Narkotyki w drożdżówkach to nic nowego. Zobacz, gdzie jeszcze można je znaleźć
Narkotyki w drożdżówkach to nic nowego. Zobacz, gdzie jeszcze można je znaleźć Fot. Tomasz Szambelan / Agencja Gazeta

Czy do jedzenia dodaje się narkotyki? Pytanie wydaje się absurdalne, ale co najmniej od piątku nie jest do końca bezzasadne. Wszystko po tym, jak wyszło na jaw, że w drożdżówkach w jednej z krakowskich piekarni znalazły się substancje działające jak narkotyki. Okazuje się, że to nie pierwsza taka historia.

REKLAMA
Zamiast zwykłego maku, do krakowskich drożdżówek trafiał mak wysokomorfinowy. Badania kobiety, która odwiedziła cukiernię wykazały, że w jej moczu znajduje się narkotyk. Lekarze powiadomili policję, która rozpoczęła śledztwo w tej sprawie. Wstępna analiza wykazała, że w drożdżówkach rzeczywiście znajdowały się opiaty. Wszystkie ciastka zostały skonfiskowane.
Czy cukiernicy celowo - jak głosi miejska legenda - dodawali narkotyczny mak, aby uzależnić klientów od drożdżówek i zwiększyć sprzedaż? Na pierwszy rzut oka wygląda to na żart. Ale okazuje się, że dodawanie narkotyków czy uzależniających substancji do jedzenia jest zjawiskiem znanym od dawna.
– Są różne legendy, dotyczące choćby znanych napojów gazowanych, które mają uzależniać – mówi Rzecznik Prasowy Głównego Inspektoratu Sanitarnego Jan Bondar. Jego zdaniem jednak ludzie po prostu przesadzają z piciem tych napojów, czy jedzeniem kurczaków znanej firmy (krążą pogłoski, że w panierce są uzależniające substancje), a później próbują tłumaczyć swój pociąg do tego typu żywności – uważa rozmówca naTemat. Ale jak w każdej legendzie, i tu znajduje się ziarenko, a może nawet wiele ziaren prawdy.
Narkotyki w restauracji
Dodawanie uzależniających substancji do jedzenia to sposób na skuteczne rozpychanie się łokciami na ciasnym rynku restauratorów. Jeden z szefów lokalu gastronomicznego w chińskiej prowincji Shaanxi przyznał, że dosypywał "specjalnej przyprawy" do potraw, która działała lepiej niż najskuteczniejszy program lojalnościowy.
logo
claudio zaccherini / Shutterstock.com
Specyfik, który przyciągał klientów do restauracji stworzony był również na bazie sproszkowanego maku. I podobnie jak w Krakowie, prawda wyszła na jaw, gdy jeden z klientów restauracji zrobił sobie test na obecność zakazanych substancji. Tajemnicza przyprawa działała podobnie jak morfina lub kodeina. Lokal, który serwował uzależniające posiłki to tylko jeden z wielu. Jak podaje Onet za serwisem South China Morning Post, tylko w jednym rejonie zamknięto w tym roku aż 215 restauracji z tego samego powodu.
Żywność z dodatkiem marihuany i haszyszu to jeden ze znaków rozpoznawczych Holandii. Kraj słynący z legalnego dostępu do narkotyków miękkich oferuje ciasteczka, ciasta i inne produkty, które można spożywać dla celów leczniczych lub dla przyjemności. W internecie pojawia się wiele przepisów, których autorzy zachwalają, że spożywanie marihuany w postaci ciastek może dawać silniejsze efekty, niż jej palenie.
logo
Atomazul
Uzależniające pułapki
Aby uzależnić się od jedzenia, wcale jednak nie trzeba do niego dosypywać narkotyków. Wystarczy jedynie odpowiedni miks określonych składników, aby sprawić, że nie będziemy chcieli przestawać jeść danego smakołyku. Brytyjski „Times” opisał zjawisko, które polega na odpowiednim połączeniu smaków, które ma stymulować większą ilość naszych neuronów. To zaś ma sprawiać, że jesteśmy w szczególny sposób zachęceni do dalszego jedzenia.
Autorzy artykułu w "Timesie" przywołują przykład deseru tiramisu, którego skład: cukier, czekolada i alkohol pobudzają pozytywnie nasz mózg, ale gdy tylko deser się kończy, poziom przyjemności gwałtownie spada. Metodą na polepszenie swojego stanu jest oczywiście... kolejny deser. Badania wykazały również, że tłuste jedzenie działa na nas podobnie jak narkotyki stymulując ośrodek przyjemności w mózgu. I podobnie jak one uzależnia.
Suplementy z lekami
Rzecznik Prasowy Głównego Inspektoratu Sanitarnego mówi, że historia krakowskich bułek z narkotycznym makiem nie jest pierwszą w naszym kraju jeśli chodzi o niespodziewane składniki. – Zdarzają się przypadki w specyficznym rodzaju żywności, jakim są suplementy diety – ostrzega Jan Bondar.
Jan Bondar

To suplementy na odchudzanie, na potencję albo na ładne włosy. Zdarzały się przypadki dodawania substancji farmakologicznych, cząsteczek wykorzystywanych do produkcji leków o określonym działaniu. Robiono to, aby deklarowane właściwości danego suplementu faktycznie miały miejsce.

Na przykład do suplementu na odchudzanie producentom zdarzyło się dodawać sibutraminę, czyli wycofany już w Europie lek. – On faktycznie powodował odchudzanie, ale wywoływał także powikłania kardiologiczne – mówi Jan Bondar.