Ocknijcie się i nie dajcie sobą manipulować" – apeluje Ryszard Petru. Tym razem lider Teraz! zaangażował się w akcję mającą na celu wykazanie, że Polakom nie groziłaby bieda, gdyby doszło do wprowadzenia euro.
Jeden z użytkowników Twittera opublikował post, w którym porównuje dwa paragony – jeden z polskiej stacji benzynowej, drugi z niemieckiej. Jak się okazuje, ceny paliw na Zachodzie są... tańsze niż u nas!
Podsycając strach Polaków wobec przyjęcia euro, PiS sprytnie przejęło kontrolę nad kampanią wyborczą przed wyborami do Parlamentu Europejskiego. Aktualni liderzy opozycji nie potrafili uciec z tego kąta, do którego zostali zapędzeni przez partię rządzącą. Tym stanem PiS mogło cieszyć się długo, gdyby nie... jeden tweet Donalda Tuska.
Merkel i Macron uznali, że nie ma już odwrotu od powstania tzw. UE dwóch prędkości. A to bardzo zła wiadomość dla Polski – mówi #TYLKONATEMAT Joanna Schmidt. – Teraz politycy, publicyści i eksperci powinni zacząć tłumaczyć – nie tylko rządzącym, ale i opinii publicznej – jakie korzyści wynikną z przyjęcia wspólnej europejskiej waluty. Rzetelnymi argumentami ekonomicznymi trzeba wygrać z paragonami zza słowackiej granicy, którymi straszą politycy PiS. Bo im bliżej jest niestety do strefy rubla niż strefy euro – stwierdza ekonomistka, posłanka koła Liberalno-Społeczni i wiceprzewodnicząca Porozumienia Liberałów i Demokratów na rzecz Europy.
Jarosława Kaczyńskiego czeka kolejne rozczarowanie. Viktor Orban, jego wzór, a przede wszystkim polityczny partner po raz kolejny pokazuje, że nie jest takim eurosceptykiem. Węgry chcą wejść do strefy euro, przedstawianej przez PiS jako najgorsze, co może nas spotkać.
Sądząc po komentarzach pod tekstami o Brexicie, marzeniem dużej części Polaków jest wyjście Polski z Unii Europejskiej. Członkostwo przynosi nam same straty, więc trzeba zrzucić brukselskie jarzmo. "Niepodległość" i "suwerenność" to słowa odmieniane przez wszystkie przypadki. Polsce byłoby rzekomo zdecydowanie lepiej samej. W końcu zawsze tak dobrze wychodziliśmy na byciu samotną wyspą między Europą Zachodnią, a Rosją, prawda?
– Dobrze, jeżeli Polska będzie podejmować decyzję o wejściu do euro, to niech to będzie decyzja podjęta świadomie. Uważam, że powinno być finalnie przeprowadzone referendum – powiedział podczas Forum Ekonomicznego w Krynicy prezydent Andrzej Duda.
Były minister finansów profesor Grzegorz Kołodko w rozmowie w TVN 24 Biznes i Świat odniósł się do wypowiedzi prezesa NBP Marka Belki, w której stwierdził, że Polska powinna „skończyć z wyczynowym kapitalizmem”, opodatkować bogatych i podnieść płace.
W poniedziałkowy poranek negocjacje ws. Grecji utknęły w martwym punkcie. Sytuacja była na tyle patowa, że kanclerz Angela Merkel i premier Aleksis Tsipras chcieli zakończyć rozmowy i zgodzić się na tzw. Grexit. Z relacji dziennika „Financial Times” wynika, że na drodze stanął im Donald Tusk.
Grecy głosują dzisiaj w referendum nad tym, czy chcą godzić się na dalsze zaciskanie pasa, czy odrzucają międzynarodową pomoc i sami poszukają drogi wyjścia z gospodarczej zapaści. Taka jest przynajmniej oficjalna wersja. Teraz okazuje się jednak, że bez względu na decyzję Greków, Unia Europejska i tak nie zostawi Aten na lodzie - tak zapowiedział Martin Schulz, szef Parlamentu Europejskiego w wywiadzie dla "Welt am Sonntag" .
