naprawdę nudnawym tekstem. A szkoda, bo liczyłam, że Niewińska choć trochę odważy się na analityczne smaczki. A tu nic. Jest to suchy reportaż, chwilami trochę żenujący ze względu na nieetyczne zachowanie autorki. Artykuł trochę mnie zniesmaczył, bo autorka cytuje wypowiedzi moje i innych ludzi z roku bez zgody.
Właściwie reportażyk powinien wszystkich tych, którzy gender się tak boją, uspokoić. Bo okazuje się, że nie ma się czego bać. W tekście autorka sporo pisze o zajęciach "Oblicza polskiego backlashu". Backlash to nic innego, jak odrzut związany z oddaniem strzału z broni. Tutaj mamy do czynienia raczej z rykoszetem.
Kto uważa, że zwolenniczki i propagatorki gender to smutne panie ubrane w zgrzebne wory bez makijażu, dobrej fryzury i najmniejszych oznak atrakcyjności, jest w błędzie. Studentki to przeważnie ładne, młode dziewczyny. Nie stronią od kobiecych dodatków i drobiazgowo dobranych elementów garderoby. Noszą spódnice, korale, kolczyki, szale, buty na obcasach. Żadne sfrustrowane singielki, często żony, czasem nawet matki, które w przerwie między zajęciami dzwonią do domu, by porozmawiać z dzieckiem.
Agnieszka niewińska, "Prawdziwa twarz gender"
W programie semestru są prawo i ekonomia w genderowym ujęciu, a także zajęcia o nieco bardziej rozbudowanych nazwach: Performatyka wizualności w perspektywie gender, Psychoanaliza po Freudzie, Polityka płci: teoria i praktyka 'gender' w naukach społecznych, prawie międzynarodowym i praktyce życia, Polityka równości w Polsce – możliwości i ograniczenia.