Premier Mateo Renzi, który zapowiadał, że na wprowadzenie reform potrzebuje 100 dni, teraz mówi, że potrzebowałby raczej 1000 dni. Wskaźniki bezrobocia należą do najwyższych w Europie – wśród młodych ludzi wynosi ono aż 43 proc. Społeczeństwo się starzeje, co niesie ze sobą wymierne skutki ekonomiczne. Zadłużenie wewnętrzne kraju należy do najwyższych w strefie euro, wskaźniki wzrostu są niepokojąco niskie, a dziewięć włoskich banków nie przeszło stress testów na odporność na kryzys. Nie brakuje głosów, że Włochy staną się drugą Grecją. Nie bez racji.
– Nieodwracalny upadek Włoch jest przesądzony – wieszczy Nicholas Farrel, publicysta „The Spectator”. Coraz częściej pojawia się analogia do Grecji i scenariusze, w których Italia wychodzi ze strefy euro.
Włochy jak Grecja?
– Między Grecją czy Portugalią a Włochami jest ogromna różnica. Włochy są krajem bardzo zadłużonym, osłabionym między innymi przez nadmierną biurokrację i brak innowacyjności. Wciąż jednak należy do krajów, w których bogactwo prywatne należy do największych na świecie. Tej sytuacji nawet nie można zacząć porównywać do Grecji – uważa Sebastiano Giorgi, redaktor naczelny włosko-polskiego miesięcznika „Gazzetta Italia”.
Dodaje, że z ostatniego badania Banca d'Italia wynika, iż prywatny majątek zgromadzony przez włoskie rodziny wynosi 8,542 mld euro. – To znacząca kwota, wystarczy powiedzieć, że mimo że we Włoszech mieszka mniej niż 1 proc. ludności świata, należy do niego 5,7 proc. całkowitego bogactwa na świecie. Problemem jest jednak dystrybucja. Dziś Italia jest jednym z tych krajów OSCE, w którym są największe nierówności. Kolejnym problemem jest unikanie płacenia podatków – wyjaśnia dziennikarz.
Włochy to trzecia największa gospodarka strefy euro i ósma największa gospodarka świata, a jednocześnie machina, która od 12 lat, tj. od przyjęcia euro, bardzo zwolniła. Od 2000 roku zarówno Francja, jak i Niemcy osiągnęły całkowity wzrost 15 proc., Hiszpania – 18 proc., a Irlandia – 30 proc. A we Włoszech? Jak podaje BBC, opierając się na danych z MFW, w 2013 roku PKB było niższe niż w 2000 roku. A to sprawia, że Włochy są krajem wyjątkowym w strefie euro.
Włosi bez złudzeń
Od 2000 roku PKB spadło o prawie 7 proc. - więcej niż w Grecji, na Cyprze i w Portugalii. W grudniu ubiegłego roku bezrobocie wynosiło 12,7 proc. Zaledwie 55,6 proc. ludzi miało pracę w trzecim kwartale ubiegłego roku, podczas gdy w pozostałych krajach euro było to 63,8 proc. Gorsze wyniki miały tylko Grecja i Hiszpania.
W niedzielę ulicami Rzymu przeszła wielotysięczna demonstracja młodych pracowników, którzy protestowali przeciwko reformom premiera Matteo Renzi. Rząd planuje znieść, jak czytamy na stronie strajk.eu, "większość osłon chroniących pracowników przed zwolnieniem, uelastycznić czas pracy i dopasować system wynagradzania do bieżących potrzeb rynkowych". Zmiany zakładają również wprowadzenie wachlarza śmieciowych form zatrudnienia w miejsce stałych etatów. Największe kontrowersje budzi art. 18 proponowanej ustawy, zgodnie z którym pracodawcy będą mieli większą łatwość zatrudniania i zwalniania pracowników.
– Jesteśmy tu, aby powiedzieć głośno, że niepewność zatrudnienia nie jest naszym przeznaczeniem. Żądamy aby rząd zainwestował w tworzenie stabilnych miejsc pracy – krzyczał przez megafon jeden z uczestników zorganizowanego przez CGIL, największy włoski związek zawodowy, protestu.
Włosi oczywiście uważnie obserwują scenę polityczną i nie podoba im się to, co widzą.
Dodaje, że najbliższe miesiące będą kluczowe: jeśli Renzi nie zdoła pokazać, że wprowadza reformy, a kryzys nadal będzie dotykał włoskie rodziny, może się okazać, że ruchy społeczne, które domagają się odejścia aktualnej klasy politycznej, będą rosły w siłę.
