Prezes PiS Jarosław Kaczyński wyraził gotowość do współpracy z rządem Ewy Kopacz. Ale w tej sytuacji to on stoi na straconej pozycji
Prezes PiS Jarosław Kaczyński wyraził gotowość do współpracy z rządem Ewy Kopacz. Ale w tej sytuacji to on stoi na straconej pozycji Fot. Jarosław Kubalski / AG

Najpierw Jarosław Kaczyński zaproponował Ewie Kopacz współpracę w sprawie Polaków zadłużonych we frankach, teraz to premier zaprasza prezesa do stołu w swojej kancelarii, oferując "zamknięcie epoki jałowych sporów". I Kaczyński jest w kropce, bo jakkolwiek by nie manewrował, i tak przegra tę bitwę. Odrzuci zaproszenie – powiedzą, że nie chce konstruktywnych rozmów. Przyjmie – odtrąbią sukces Kopacz. Prezes stał się zakładnikiem własnej polityki.

REKLAMA
Koniec "unijnej szmaty"
– Możemy się różnić, ale nie musimy się zwalczać. Nigdy więcej "trzech poziomów niżej", ale też nigdy więcej "pisowskich śmieci". Nigdy więcej "pan jest zerem panie pośle", ale też nigdy więcej "unijnej szmaty". Chcę to dziś obiecać Polakom – mówiła w poniedziałek Kopacz.
– Wszelkiego rodzaju sugestie, że mam osobiste anse do pani premier, są nieuzasadnione. Jestem gotów do współpracy we wszystkich sprawach, które są wspólne, ważne dla Polaków. PiS proponuje współpracę w sprawie problemów osób zadłużonych we frankach. Będziemy współpracować także w innych kwestiach – przekonywał w piątek Kaczyński.
Brzmi wspaniale, prawda? Ale bez złudzeń – żadnego pojednania nie będzie. Odejście od wojennej retoryki to tylko element sprytnej taktyki nowej premier - planu pułapki, w którą już dał się złapać PiS. Chodzi o to, by "zagłaskać" Kaczyńskiego na śmierć.
Klątwa nienawiści
Kopacz od początku swojej kariery w fotelu premiera jak mantrę powtarza słowo "zmiana". Tłumaczy, że Polakom przejadła się walka w kisielu w wykonaniu dwóch największych partii, co może się podobać. Pozuje na głos ludu, kiedy mówi, że "Polacy mają dość", apeluje "Zdejmijmy klątwę nienawiści" albo, jak w nowym spocie, symbolicznie zamyka drzwi za kłócącymi się politykami.
Gdzie w tym wszystkim jest prezes Kaczyński i inni politycy PiS? Można odnieść wrażenie, że od momentu zmiany premiera nie mogą znaleźć sposobu, jak "ugryźć" Kopacz. A teraz polityka miłości w wykonaniu liderki PO dodatkowo ich pogrąża.
Jak współpracować z rządem, a jednocześnie wciąż być w ostrej opozycji? Jak zachować wiarygodność, skoro do tej pory politykę miłości zastępowała polityka nienawiści? Jak nie stracić twarzy, skoro wcześniej Kopacz, m.in. przy okazji Smoleńska, odsądzało się od czci i wiary?
Widać, że na te dylematy w PiS nie znaleziono jeszcze odpowiedzi. Z jednej strony Kaczyński zadeklarował wolę współpracy, z drugiej – dziś wiceprezes PiS Mariusz Kamiński mówił w Polskim Radiu, że do spotkania Kaczyński - Kopacz raczej nie dojdzie. "Mamy do czynienia z pewną grą propagandową" – stwierdził.
– PiS chciałby ocieplić wizerunek i zrzucić twarz radykalnej opozycji, ale po pierwsze to już było (m.in. przed wyborami prezydenckimi), a po drugie nie może pójść na całość, bo przyzna Kopacz pozycję liderki w cywilizowaniu polskiej polityki – mówi w rozmowie z naTemat dr Jacek Kucharczyk, prezes Instytutu Spraw Publicznych.
Dr Jacek Kucharczyk

Kaczyński jest w defensywie. Dla Kopacz to jest sytuacja win-win. Jak prezes PiS odrzuci ofertę współpracy, to będzie dowód na to, że nie jest zainteresowany konstruktywną polityką. Jeśli przyjmie zaproszenie, będzie to dowód na skuteczność działania pani premier.

Papierowa dobra wola
Premier zaszachowała prezesa, a ten może wybrać chyba tylko jedną, najlepszą za złych opcji. Czyli powiedzieć "jestem za współpracą", ale postawić warunki, których rząd PO może nie spełnić. Zresztą, to już się dzieje. Kaczyński ogłosił, że "przejawem dobrej woli" Kopacz będzie poparcie przygotowanego przez PiS projektu uchwały, który wzywa do rozwiązania najpilniejszych problemów społecznych w 2015 roku. Druga sprawa to wiek emerytalny – PiS chce go obniżyć i ustami prezesa przekonuje, że "ktoś, kto mówi, że jest bliżej ludzi" powinien to zrobić.
– W reakcji na ofensywę Kopacz, Kaczyński będzie deklarował chęć współpracy, a w drugim słowie tłumaczył, dlaczego współpracować się nie da – kwituje dr Kucharczyk.