
Niewiele można robić za kratami. Ale wiele można napisać. Więźniowie mają czas, aby wymyślać najbardziej wyszukane problemy, na które skarżą się władzom więzienia i przedstawicielom innych władz. I jak się okazuje, to właśnie na strażników więziennych narzekają nad wyraz często.
REKLAMA
Dziennikarze "Dziennika Bałtyckiego" postanowili przyjrzeć się skargom, które zza więziennych krat wędrują do gabinetu dyrektora więzienia. Jak czytamy, jest ich tysiące, ale tylko nieliczne mają uzasadnienie. Potrzeba mnóstwo czasu i wielu ludzi, aby się im dokładnie przyjrzeć. Na szczególną uwagę zasługują te, które dotrą do najważniejszych urzędników w kraju.
"Dziennik Bałtycki"
Wśród rzekomych przewinień pracowników Służby Więziennej w skargach punktowano też m.in. to, że "funkcjonariusz przed rozpoczęciem spaceru grupy więźniów nie uprzątnął pola spacerowego z wody po opadach deszczu", czy to, że "oddziałowy przeszukiwał celę i przywłaszczył sobie gołębie piórko, które było na parapecie", z którym to z kolei autor skargi "był emocjonalnie związany". Czytaj więcej
Strażnicy więzienni przekonują, że starają się nie drażnić osadzonych i nie dawać im powodów do pisania skarg. Jak się jednak można domyślić, te są nieuniknione.
Źródło: "Dziennik Bałtycki"
