Jerzy Buzek, Roman Giertych, prezydent Bronisław Komorowski i Aleksander Hall składający kwiaty pod pomnikiem Romana Dmowskiego w roku 2012.
Jerzy Buzek, Roman Giertych, prezydent Bronisław Komorowski i Aleksander Hall składający kwiaty pod pomnikiem Romana Dmowskiego w roku 2012. Fot. Kuba Atys / Agencja Gazeta

"Bezpardonowo atakują postać Romana Dmowskiego, mojego Dziadka Jędrzeja Giertycha oraz mnie z racji tego, że jestem wnukiem swego Dziadka" - pisze w opublikowanym na Facebooku oświadczeniu były wicepremier i minister edukacji Roman Giertych. To odpowiedź na głośny apel środowisk liberalnych o to, by prezydent Bronisław Komorowski nie składał 11 listopada kwiatów pod pomnikiem Romana Dmowskiego.

REKLAMA
Zdaniem sygnatariuszy tego apelu, Roman Dmowski swoje ewentualne zasługi dla niepodległej Rzeczpospolitej przekreślił swym antysemityzmem i fascynacją faszyzmem. Przypominają oni, iż przywódca endecji legitymizował w II RP getta ławkowe i ataki na Polaków wyznania mojżeszowego i popierał "działania Hitlera wyrażane przez takich ideologów narodowej demokracji jak chociażby Jędrzej Giertych, którego wnuk i spadkobierca w ubiegłym roku towarzyszył prezydentowi w obchodach Dnia Niepodległości".
Mowa oczywiście o byłym wicepremierze i ministrze edukacji Romanie Giertychu, który w sobotę postanowił stanąć w obronie swojego przodka i jego mentora. Giertych podkreśla, że ciemne strony ma nie tylko biografia Dmowskiego, ale także Józefa Piłsudskiego. "Wspominając Niepodległość z 1918 roku myślimy o tych dobrych stronach, a nie o złych" - tłumaczy.
Roman Giertch
o apelu środowisk liberalnych ws. Dmowskiego

Składając kwiaty pod Dmowskim nie chwalimy np. jego antysemityzmu. Tak samo jak składając kwiaty pod Piłsudskim nie popieramy zamordowania kilkuset żołnierzy walczących w obronie legalnego rządu w roku 1926, czy też brutalnego rozprawiania się z opozycją (Bereza itp.). Mądrość prezydenta Komorowskiego polegała na tym, że znalazł formułę łączącą, a nie dzielącą. Czytaj więcej

W przypadku krytyki jego dziadka Roman Giertych zarzuca natomiast sygnatariuszom apelu brak wiedzy historycznej. Przypomina, iż to rząd piłsudczyków współpracował z Niemcami w rozbiorze Czechosłowacji. "Przypisywanie popierania Hitlera na podstawie publicystyki z roku 1931 czy 1932 jest tak samo trafne, jak oskarżanie Tuska o odwilż z Putinem w 2008 i 2009 w kontekście wojny na Ukrainie" - dodaje.