Frank po 4 złote, raty kredytu większe nawet o 250 złotych miesięcznie – ostrzegają polskie media przed „złotym” referendum w Szwajcarii. Głosowanie Szwajcarów faktycznie może mieć duży wpływ na sytuację Polaków zadłużonych w franku. Tylko na ile katastroficzna wizja dla „frankowców” jest prawdopodobna i dlaczego w ogóle miałoby się tak stać? Wyjaśniamy.
Pierwsza to zakaz dalszej sprzedaży złota. Szwajcaria bowiem była jednym z krajów, które najpóźniej odeszły od obowiązku posiadania odpowiedniego pokrycia waluty w złocie – szwajcarska konstytucja aż do 1999 roku zakładała, że frank miał posiadać co najmniej 40-procentowe pokrycie w złocie. Gdy konstytucyjny nakaz zniesiono, SNB zaczął sukcesywnie wyprzedawać swoje rezerwy i obecnie kruszec ten stanowi raptem 8 proc. wszystkich rezerw Szwajcarii, wartych pod koniec 2013 roku 490 miliardów franków.
Druga kwestia to nakaz utrzymania co najmniej 20 proc. rezerw w złocie. To ten zapis jest najważniejszy, zarówno z punktu widzenia SNB, Szwajcarów, jak i zadłużonych we franku Polaków. Przywrócenie tego obowiązku znacznie zmieniłoby przede wszystkim ceny złota na świecie, bo Szwajcaria musiałaby dokupić aż 1500 ton kruszcu – przy czym roczne wydobycie złota w Chinach, kraju plasującym się na pierwszym miejscu na świecie pod tym względem, wynosi raptem 403 tony. Jednocześnie powrót do parytetu oznacza automatyczne wzmocnienie franka na rynku – czyli będzie droższy.
Trzecia sprawa podejmowana w referendum to sprowadzenie całego szwajcarskiego złota z powrotem do kraju. Ok. 30 proc. kruszcu znajduje się bowiem poza granicami, m.in. w Anglii, Kanadzie i Chinach.
2. Skąd ten pomysł?
Referendum to pomysł uważanej za konserwatywną Szwajcarskiej Partii Ludowej (SVP). To obecnie najsilniejsze ugrupowanie w tamtejszym parlamencie – w wyborach w 2011 roku SVP uzyskała 26,6 proc. poparcia. To ta partia zaproponowała tematy publicznego głosowania.
Partia zdecydowała się na zbieranie podpisów pod referendum, bo jej pomysły były „wielokrotnie odrzucane w parlamencie”. Politycy SVP dowodzą też, że zaakceptowanie ich propozycji może uczynić szwajcarską gospodarkę bardziej bezpieczną i mniej uzależnioną od rynków finansowych oraz błędnych decyzji banku centralnego.
3. Dlaczego Szwajcarski Bank Narodowy próbował zablokować referendum?
Powód jest dość prosty: przywrócenie obowiązkowych rezerw złota „może ograniczyć zdolność banku centralnego do działania” - jak przekonywał szef SNB Thomas Jordan. Również minister finansów tego kraju, Eveline Widmer-Schlumpf, stwierdziła, że „utrzymywanie stałych rezerw złota utrudni wypełnienie misji SNB polegającej na zapewnieniu stabilnych cen i wpływaniu na stabilny rozwój kraju”.
Warto jednak zaznaczyć, że nie jest to tylko kwestia chęci utrzymania pełnej władzy przez bank centralny.
SNB ma dość sensowne wyjaśnienie na swój sprzeciw: jeśli przywrócimy rezerwy 20 proc. i na skutek tego nastąpi ograniczenie działań SNB, to bank centralny może nie móc już utrzymywać kursu franka na odpowiednio niskim poziomie, co jest niezbędne do utrzymywania wspomnianych przez Widmer-Schlumpf stabilnych cen.
W 2011 roku bowiem inwestorzy, bojąc się widma kryzysu zadłużenia państw takich jak Grecja, Hiszpania czy Włochy i idących za tym strat finansowych, zaczęli masowo uciekać ze swoim kapitałem do Szwajcarii, uważanej za bezpieczną. Efekt był taki, że wartość franka zaczęła gwałtownie rosnąć, nawet do 10 proc. miesięcznie (w lipcu 2011), i osiągała rekordowe kursy – to wtedy Polacy płacili za szwajcarską walutę 4 złote.
