Gamergate to współczesna wojna kulturowa
Gamergate to współczesna wojna kulturowa fot. dukenukemforever.com
Reklama.
Swoista wojna kulturowa w świecie gier komputerowych ciągnie się już od jakiegoś czasu. Jedna strona, reprezentowana głównie przez feministki grające w gry, podnosi, że kobiety są portretowane w grach w sposób nadmiernie seksualizujący kobiece postacie. Zarzucają twórcom gier, że traktują je przedmiotowo i stereotypowo. Chcą też pokazać, że świat gier nie jest zdominowany przez mężczyzn lubiących seks i przemoc.
Druga strona to agresywne trolle chcące udowodnić, że świat gier pada ofiarą politycznej poprawności. I ich zdaniem nie ma nic złego w tym, że większość kobiet w grach to skąpo ubrane, długonogie niewiasty z pokaźnym biustem, które zazwyczaj pełnią rolę podwładnych męskich postaci.
logo
I zapewne pies z kulawą nogą nie zainteresowałby się tą dyskusją, choć podnoszącą ważny lecz bardzo hermetyczny temat, gdyby jeden z trolli nie posunął się o jeden krok za daleko.
Otóż, zagroził on, że jeżeli Anita Sarkeesian, liderka kobiecej strony w dyskusji, wystąpi w trakcie imprezy organizowanej na Uniwersytecie Utah to dyrekcja uczelni będzie musiała wziąć odpowiedzialność za „największą strzelaninę szkolną w historii”. To bardzo poważna groźba, której Sarkeesian się przestraszyła i zrezygnowała z udziału w wydarzeniu.
Cała debata zaczęła się od tego, że były partner Zoe Quinn, twórczyni gier komputerowych, opublikował w internecie materiały ujawniające szczegóły ich pożycia intymnego. Oskarżył ją także, jak się później okazało niezgodnie z prawdą, o sypianie z dziennikarzami i recenzentami gier w zamian za przychylne opinie o jej produkcjach.
Sprawą zainteresowały się nie tylko serwisy internetowe poświęcone grom i nowym technologiom, ale także tzw. media głównego nurtu. Anita Sarkeesian została zaproszono do programu satyryczno-publicystycznego Stephen’a Colberta, w której tłumaczyła o co chodzi w całej aferze.
Anita Sarkeesian

Chcemy, żeby gry były bardziej inkluzywne. Chcemy, żeby twórcy zauważyli, że my [kobiety - red.] też je kochamy. (…) Gry nie są już tylko zabawą dla chłopców. Jest sporo grono kobiet, które grają w nie całe życie. Walczymy ze status quo, które zakłada, że to dziedzina życia zdominowana przez mężczyzn. (…) To, co teraz obserwujemy to brutalna nagonka na kobiety. W Gamergate chodzi przede wszystkim o to, że kobiety są terroryzowane tylko dlatego, że angażują się w przemysł gier, ponieważ realizują swoje hobby. Czytaj więcej

Dzięki Gamergate coś w świecie gier zaczęło się zmieniać. Obozy spierające się ze sobą okopały się na swoich pozycjach i raczej nie dojdą do porozumienia, ale sprawę zaczęli dostrzegać twórcy gier. W wyniku protestów twórcy „League of Legends” zdecydowali się aktywniej zaangażować w walkę z mową nienawiści wśród graczy popularnego LoLa. Warunki uczestnictwa w społeczności graczy tej gry zostały zmienione tak, aby trolle nie miały łatwego życia.