Są wściekli na zagraniczne media, że sieją panikę i na swój rząd, że postawił ich pod ścianą. Owszem martwią się i odczuwają napięcie. Jest ogromny strach, co dalej. Ale przekonują też, że na razie w Grecji jest spokój. W sklepach nie brakuje towarów. Kolejki do bankomatów? Głównie starsi, którzy nie mają, co robić. – Grecy czują się zastraszeni, a my razem z nimi, to prawda. Ale mimo to ludzie wciąż są optymistami – mówią.
W ostatnich latach Grecja otrzymała pomoc finansową w łącznej wysokości około 240 mld euro. Zdecydowana większość tej kwoty została przeznaczona na spłatę wcześniejszych długów i trafiła do banków, które były wierzycielami Grecji.
178 greckich posłów przegłosowało w nocy z soboty na niedzielę wniosek o zorganizowanie referendum. Ma ono dotyczyć warunków programu pomocowego, które proponują Atenom międzynarodowi kredytodawcy. Wniosek o rozpisanie referendum złożył w sobotę w parlamencie premier Grecji Aleksis Tsipras.
Ministrowie finansów pastw strefy euro nie zgodzili się na dalsze wsparcie finansowe dla Grecji. Program pomocowy dla Aten wygaśnie 30 czerwca, mimo prośby o przedłużenie go o miesiąc.
Ludwik Kotecki przetrwał 15 ministrów finansów ze wszystkich opcji politycznych. Wydawał się niezastąpiony, ale teraz odchodzi jak emigrant zarobkowy. Jako jeden z dyrektorów w Międzynarodowym Funduszu Walutowym będzie zarabiał ponad 4 razy więcej, niż będąc wiceministrem w polskim rządzie.
Wygląda na to, że niespodziewane "odgrzanie" przez Andrzeja Dudę tematu przyjęcia przez Polskę euro to strzał w dziesiątkę. Jak dowodzi najnowszy sondaż Millward Brown, najliczniejsza w polskim społeczeństwie jest dziś grupa tych osób, które wspólnej unijnej walucie mówi stanowcze "nie". Nawet ci Polacy, którzy nie protestują przeciwko euro w naszych portfelach, sugerują, by rządzący wstrzymali się nieco z ewentualnymi decyzjami w tej sprawie.
Kiedy w Polsce kandydat PiS na prezydenta ostrzega przed perspektywą przyjęcia wspólnej, europejskiej waluty, na Litwie mija trzeci miesiąc, odkąd euro obowiązuje. Tam też straszono katastrofą, ale rzeczywistość okazuje się bardziej pozytywna, niż chcieliby tego eurokrytycy. Tak mówią fakty.
Sztab Andrzeja Dudy kontynuuje ofensywę, która przypisuje Bronisławowi Komorowskiemu chęć rychłego wprowadzenia Polski do strefy euro. Tym razem opublikował cztery nowe spoty. Mają one pokazać wyborcom, jak będzie wyglądać ich życie, gdy postawią na Komorowskiego i euro.
Bronisław Komorowski wielokrotnie powtarzał, że warto dążyć do spełnienia warunków, które pozwalają na wejście do strefy euro, a później myśleć o samym przystąpieniu do Eurolandu. W związku z tym PiS postanowiło włączyć temat euro do kampanii Andrzeja Dudy, który otworzył w poniedziałek BronkoMarket – sklep oferujący Polakom drożyznę.
Andrzej Duda stanowczym przeciwnikiem przyjęcia europejskiej waluty. Przynajmniej do czasu, kiedy Polacy nie będą zarabiać podobnie do obywateli innych państw Unii Europejskiej. Kandydat PiS uderza w prezydenta Komorowskiego i przypomina o jego inicjatywie wprowadzenia Polski do eurostrefy do 2016 roku.
Nowy Rok zaczął się od mocnego apelu. Apelu, który żył tyle, ile większość medialnych informacji, czyli jeden dzień. A szkoda, bo choćby ze względu na powagę nazwisk, które się pod nim pojawiły, zasługuje na poważniejszą dyskusję.
