
Przeszłość szefa kampanii PO w Kołobrzegu Mirosława Tessikowskiego do tej pory była znana tylko lokalnie. Postanowił ją nagłośnić publicysta tygodnika "Wprost" Cezary Łazarewicz, który napisał na swoim blogu, że o pomoc poprosił go działacz podziemnej Solidarności. "Chodzi o wybory i jak mówił, kanalie, które znalazły się na listach wyborczych razem z nim i teraz ma być lokomotywą wyborczą."
REKLAMA
Sprawa dotyczy zdarzenia, które miało miejsce zaraz po wprowadzeniu stanu wojennego w małym miasteczku na Pomorzu w Połczynie Zdroju. Trzydzieści lat temu zrobiło się o tej miejscowości głośno, gdy Służba Bezpieczeństwa zamknęła miejscowego księdza, jedynego opozycjonistę, za to, że wygłosił kazanie, które nie spodobało się władzy.
Cezary Łazarewicz pisze, że księdza udało się poskromić m.in., dzięki obciążającym go zeznaniom złożonym przez ówczesnego ogniomistrza Wojska Polskiego, właśnie Mirosława Tessikowskiego. Sąd Pomorskiego Okręgu Wojskowego w Bydgoszczy skazał w 1982 roku księdza Bolesława Jewulskiego na trzy i pół roku więzienia za lżenie i wyszydzanie ustroju PRL i rozpowszechnianie fałszywych wiadomości, mogących wywołać niepokój publiczny. Łazarewicz cytuje fragment zeznań Tessikowskiego: „Odniosłem wrażenie – zeznał ogniomistrz – że będzie się on (ksiądz Jewulski) starał dodawać pewne sformułowania solidaryzujące się ze strajkującymi i internowanymi”.
Tessikowski tłumaczy naTemat, że był wtedy studentem Wyższej Szkoły Oficerskiej Wojsk Obrony Przeciwlotniczej w Koszalinie i jako podchorąży został skierowany do 4-osobowej grupy operacyjnej. Dowodził nią oficer w stopniu kapitana. Grupę wysłano właśnie do Połczyna Zdroju. Tessikowski był tam świadkiem rozmowy jaką oficer przeprowadził z proboszczem Jewulskim. Dowodzący grupą miał kierować prośby o nieradykalizowanie nastrojów społecznych.
– Nie współpracowaliśmy z SB. Widziałem księdza jeden raz w życiu. Dotyczące tej wizyty zeznania, które później musiałem złożyć w sądzie w jakimś stopniu podpierały akt oskarżenia, ale dziś każdy sąd powiedziałby, że tylko potwierdzały patriotyczną postawę księdza – mówi Tessikowski. Opisuje, jak w czasie procesu usłyszał od biskupa Ignacego Jeża – synu tylko nie kłam – więc opisał tylko wizytę na plebanii.
Tessikowski zapewnia, że jego zeznania nie były kluczowe dla SB, ponieważ przy ponownym procesie księdza nie został już wezwany na świadka. – Poza poczuciem niesmaku formalnie nie mam sobie nic do zarzucenia. Mogę mieć pretensje tylko do historii, że mnie postawiła w tym czasie, w tamtym miejscu – mówi działacz PO.
To już kolejne wybory, w których startuje Mirosław Tessikowski. Poprzednie wygrywał. Pełnił między innymi funkcję wicestarosty powiatu Kołobrzeskiego.