To był najczarniejszy dzień w dziejach najstarszej polskiej uczelni. 75 lat temu naziści podstępnie zgromadzili w Collegium Novum UJ krakowskich naukowców i aresztowali łącznie 183 osoby, głównie światowej sławy profesorów. Część z nich, zamęczona w obozach koncentracyjnych, nie dożyła końca wojny. Straty tak wybitnych badaczy nie sposób przecenić.
Polskie uczelnie były w oczach nazistów kuźniami antyniemieckich poglądów, a za jeden z największych bastionów polskości uchodził Uniwersytet Jagielloński. W listopadzie 1939 roku, pomimo okupacji, władze tej najstarszej polskiej uczelni zdecydowały o wznowieniu normalnych zajęć. Krakowscy naukowcy i studenci wzięli udział w nabożeństwie w akademickim Kościele Św. Anny, gdzie razem odśpiewali „Boże, coś Polskę”.
"Gościnny" wykład mjr. Müllera
Okupanci postanowili jednak podstępem uderzyć w polską elitę. Na 6 listopada, w poniedziałek, zapowiedzieli swą gościnną wizytę w murach UJ celem przedstawienia „niemieckiego punktu widzenia na sprawy nauki i szkół wyższych”. Niemcy doskonale wiedzieli, że tego właśnie dnia uniwersytet miał zainaugurować swój 576. rok akademicki. Spodziewali się zastać na uczelni wszystkich „nieprzyjaciół” Niemiec.
„Moi panowie, zwołałem was, aby wam powiedzieć, że Uniwersytet Krakowski był zawsze ogniskiem antyniemieckich nastrojów, w tym duchu nieżyczliwym wychowywał młodzież. Teraz panowie próbowali otworzyć uniwersytet, nie pytając się nas; panowie próbowali odbywać egzaminy nie pytając się nas. Dlatego zostaniecie aresztowani i posłani do obozu. Żadne sprostowania nie są dopuszczalne. Kto stawi opór przy przeprowadzeniu mojego rozkazu, będzie zastrzelony” – przemawiał do polskich naukowców mjr SS Bruno Müller.
Nikt nie spodziewał się, że po jego krótkiej przemowie esesmani, którzy szczelnie obsadzili budynek, zaaresztują 183 osoby – głównie badaczy z Uniwersytetu Jagiellońskiego, ale także pracowników Akademii Górniczej i Akademii Rolniczej, a nawet studentów. „Działy się rzeczy wstrząsające – wspominał prof. Władysław Konopczyński, jedna z ofiar hitlerowskiej akcji – (…) wychodzących na korytarz uczonych szarpano, popychano, obmacywano czy nie mają przy sobie broni”. Oprócz Konopczyńskiego zatrzymano m.in. profesorów: Stanisława Estreichera, Seweryna Hammera czy Ludwika Piotrowicza. Każdy student historii powinien znać te nazwiska.
Kierunek: Sachsenhausen
Łącznie aresztowano 15 proc. wszystkich polskich profesorów (było ich wówczas 907). Kilkunastu naukowców wypuszczono po krótkim czasie na wolność, pozostali jeszcze w listopadzie ujrzeli napis „Arbeit macht frei”, umieszczony na bramie obozu w Sachsenhausen.
Już w dniu przyjazdu do obozu część profesorów została dotkliwie pobita. Znęcali się nad nimi osławieni obozowi sadyści - starszy sierżant SS Gustav Sorge, zwany „Żelaznym Gustawem” oraz niejaki Wilhelm Schubert. Każdy z nich miał na koncie kilkadziesiąt mordów na więźniach, dokonanych bez rozkazu przełożonych.
Polscy naukowcy ginęli zarówno od represji, jak i chorób. „Obok indywidualnych udręczeń bywały zbiorowe, bo tez ulubioną ideą twórców obozu jest odpowiedzialność solidarna. Ktoś, jeden, nie wyszoruje kubka albo spóźni się o sekundę ze zdjęciem mycki, dwustu ludzi musi za to męczyć się w kucki z wyciągniętymi przed się rękoma, albo padać i wstawać, albo tarzać się w błocie lub śniegu, albo przez miesiąc nie mieć dostępu do kantyny” – zapamiętał prof. Konopczyński.
Stracone lata
W lutym 1940 roku, w wyniku zabiegów dyplomatycznych, Niemcy uwolnili z Sachsenhausen ponad stu naukowców. Najmłodszych przeniesiono do Dachau. Ostatni z zatrzymanych na UJ profesorów wyszedł na wolność dopiero jesienią 1941 roku. Najdłużej żyjącą ofiarą nazistów był prof. Józef Wolski, wybitny znawca historii starożytnej zmarły przed sześcioma laty w Krakowie.
Wielu z uwięzionych 6 listopada 1939 roku było wybitnymi osobistościami nauki nie tylko na skalę polską, ale i światową; członkami zagranicznych akademii oraz towarzystw naukowych. Obozów koncentracyjnych nie przeżyło łącznie 20 polskich badaczy; niektórzy umarli niedługo po ich opuszczeniu. Polska nauka dotkliwie ucierpiała, a jej rozwój naziści konsekwentnie hamowali jeszcze przez pięć lat okupacji.