Interwencja policji wobec Przemysława Wiplera zwróciła uwagę na brutalne traktowanie obywateli. To poważny problem polskich służb mundurowych. Bicie dłonią, pięścią, kopanie, uderzanie pałką czy nawet przypalanie – to wszystko dzieje się na polskich ulicach i komisariatach.
Ujawnione przez tabloidy nagranie ze starcia Przemysława Wiplera z policją zwraca uwagę na brutalne zachowanie funkcjonariuszy. Dominują opinie, że to powszechna praktyka. – Skoro tak potraktowali posła, to jak muszą traktować zwykłych obywateli? – zastanawiają się komentatorzy. Sam poszkodowany mówi o tysiącach podobnych spraw, w których obywatele nie mają siły przebicia.
Setki skarg
„Policjanci brutalnie potraktowali gdynianina? Prokuratura bada sprawę”, „Kolejni pobici przez policjantów z Karwin?” albo „18-latek stawia poważne zarzuty funkcjonariuszom” – to tylko kilka z dziesiątek i setek nagłówków relacji obywateli, którzy przekonują, że pobiła ich policja. W różnych miastach w Polsce, w różnych dniach, wobec ludzi z różnych grup społecznych.
Nadużywanie siły przez policjantów to spory problem. Tylko w 2012 roku jedynie do Rzecznika Praw Obywatelskich wpłynęło 750 skarg na policję. Można się tylko domyślać, ile podobnych spraw nie zostało nigdzie zgłoszonych. – To z reguły bezprawne użycie siły, przekroczenie uprawnień – relacjonuje Elżbieta Kalińska, główny specjalista w Zespole Prawa Karnego Biura Rzecznika Praw Obywatelskich, która zaznacza, że nie wszystkie skargi dotyczą tego typu zachowań.
Rzecznik Praw Obywatelskich działa…
– Takie skargi dostajemy bezpośrednio od obywateli lub wszczynamy z urzędu, szczególnie na podstawie informacji z biura kontroli Komendy Głównej Policji. Jednostki terenowe mają obowiązek zgłaszać, że ktoś się poskarżył i jeśli z treści takiego zgłoszenia wynika, że doszło do drastycznych nadużyć, to podejmujemy interwencję – mówi prawniczka.
Liczba skarg rośnie na przykład po dużych meczach piłkarskich, ale wiele z nich pojawia się też po interwencjach podjętych na wezwanie lub podczas patrolu. – Każda taka sprawa jest badana przez prokuraturę, dodatkowo my ją monitorujemy – wyjaśnia Elżbieta Kalińska. – Mamy parę drastycznych spraw, których nie możemy skończyć, bo wnioski prokuratury nie są takie, jakich oczekujemy – relacjonuje urzędniczka z Biura RPO.
…ale niewiele może
Niestety wiele spraw jest umarzanych. – Podkreślamy na każdym kroku szkodliwość tej fałszywej solidarności, bo wiele spraw jest umarzanych przez zmowę milczenia. Zdarza się nawet, że przełożony kryje podwładnych. Ale policjanci są tacy jak społeczeństwo, każdy boi się ostracyzmu – ocenia współpracowniczka Rzecznika Praw Obywatelskich.
– Zdarzają się ciężkie pobicia, nie odpuszczamy takich spraw. Często kierujemy wystąpienia do prokuratur nadrzędnych i z reguły one są uwzględniane i postępowanie jest wznawiane. Niestety to trwa latami – dodaje Elżbieta Kalińska.
Problem przepisów
Stosowanie środków przymusu bezpośredniego jest szczegółowo opisane w ustawie i teoretycznie każdy powinien te regulacje znać, ale w ferworze żywiołowej interwencji zdarzają się odstępstwa. Policjanci to też ludzie, ale w tej służbie powinni pracować ci najlepiej przygotowani, najlepiej wyszkolenie i najbardziej odporni psychicznie. Tymczasem proces szkolenia policjantów skrócono do minimum.
Ale i tak zajęć z używania środków przymusu bezpośredniego jest w szkole policyjnej najwięcej. Policjanci, z którymi rozmawiamy narzekają jednak na przepisy, które po nowelizacji są niekonkretne. – Dwa sądy mogą tę samą sytuację rozpatrzyć zupełnie inaczej, nigdy nie mamy pewności, czy znajdą jakieś naruszenia prawa czy nie – narzeka nasz rozmówca, funkcjonariusz z kilkuletnim stażem.
Czarne owce w 100-tysięcznym stadzie
– Jest nas 100 tys., zawsze znajdą się czarne owce. Ci, którzy wyżywają się na ludziach to albo jakieś relikty z Milicji, albo frustraci, którzy muszą się na kimś wyładować, albo po prostu lubią bić ludzi – dodaje. – Niektórzy po ubraniu munduru czują się niezniszczalni. To chore, a poza tym nam szkodzi – mówi policjant.
Problem nadużywania przemocy przez polskich policjantów widziany jest też z zagranicy. Europejski Komitet ds. Zapobiegania Torturom oraz Nieludzkiemu lub Poniżającemu Traktowaniu albo Karaniu wskazał na brak postępu w zwalczaniu patologii. Od poprzedniej kontroli, pięć lat temu, nie udało się wyeliminować problemu. Eksperci wskazują m.in. na to, że niedostatecznie chroni się „sygnalistów”, a odpowiedzialność powinni ponosić też przełożeni tych, którzy nadużyli władzy.
Ale nie można liczyć na to, że uda się całkowicie wyeliminować przemoc z szeregów policji. To trudna praca, wymagająca nie tylko fizycznie, ale i psychiczne. Dlatego policjantom czasem puszczają nerwy, w końcu to tylko ludzie. Ale kiedy mamy do czynienia nie z ludźmi, ale żądnymi wrażeń kreaturami, przełożeni powinni postawić tamę. Jeśli nie, społeczny szacunek do ich instytucji będzie jeszcze bardziej mizerny niż teraz.