Zanim jednak owacyjnie witano ich na ulicach Bredy, polscy pancerniacy przywracali wolność w wielu innych europejskich miejscowościach. Ich szlak bojowy rozpoczął się w sierpniu 1944 r. we francuskiej Normandii, dokąd przypłynęli z Wielkiej Brytanii. Kiedy w powstańczej Warszawie trwała heroiczna walka o oswobodzenie miasta z rąk okupanta, żołnierze gen. Maczka walczyli w składzie sojuszniczych wojsk alianckich, dowodzonych przez gen. Bernarda Montgomery’ego (dywizja gen. Maczka bezpośrednio podlegała 1 Armii Kanadyjskiej, wchodzącej w skład 21 Grupy Armii).
Jakże szczególną wymowę przybrały one 29 października 1944 r., kiedy dywizja gen. Maczka oswobodziła Bredę. I to w jakich okolicznościach – bez ofiar cywilnych oraz zniszczeń w zabytkowej zabudowie. Wszystko dzięki polskiemu dowódcy, który zakazał swym żołnierzom ostrzału miasta z artylerii i czołgów. Od pierwszego dnia mieszkańcy zdali sobie sprawę z tego, jakby wyglądało ich miasto, gdyby to nie dywizja polska, lecz główne natarcie sprzymierzonych, dysponujące tak wielką potęgą ognia - stoczyło bitwę o Bredę – pisał we wspomnieniach gen. Maczek.
Jesteśmy Wam, Polacy, głęboko wdzięczni za Wasz udział w wyzwoleniu nas. Nie zapomnimy tego nigdy. My, Holendrzy, zawsze czuliśmy wielką sympatię dla Waszego Narodu – mówił do polskich żołnierzy 11 listopada, w rocznicę odzyskania przez Polskę niepodległości, burmistrz Bredy Bartholomeus W. T. Van Slobbe. Tego samego dnia, na cześć oswobodzicieli miasta, urządzono w nim defiladę zwycięskich wojsk polskich.
Wielu żołnierzy, których 70 lat temu owacyjnie witali mieszkańcy Bredy, związało z tym miastem swoją przyszłość