Za dużo polityków, za mało miejsca dla biznesu
Prof. Marco Simoni z London School of Economics już w 2011 roku trafnie wyjaśniał w rozmowie z „The Guardian” sytuację we Włoszech. Na tyle trafnie, że postawiona wtedy diagnoza jest dziś tak samo – jeśli nie bardziej – aktualna:
Potwierdza to Sebastiano Giorgi, który na pytanie o pobudzenie wzrostu gospodarczego we Włoszech odpowiada tak: – Jak sprawić, żeby włoska gospodarka ruszyła z miejsca? Może zacząć od zostania krajem, który nie karze tych, którzy tworzą miejsca pracy? Trzeba też zmniejszyć koszty polityki – mamy za wielu polityków, którzy zarabiają za dużo. Jest dużo do zrobienia w krótkim czasie, a trudno oczekiwać, że politycy sami zdecydują się na ograniczenie własnych przywilejów – przekonuje.
Od zakończenia II wojny światowej Italia miała kilkadziesiąt ekip rządzących. Trzęsienie ziemi nadeszło w w latach 90., kiedy szeroko zakrojona akcja „mani pulite”, czyli "czyste ręce", miała położyć kres korupcji na szczytach władzy. Szybko jednak okazało się, że na dłuższą metę styl uprawiania polityki we Włoszech się nie zmienił, co pokazały lata rządów Silvio Berlusconiego.
Ruch w stronę gwiazd, ucieczka od euro
Olbrzymia popularność Movimento 5 Stelle (Ruch Pięciu Gwiazd), utworzonego przez komika i aktywistę Beppe Grillo, pokazuje, jak bardzo Włosi są niezadowoleni z głównych partii politycznych, które wielokrotnie ich zawiodły. To właśnie kryzys w dużej mierze przyczynił się do sukcesu aktywistów pokroju Grillo – w połowie 2012 roku Włochy zajmowały drugą pozycję na liście krajów z najwyższych długiem publicznym – 123 proc. PKB – w strefie euro. Kolejnym problemem, z którym musi się zmierzyć ten kraj, jest niski przyrost naturalny. Społeczeństwo się starzeje. W tej sytuacji pojawiają się radykalne recepty? Z wyjściem ze strefy euro włącznie.
– Jak widzieliśmy, grecki dług może być „zrestrukturyzowany” bez szkód dla systemu finansowego. To dlatego, że Grecja jest mała. Włochy na pewno małe nie są. Włoski rynek obligacji rządowych, po amerykańskim i japońskim, jest największy na świecie. Ktoś gdzieś siedzi na ogromnych zapasach włoskiego długu – głównie banki. Więc kryzys zadłużenia może przekształcić się w kryzys bankowy – uważa Roger Boyle, autor książki "The Trouble with Europe". Ekonomista podkreśla, że Włochy potrzebują – natychmiast – przyzwoitego wzrostu gospodarczego.
– Radykalnym rozwiązaniem dla Włoch jest wyjście ze strefy euro i pozwolenie słabej walucie na wygenerowanie boomu eksportowego przy wyższej inflacji. Zastanawiam się, jak wiele zmarnowanych lat jeszcze minie, zanim liderzy kraju zrozumieją, że to jedyna droga naprzód – pisze Boyle.
Atmosfera we Włoszech jest atmosferą chaosu, zamieszania, utraty złudzeń, bo te Włosi utracili. Nie wierzą, że w krótkim czasie uda się wyjść z recesji. Skomplikowana jest też sytuacja polityczna, nie ma już klarownego podziału na lewicę i prawicę. Wycofanie się ze sceny politycznej Berlusconiego sprawiło, że zmieniło się coś, co było podstawą dyskursu politycznego przez ostatnie 20 lat. Teraz, kiedy nie ma Il Cavaliere, trzeba zająć się rzeczywistością. W tej chwili Włosi są w kiepskim nastroju, a społeczeństwo jest politycznie podzielone: jedni uważają, że Renziemu uda się odnowić PD, inni zaś, że tę klasę polityczną należałoby wymienić, bo w innym wypadku nie uda się wprowadzić prawdziwych zmian.
To zupełnie inna historia niż z Grecją. We Włoszech nie chodzi po prostu o ograniczenie wydatków, chodzi o nowe skalibrowanie wydatków ze środkami wzrostu. We włoskim środowisku biznesowym jest problem, który stoi temu wzrostowi na przeszkodzie. W rejestrze Banku Światowego Włochy są dopiero na 80 miejscu, jeśli chodzi o przyjazny przedsiębiorczości klimat. Problemem jest biurokracji i ospałość sądów. Czytaj więcej