Brak jednoznacznej deklaracji w sprawie przyjęcia przez Polskę europejskiej waluty nie tylko zepchnie nas na margines Unii, ale także zbliży do umownej strefy Rubla. Kreml nawet nie wyobrażał sobie, jakim prezentem będzie dla niego „rząd Kaczyńskiego”.
Koszt odpowiedzi na pytanie eurodeputowanego to blisko 500 euro. Pytań w tym roku padnie prawdopodobnie ponad 15 tys. Wiele sensownych.
PRINCETON – W dyskusji, jaką prowadzą niemieccy przywódcy na temat strefy euro, dominującym wątkiem – a właściwie tematem przewodnim – jest znaczenie przestrzegania zasad. Pozostali członkowie unii monetarnej kładą nacisk na nieco inną kwestię: dlaczego stanowisko Niemiec jest tak mało elastyczne? Odpowiedź na to pytanie jest konsekwencją sposobu, w jaki został ukształtowany niemiecki system rządów federalnych i będący tego efektem proces decyzyjny. Niemałe znaczenie mają tu również doświadczenia Niemiec z kryzysem zadłużenia.
W dzisiejszej Europie trwa dyskusja pomiędzy zwolennikami tezy, że za kryzys w Grecji odpowiadają leniwi Grecy, a tymi którzy uważają, że za problemy Grecji odpowiadają chciwi Germanie. Gdzie leży prawda?
Bankructwo Grecji wydaje się coraz bardziej prawdopodobne. Więc czas spróbować odpowiedzi na pytanie - co to oznacza dla Polski?
LONDYN – Amerykański dolar niemal codziennie bije nowe rekordy w stosunku do poziomu sprzed 12 lat, zaś wspólna europejska waluta zdaje się nieuchronnie dążyć do poziomu poniżej jednego euro za dolara. Ruchy walutowe często są określane jako najbardziej nieprzewidywalne zmienne finansowe, ale najnowsze wydarzenia na rynkach walutowych chyba mają stosunkowo oczywiste wyjaśnienie – takie, które akceptują i popierają niemal wszyscy ekonomiści i politycy.
Ocknijcie się i nie dajcie sobą manipulować" – apeluje Ryszard Petru. Tym razem lider Teraz! zaangażował się w akcję mającą na celu wykazanie, że Polakom nie groziłaby bieda, gdyby doszło do wprowadzenia euro.
Jeden z użytkowników Twittera opublikował post, w którym porównuje dwa paragony – jeden z polskiej stacji benzynowej, drugi z niemieckiej. Jak się okazuje, ceny paliw na Zachodzie są... tańsze niż u nas!
Podsycając strach Polaków wobec przyjęcia euro, PiS sprytnie przejęło kontrolę nad kampanią wyborczą przed wyborami do Parlamentu Europejskiego. Aktualni liderzy opozycji nie potrafili uciec z tego kąta, do którego zostali zapędzeni przez partię rządzącą. Tym stanem PiS mogło cieszyć się długo, gdyby nie... jeden tweet Donalda Tuska.
Merkel i Macron uznali, że nie ma już odwrotu od powstania tzw. UE dwóch prędkości. A to bardzo zła wiadomość dla Polski – mówi #TYLKONATEMAT Joanna Schmidt. – Teraz politycy, publicyści i eksperci powinni zacząć tłumaczyć – nie tylko rządzącym, ale i opinii publicznej – jakie korzyści wynikną z przyjęcia wspólnej europejskiej waluty. Rzetelnymi argumentami ekonomicznymi trzeba wygrać z paragonami zza słowackiej granicy, którymi straszą politycy PiS. Bo im bliżej jest niestety do strefy rubla niż strefy euro – stwierdza ekonomistka, posłanka koła Liberalno-Społeczni i wiceprzewodnicząca Porozumienia Liberałów i Demokratów na rzecz Europy.
Nowy Rok zaczął się od mocnego apelu. Apelu, który żył tyle, ile większość medialnych informacji, czyli jeden dzień. A szkoda, bo choćby ze względu na powagę nazwisk, które się pod nim pojawiły, zasługuje na poważniejszą dyskusję.