Coraz silniejsza waluta zaczęła szkodzić gospodarce tego kraju – pojawiły się obawy deflacji i w efekcie recesji, ceny towarów eksportowych znacznie spadły, również sam eksport przestał być tak dynamiczny jak wcześniej. W pewnym momencie władze Szwajcarii powiedziały dość i ustaliły, że bank centralny będzie utrzymywał kurs franka na odpowiednim poziomie – 1,2 franka/euro. Gdy waluta zbliża się do tego poziomu, SNB zaczyna robić wszystko, by frank więcej nie rósł.
Według ekonomistów mało prawdopodobne jest, by limit ten zniesiono przed końcem 2014 roku. Zapewne będzie on obowiązywał także w 2015, bo mechanizm ten do tej pory skutecznie chroni szwajcarską gospodarkę. Według SNB powrót do obowiązkowych rezerw złota może jednak sprawić, że kurs franka umocni się na tyle, iż bank centralny nie będzie po prostu w stanie go obronić.
4. Co się stanie z frankiem i jak to wpłynie na złotówkę?
Jak już zostało powiedziane wyżej – jeśli faktycznie Szwajcaria przyjmie zasadę 20 proc. rezerw złota, spowoduje to umocnienie kursu franka. O ile – tego nie wie nikt, są tylko szacunki. Według cytowanego wszędzie Marka Rogalskiego z Domu Maklerskiego BOŚ, „tak” w referendum może oznaczać skok kursu franka do 4 zł, przy „nie” kurs także wzrośnie, ale "tylko" do 3,65 zł z obecnego 3,5 zł.
Z kolei Jacek Maliszewski, główny ekonomista DMK przewidywał w rozmowie z TVN24, że aby frank zdrożał do 3,60 zł, euro musiałoby przebić kurs 4,32-4,33 zł. Oczywiście przy założeniu, że SNB będzie w stanie dalej skutecznie bronić kursu. –Nie obawiałbym się aż tak wzrostu kursu franka, ale ryzyko oczywiście istnieje – mówił Maliszewski.
Ekonomiści zaznaczają przy tym, że kurs euro do złotego jest w miarę stabilny, w związku z czym jeśli dojdzie do wzrostu wartości franka w stosunku do euro, to także dla Polaków szwajcarska waluta podrożeje. Nie da się jednak tego jednoznacznie przewidzieć – może się bowiem okazać, że SNB uda się obronić franka przed wzrostem kursu nawet przy przyjęciu 20 proc. rezerw złota. A może się okazać, że będzie to niemożliwe – i wówczas katastroficzna wizja „4 złote za franka” stanie się faktem.
5. Ilu Polaków może to dotknąć i jak się przekłada na raty kredytu?
W tej chwili kredyty we franku ma około 700 tysięcy Polaków i stanowią one prawie 40 proc. wszystkich kredytów hipotecznych w Polsce. Zasada jest niestety prosta: im droższy frank, tym większa rata kredytu.
Według wyliczeń „Dziennika Gazety Prawnej” jeśli po przyjęciu 20 proc. rezerw złota kurs franka i euro by się zrównał, to przy dotychczasowej racie kredytu 1000zł może się ona zwiększyć o ok. 200 złotych. „Metro” twierdzi z kolei, że rata skoczy nawet o 250 zł. Wszystko zależy tu od zachowania rynku i ewentualnie możliwości działania Szwajcarskiego Banku Narodowego.
6. Jak Szwajcarzy zagłosują?
Póki co, niestety, nie ma żadnych sondaży wskazujących czego moglibyśmy się spodziewać, zaś opinie ekspertów są w tej kwestii podzielone. Część ekonomistów dowodzi, że konserwatywne społeczeństwo zagłosuje za wprowadzeniem zmian, bo są one nie tylko zgodne z zachowawczym myśleniem, ale i zapewniają – w teorii – większe bezpieczeństwo na przyszłość. Za tym, że propozycje z referendum zostaną przyjęte, przemawia też fakt, że z ich inicjatywą wyszła najpopularniejsza w Szwajcarii partia polityczna, o czym wspominałem na początku.
Jednocześnie jednak zarówno część rządowej koalicji, jak i cała parlamentarna opozycja, ramię w ramię z bankiem centralnym, próbują zablokować referendum i zniechęcić obywateli do głosowania, a tym bardziej głosowania „za”. Mają w ręku dość solidny argument: jeśli przywrócenie rezerw ograniczy albo uniemożliwi SNB ratowanie franka, to szwajcarską gospodarkę może czekać powtórka z 2011 roku – a tego Szwajcarzy na pewno by nie chcieli.