Stefan Niesiołowski w rozmowie z naTemat przyznaje, że nie zagłosuje za ustawą o związkach partnerskich, jeżeli ta będzie dotyczyć homoseksualistów. Według niego Jarosław Kaczyński jest człowiekiem chorym z nienawiści, który prawdopodobnie nie rozumie, co znaczy in vitro. Polityk Platformy Obywatelskiej deklaruje, że będzie głosował przeciw klauzuli sumienia dla aptekarzy.
Nie obawia się Pan, że różnice światopoglądowe posłów rozsadzą Platformę od wewnątrz?
To są zbyt drobne sprawy. Co to znaczy „rozsadzą”?
Mówi się o stworzeniu nowej formacji przez kilkudziesięciu konserwatywnych posłów PO.
To mało prawdopodobne. Nigdy nie można jednak tego wykluczyć. Gdyby się wyłamali, to poszliby do PiS-u. PiS to dno, które reprezentuje żałosny poziom. To chuligaństwo polityczne. Nie wydaje mi się, żeby w Platformie ludzie chcieli mieć cokolwiek wspólnego z taką partią.
Ale są różnice zdań.
Tak, ale proszę spojrzeć na Partię Republikańską w USA. W tym samym ugrupowaniu kongresmeni na niektóre tematy mówią co innego. W masowych partiach tak po prostu jest.
Przyzna Pan jednak, że w Platformie jest kilkudziesięciu posłów o konserwatywnych poglądach. Oni publicznie mówią, że nie zagłosują za in vitro lub związkami partnerskimi.
Zobaczymy. Zależy, jakie będą założenia ustawy o związkach partnerskich. Może się tak zdarzyć, ale to nie oznacza końca Platformy. Zresztą ja też nie zagłosuję "za", jeżeli ustawa o związkach partnerskich będzie dotyczyć homoseksualistów.
Czyli Platformerscy konserwatyści się nie zbuntują?
Nie sądzę, żeby było to możliwe. Często wśród konserwatystów wymienia się Jarosława Gowina. Nie wydaje mi się, żeby Gowin poszedł do PiS. Spadłby wtedy do poziomu Macierewicza. Podział na konserwatystów i liberałów jest zresztą zbyt uproszczony, bo do której grupy ja się zaliczam? Nie jestem liberałem w kwestiach obyczajowych, ale w gospodarczych już tak. Jednocześnie nie jestem w żadnej frakcji. Problem rozpadu Platformy jest wymyślony przez naiwnych albo nieżyczliwych nam dziennikarzy.
Od dawna są gotowe dwa projekty ustawy o in vitro - liberalny Małgorzaty Kidawy-Błońskiej i konserwatywny Jarosława Gowina. Donald Tusk zapowiedział, że jeśli PO będzie składała projekt dotyczący in vitro, będzie to na pewno jeden projekt klubowy.
Tak powinno być. W Platformie są takie mechanizmy, jak w każdej partii. Decyzje powinny być podejmowane w wyniku dyskusji. To oczywiste, że Platforma powinna zgłosić jeden projekt.
Podjęcie tematu in vitro obiecujecie od kilku lat. Tłumaczenie, że ustawa była gotowa w poprzedniej kadencji, ale nadeszły wybory, jest trochę śmieszne. Projektem można było przecież zająć się wcześniej.
Dlaczego śmieszne? Ta ustawa jest rzeczywiście kontrowersyjna. Nie chcieliśmy w czasie wyborów uchwalać trudnej do przyjęcia ustawy. W Polsce jest całkowita dowolność w kwestii in vitro. Presja powinna być ze strony przeciwników in vitro. Widzę tutaj blokadę i działanie na czas. Dzięki temu przeciwnicy utrzymują status quo. Oznacza to jednak, że w Polsce jest pełna dowolność w tym temacie. Oni są niekonsekwentni.
PiS robi to samo?
