
Scenariusz jest najczęściej ten sam. Idziemy do sklepu i skuszeni atrakcyjną ceną danego produktu, kupujemy go bez większego zastanowienia. Czar pryska dopiero wtedy, gdy dowiadujemy, ile naprawdę kosztuje używanie nowego gadżetu, co niekiedy potrafi zwalić z nóg.
Przykładem mogą być choćby konsole do gier. Autor bloga "Towar niezgodny z umową" Piotr Miączyński zauważa, że sprzedaje się je w dość atrakcyjnych cenach. Drogie natomiast są już gry i to dzięki nim firma naprawdę zarabia. – Podobnie jest choćby z maszynkami do golenia. Być może powinny kosztować więcej, ale cena jest ukryta dopiero w koniecznych do konserwacji płynach – wymienia dziennikarz "Gazety Wyborczej". Dwa opakowania płynu jednej z wiodących marek kosztują 99 zł. Jeden z nich wystarcza na zaledwie kilka tygodni.
Napisał do mnie czytelnik, który kupił samochód popularnej marki. Kosztował kilkadziesiąt tysięcy złotych, a salon zarobił na nim zaledwie 500 zł. Jak salon będzie zarabiał? Ten człowiek będzie serwisował samochód, aby dotrzymać warunków gwarancji i to przez kilka lat. W ten sposób odrobią to, czego nie zarobią sprzedając samo auto. Jest to bardzo częsta praktyka.
Jest pewna kategoria osób, która zobaczy, że musi kupować filtry co jakiś czas i dodatkowo w nie inwestować i zrezygnuje z zakupu. Ale duża część konsumentów będzie regularnie podwyższała zarobek producenta na tym produkcie.
Ci, którzy nie zorientowali się w porę, że koszt zakupu to dopiero początek, czują się nieraz pokrzywdzeni. Prawda jest jednak taka, że firmy chcą zarabiać pieniądze, a to po naszej stronie leży kalkulacja, ile wyniesie nas utrzymywanie danego produktu. – Nie możemy zwalać wszystkiego na producenta. Łatwo powiedzieć, że ktoś nas robi w konia. Ale to nie zwalnia nas z obowiązku myślenia – mówi autor bloga "Towar niezgodny z umową".
Pamiętać bowiem należy, że przeciętny konsument to konsument nie tylko dobrze poinformowany, ale też ostrożny i uważny. Brak informacji o cenie dodatkowego towaru, który jest niezbędny do eksploatacji naszego produktu jest więc raczej elementem polityki handlowej danej firmy. Firmy, która ryzykuje, że klient już jej więcej nie zaufa. Tylko w skrajnych wypadkach moglibyśmy mówić o stosowaniu nieuczciwych praktyk rynkowych.
