Jak co roku środowiska katolickie namawiają do tego, by nie świętować Halloween, bo to zwyczaj w najlepszym razie pogański, w najgorszym – szatański. Teraz ta dyskusja przenosi się do szkół, gdzie katecheci i dyrektorzy decydują o tym, że dzieci mają przebierać się za świętych, a nie za wampiry. To nie wszystkim się podoba.
"Holy Wins" (Święty Zwycięża") – oto katolicka odpowiedź na Halloween. Uczniowie wielu szkół 31 października muszą przebierać się za "swojego patrona lub ulubionego świętego", a potem maszerować w pochodach. Jak pisze "Gazeta Wyborcza", takie akcje organizowane są często w publicznych szkołach, a inicjatywom katechetów przyklaskują dyrektorzy.
"Otwieram zeszyt syna, a tam wklejona karteczka z zaproszeniem uczniów najmłodszych klas na szkolny pochód wszystkich świętych" – opowiada "GW" Kinga z Poznania. Jak mówi, jej syn nie chodzi na religię i pewnie na czas pochodu trafi do świetlicy. Ma więc problem, jak wytłumaczyć to dziecku.
Za to katecheci są zachwyceni. "W zeszłym roku taki kolorowy korowód zorganizowała parafia i świetnie chwycił, dzieciom się podobało. Dlatego w tym roku w szkole postanowiliśmy pokazać, że święci to nie smutasy, a chrześcijanin też może się bawić" – komentuje Emilia Siedlecka, katechetka z SP 21 w Poznaniu.
"Holy Wins" to realizacja zaleceń Komisji Wychowania Katolickiego Konferencji Episkopatu Polski. 13 października zaapelowała ona do nauczycieli religii, by przed Wszystkimi Świętymi i Dniem Zadusznym "wobec coraz częściej pojawiających się w szkołach różnych praktyk zapoznawali uczniów z pięknymi i wartościowymi inicjatywami" wypracowanymi w diecezjach.
Obawiam się, że w kraju, w którym Kościół próbuje mieć monopol na organizowanie obywatelom życia i tego, kiedy i jak powinniśmy świętować, takie anty-Halloween może się przerodzić szybko z radosnej alternatywy w przykry nakaz.