Skoro PiS jest wrogiem in vitro, to powinien bić na alarm. Codziennie w Polsce przeprowadza się zabiegi in vitro. To niesłychana obłuda. PiS nie walczy z czymś, co realnie występuje, tylko z bytem, który jeszcze nie zaistniał. To przykład cynizmu ze strony PiS oraz wszystkich przeciwników in vitro, bo ono cały czas jest w Polsce stosowane.
Jarosław Kaczyński porównał in vitro do wielokrotnej aborcji.
Kaczyński jest człowiekiem chorym z nienawiści. Mówi brednie. Nie wiem, czy on w ogóle rozumie, co znaczy in vitro. Nie ma dla mnie żadnego znaczenia, co mówi Kaczyński.
"Gazeta Wyborcza" pisze dzisiaj, że Jackowi Żalkowi udało się zablokować prace nad liberalnymi projektami in vitro autorstwa SLD i Ruchu Palikota. Żalek zgłosił wniosek o sprawdzenie zgodności ustaw z konstytucją.
Dzięki takim ruchom Żalek utrzymuje to, co jest. Jeżeli Kaczyński, który nie rozumie co mówi, bo nienawiść mu zalała mu mózg i bredzi, twierdzi, że to zbrodnia, to dlaczego nie bije na alarm? Zarówno projekt Kidawy-Błońskiej, jak i Gowina, jest zmianą na lepsze. Jeżeli Kaczyński to zwalcza, to jest przykładem tego, że bredzi. Poseł Żalek szkodzi natomiast idei, którą rzekomo popiera. Działa na rzecz in vitro, które rzekomo zwalcza. To przykład niekonsekwencji.
Platforma może złożyć jeden wniosek o in vitro, ale Żalek go zablokuje, składając wniosek o sprawdzenie jego zgodności z konstytucją.
Projekt klubowy powinien być jeden. Partia polityczna to nie seminarium naukowe, tylko odpowiedzialność za Polskę. Jeżeli partia zaczyna zgłaszać dwa sprzeczne projekty, to powinna przejść okres odnowy. Uważam, że na tego typu działaniach korzystają wyłącznie zwolennicy pełnej swobody w zakresie in vitro.
Wie Pan dobrze, że PiS zawsze powie "nie" takim pomysłom. To partia konserwatywna.
Niech sobie mówią. Co mnie obchodzi PiS? To ludzie chorzy z nienawiści. Jeżeli ktoś porównuje Europę z obozem koncentracyjnym, to powinien iść do psychiatry. Tak samo w przypadku Smoleńska. Jak ktoś mówi, że tam był zamach, że prezydent został zamordowany, to powinien iść do psychiatry. Czy ja mam zajmować się politycznymi psychopatami?
W Polsce przez kontrowersyjne, ideologiczne tematy może rozpętać się wielka ideologiczna wojna.
Wojna ideologiczna w Polsce trwa cały czas. Prowadzi ją Tadeusz Rydzyk, Nasz Dziennik, Gazeta Polska, PiS i część biskupów. Wypowiedzi arcybiskupa Michalika mało mają wspólnego z chrześcijaństwem jako religią miłości i prawdy. Parę dni temu mieliśmy przykład takiej wojny na ulicach.
Poseł PO Jacek Żalek pracuje też nad ustawą dotyczącą klauzuli sumienia dla aptekarzy. Dzięki niej farmaceuci mogliby odmówić sprzedaży środków antykoncepcyjnych.
Głosowałbym przeciwko tej ustawie, ale ona raczej nie będzie głosowana. Nauka Kościoła jest od tego, aby ją stosować. Katolik nie powinien sięgać po środki antykoncepcyjne. Może pójdźmy dalej: czemu klauzula ma dotoczyć tylko aptek? Może należy wprowadzić ją w księgarniach. Książek, które w ocenie ekspedientki są niewłaściwe, księgarnia nie będzie sprzedawać. To całkowity absurd.