Wcielony siłą do Wehrmachtu Polak rozmawia w 1944 roku w Normandii z żołnierzami 1 Dywizji Pancernej gen. Stanisława Maczka.
Wcielony siłą do Wehrmachtu Polak rozmawia w 1944 roku w Normandii z żołnierzami 1 Dywizji Pancernej gen. Stanisława Maczka. Fot. Domena publiczna

Książka "Wasserpolacken" Joachima Cerafickiego to jeden z nielicznych wydanych w Polsce opisów przeżyć urodzonego na terenie przedwojennej Polski żołnierza III Rzeszy. Było ich podobno pół miliona, dlaczego nie słyszymy więcej tych historii?

REKLAMA
Sprawa jest bardzo skomplikowana. Szacuje się, że do Wehrmachtu wstąpiło od 400 do 500 tysięcy żołnierzy z przedwojennej Polski. Część czuła się Polakami. Ale nie wszyscy. Niektórzy pochodzili z Śląska, inni Mazur. Skomplikowana była sytuacja żołnierzy, którzy urodzili się na Górnym Śląsku. To był teren pełen ludzi o "nieokreślonej do końca przynależności narodowej", jak mówił Jerzy Kochanowski w wywiadzie udzielonym Deutsche Welle.
Sytuacja autora wspomnień "Wasserpolacken" była jeszcze inna. Joachim Ceraficki urodził się na Pomorzu. Ponieważ były to tereny, które kiedyś należały do Niemców, przyznano mu trzecią grupę niemieckiej listy narodowości. Było to obywatelstwo gorszej kategorii, po 10 latach można je było zweryfikować. Ceraficki był jedną z osób, które mówiły dobrze po polsku, czuły się Polakami, ale znały dobrze niemiecki, jak większość na tych terenach. Pomorzan ominęły deportacje, wyjazdy na roboty przymusowe i ostra germanizacja, ale do armii wstąpić musieli.
Ceraficki został wcielony późno, w roku 1942. Wtedy Wehrmacht zwiększył liczbę żołnierzy o połowę, do 8,4 milionów. Werbowano ludzi z Polski, ale także z Bałkanów, Ukrainy czy Skandynawii. Dlaczego Polacy z takimi przeżyciami nie opowiadali o tym głośno po wojnie? Nie było to dobrze widziane w społeczeństwie nawet, jeśli służyli potem w armii Andersa i zostali tuż po wojnie zrehabilitowani. Armię generała Andersa w dużym stopniu stanowili właśnie jeńcy polscy z Wehrmachtu.
źródło: "Deutsche Welle"